sobota, 9 marca 2013

Dziewiąty rozdział
 Smacznie sobie śpię, a tu nagle telefon dzwoni. Myślałam, że kogoś normalnie zabiję. Jeszcze pół przytomna odebrałam telefon.
- Halo?
- Cześć, córciu.
- Mama?
- No tak. Co Cię tak dziwi.
- No może to, że nie ma mnie w domu od 3 dni, a ty tak jak gdyby nigdy nic po takim czasie dzwonisz. Musi być coś na rzeczy w taki razie. O co chodzi?
- Chciałam się spytać kiedy wracasz?
- Przylatuje w piątek albo w sobotę, pakuje wszystkie swoje manatki i wracam tu gdzie jestem, a razem ze mną Olivia.
- Że co, proszę?
- Powiem krótko. Wyprowadzam się!!
- Nie możesz!!
- Jak nie mogę? Mam ukończone 18 lat, ale wy o tym nie wiecie, bo praca jest ważniejsza ode mnie!!- krzyczałam krztusząc się łzami.
- Nie prawda!! Jesteś dla nas ważna.- powiedziała już spokojniej.
-Gdybym była dla was ważna to zadzwonilibyście od razu, przyszli na zakończenie roku szkolnego i na inne ważne dla mnie wydarzenia! Was nigdy ze mną nie było!! NIGDY!!- po prostu się rozpłakałam. Poczułam jak czyjeś ciepłe ręce oplatają moją talię. Tak to był Justin, którego musiałam obudzić krzykiem. Moja mama się nie odzywała, więc się rozłączyłam. Odwróciłam się przodem do przyjaciela i mocno się w niego wtuliłam.
- Już. Spokojnie. Proszę nie płacz.- Biebs uspokajał mnie gładząc po włosach. Powoli przestawałam płakać, bo już za bardzo nie miałam czym. Gdy się uspokoiłam opowiedziałam mu całą rozmowę z kobietą, która podobno jest moją matką, ale ona nic o mnie nie wie, więc czy ktoś taki może się nazywać mama? Według mnie nie. Wygrzebałam się z jego objęć, wzięłam jakiś zestaw z walizki i poczłapałam do łazienki. Umyta wskoczyłam w przygotowane ubrania:
 Ubrałam się tak na luzie, bo na razie nie mam nic w planach. No może oprócz wieczoru, bo idę z chłopakami na imprezę. Pomalowałam jeszcze rzęsy tuszem i byłam gotowa. Zeszłam na dół gdzie reszta już przesiadywała.
- No siemnko!!- krzyknęłam na wstępie do kuchni i wymusiłam uśmiech.
- No hej.- uśmiechnął się jak zwykle Fredo, ale dziś jego uśmiech wyglądał jakby chciał powiedzieć ' Wiem co robiliście. Przede mną się nic nie ukryje.'
- Czemu się tak dziwnie uśmiechasz?
- Dziwnie? Nieee, wydaje Ci się.
- Mniejsza z tym. Która godzina?
- 13:14.
- No to sobie pospaliśmy.
- Nom.
 Zrobiliśmy i zjedliśmy sobie śniadanie. Potem szybko pobiegliśmy do salonu na kanapę. Oczywiście jak to na mnie przystało siedziałam na kolanach Jus'a, bo nigdzie indziej nie było miejsca. Oglądaliśmy sobie telewizję do 16, a potem poszłam się szykować na tę imprezę, ale zupełnie nie wiedziałam jak mam się ubrać, bo nikt mnie w niczym nie uświadomił. Poczłapałam do pokoju Biebs'a i zapukałam. Po usłyszeniu cichego 'proszę' weszłam do środka.
- Justin, jak mam się tam ubrać?
- Jak na imprezę.
- A gdzie idziemy na tą imprezę?
- Do klubu.
- Ok.- odpowiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Podeszłam do mojej walizki i stałam przed nią z dobre 15 minut, ale w końcu wybrałam. Wzięłam ten zestaw i przeszłam z mojego pokoju do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i je wysuszyłam. Trochę mocniejszy makijaż i ubrałam się w:
Byłam już gotowa, a do wyjścia mieliśmy jeszcze z 30 minut, więc wzięłam sobie lapka na kolana i weszłam na twitter'a, facebook'a i kilka innych stronek. Nic ciekawego się nie działo, ale na fb popisałam z Liv i poprosiłam ją, żeby jutro rano poszła trochę spakować moje rzeczy, oczywiście jako dobra przyjaciółka się zgodziła. Na twitterze dodałam jeszcze ostatni wpis ' Party Time <3 xx ' i