sobota, 23 marca 2013

Szesnasty rozdział
  Obudziłam się jak ostatnimi czasy wtulona w cudownego Kanadyjczyka. Przetarłam moje lekko zaspane oczy i wygrzebałam się z jego objęć. Wyszłam z jego pokoju  i poszłam do swojego. Wyciągnęłam z szafy jakiś zestaw. Weszłam do łazienki i załatwiłam wszystkie sprawy fizjologiczne i ubrałam się w wcześniej wybrane ubranie, tylko nie zapinałam koszuli. Gotowa weszłam do kuchni, w której siedzieli już nasi zakochańce.
- Hej, Wam.- powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.
- Hej.- odpowiedzieli.
- Jak tam było na spacerze?- spytałam patrząc raz na nią, raz na niego.
- Dobrze.- odpowiedział Flores, a Oli spuściła głowę.
- Tylko?- podniosłam jedną brew do góry.
- Tak.
- To dlaczego ona spuściła głowę chowając rumieńce?- wskazałam palcem na dziewczynę.
- Nie wiem.- wzruszył ramionami, ale w jego oczach było widać iskierki radości. Tylko nie wiem z czego.
- Ludzie! Nie zjem Was przecież. Gadajcie, no!!- powiedziałam lekko zdenerwowana.
- A możemy chociaż poczekać na Twojego królewicza?- spytał podnosząc obie brwi do góry. Wstałam z krzesła i poszłam do pokoju szatyna. Słodko spał, ale już nie długo. Zrobiłam mu zdjęcie, a potem zaczęłam go lekko szturchać.
- Justin, wstawaj... Justin... Bieber wstawaj, no!!- krzyknęłam, a on podskoczył.
- Pali się?-spytał zaspany.
- Nie, ale coś wczoraj się wydarzyło na tym ich spacerze i powiedzieli, że powiedzą dopiero jak przyjdziesz, więc wstawaj i chodź na dół.- powiedziałam szybko.
- Ugh... Mam ochotę Cię udusić, ale za bardzo Cię kocham.- powiedział wstając z łóżka.
- Ja Ciebie też, a teraz chodź na dół.
  Wyszliśmy z jego pokoju i poszliśmy do kuchni przerywając tej dwójce w jakiejś bardzo ważnej rozmowie.
- Jesteś nie możliwa.- powiedział przymrużając oczy brunet, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się słodko.
- Gadajcie o co chodzi, bo przez Was zostałem obudzony.- powiedział przytulając się do mnie.
- No bo ten... no my...- jąkała się Liv.
- Wy co?- spytałam już trochę mocniej poddenerwowana niż wcześniej.
- Jesteśmy razem.- dokończył za nią Flores i się do niej przytulił.
- No na reszcie!- krzyknęłam i przytuliłam każde z osobna.
- Gratulację !!- krzyknął Biebs i przybił męską piątkę z Alfredo, a Oli przytulił. Resztę śniadania rozmawialiśmy o ich wczorajszym spacerze itp. Ustaliśmy jeszcze, że dziś jedziemy na plażę.
   Pobiegłam szybko do pokoju i wygrzebałam z szuflady strój kąpielowy. Powędrowałam z nim do łazienki i włożyłam go na siebie. Wróciłam do pokoju i wzięłam torbę plażową, do której wsadziłam krem z filtrem, ręcznik oraz koc. Wzięłam z szafki nocnej jeszcze mój telefon i zeszłam na dół, gdzie był już gotowy Jus.
- Teraz poczekamy, bo te 2 peincessy jeszcze nie gotowe.- powiedział.
- Wiem. Idę po żelki.- powiedziałam i udałam się do kuchni. Wzięłam 3 paczki żelek. Dwie wrzuciłam do torby, a jedną otworzyłam i wróciłam do chłopaka, który siedział na kanapie. Usiadłam po jego prawej stroni i położyłam nogi na jego. Nic nie powiedział tylko zaczął jeździć po nich rękoma. Po paru minutach zeszła nasza parka trzymając się za ręce.
  Na plaży wszystkie oczy od razu skierowały się na nas, ale za bardzo się tym nie przejęliśmy. Rozłożyłam koc, na którym usiadłam z Justin'em. Ściągnęłam moją koszulę i sukienkę oraz poprosiłam szatyna, żeby posmarował mi plecy kremem. Obyło się bez wielu prób próśb, bo zgodził się od razu. Potem chłopak położył się na brzuchu, więc postanowiłam posmarować mu plecy. Usiadłam na nim okrakiem(proszę sobie tego nie wyobrażać) i nałożyłam trochę kremu na jego plecki. Chłopak się chyba tego nie spodziewał, bo aż podniósł głowę.
- Ty też mi tak posmarujesz plecki?- spytał Flores słodko się uśmiechając do Olivii.
- Pomarzyć zawsze można mój drogi.- powiedziała i cmoknęła lekko w usta. Skoczyłam smarować chłopakowi plecy, więc z niego zeszłam i położyłam się koło niego. Leżałam tam tak może z jakieś 30 minut i mój telefon zaczął wibrować powiadamiając mnie o przyjściu wiadomości. Chwyciłam go do ręki i przejechałam po ekranie, aby odczytać wiadomość, która brzmiała tak: 'Zapytaj się swoich znajomych czy mają ochotę zagrać w siatkówkę. Jeżeli tak to jesteśmy obok boiska.'. Popatrzałam na nadawcę, którym okazał się być nie kto inny jak Harold.
- Ej, chcecie zagrać w siatkówkę?- spytałam podnosząc się na łokciach.
- Ale, że w czwórkę?- spytała Liv.
- Nie.
- To z kim?- spytali w trójkę.
- Chcecie czy nie?
- Chcemy!- krzyknęli równo.
- To chodźcie. Bierzemy rzeczy i idziemy.- Jak powiedziałam tak zrobiliśmy.
  Podeszliśmy pod boisko i od razu w oczy rzuciła mi się burza brązowych loków.
- Macie coś czym mogła bym rzucić, żeby nikomu nie zrobić krzywdy?- spytałam odwracając się do nich. Popatrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Po co Ci?- spytała Oli.
- Bo chcę rzucić w Styles'a.- odpowiedziałam, a ona wyciągnęła z torby cukierka. Wzięłam go do ręki i wycelowałam w niego. Trafiłam prosto w głowę. Chłopak od razu wstał jak oparzony, a my z Olivią wybuchłyśmy śmiechem. Nasi 'mężczyźni' patrzeli na nas jak na idiotki, a poszkodowany patrzał na nas morderczym wzrokiem. Podeszliśmy bliżej niego.
- Witaj Haroldzie.- powiedziałam dalej rozbawiona.
- To takie śmieszne?- spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Chwilę potem pojawił się farbowany.
- Cześć, Av!!- krzyknął i mnie przytulił.
- Niall, dusisz mnie.- powiedziałam, a chłopak szybko odskoczył.
- Przepraszam.- uśmiechnął się słodko.
- Dobra. Chłopaki to jest mój chłopak Justin, to mój przyjaciel Alfredo, to jest Haroldzik, a to Niall.- chłopaki podali sobie ręce, a potem rozłożyliśmy nasze koce koło ich.
- Gdzie reszta?- spytałam odwracając głowę w ich stronę.
- Mieliśmy dość patrzenia jak się miziają, więc poszliśmy od nich.- wytłumaczył blondynek jedząc kanapkę.
- Zapomniałam, że tylko Wy nie macie pary.- uśmiechnęłam się słodko w ich stronę.
- A Liv?- spytał oburzony loczek.
- Sorry, Styles, ale mam chłopaka.- powiedziała Oli przytulając się do Flores'a.
- Musimy sobie znaleźć dziewczyny, stary.- powiedział do Horan'a, który jadł już chyba piątą kanapkę. Gadaliśmy jeszcze jakieś 30 minut i pojawili się zakochańce trzymając się za ręce.
- To co chłopaki gramy w tą siatkówkę?- spytał Zayn, a reszta mu przytaknęła. Oni chyba nas nie zauważyli.
- Jasne. Wstawać dzieciaki i idziemy grać.-krzyknął lokowaty.
- Spokojnie.- powiedziała Olivia. Cała szóstka od razu na nas spojrzała.
- Boże!! Nie zauważyliśmy Was!- krzyknęła uśmiechnięta Dan i rzuciła mi się na szyję. Przywitałam się z każdym i przedstawiłam im chłopaków. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja, Danielle, Louis, Zayn, Olivia i Niall, a w drugiej byli: Justin, Liam, Eleanor, Perrie, Fredo i Harry. Oczywiście nasza cudowna drużna przegrała pierwszego seta, ale wygrała drugiego. Świetnie się bawiłam z nimi, ale robiło się już późno, więc się zbieraliśmy. Razem z Liv i dziewczynami umówiłyśmy się na jutro na zakupy.
   W domu od razu poszłam się przebrać w coś wygodnego.  Wyciągnęłam z szafy koszulkę i jakieś spodenki. Przebrałam się w nie szybko i zeszłam na dół do reszty. Obejrzeliśmy razem parę horrorów, a potem poszliśmy spać. Jak co wieczór wtuliłam się w tors Bieber'a i zasnęłam...
******************************************************************************
Cieszmy się wszyscy!!! Dodałam nowy rozdział!!!!

Nuta na dziś: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz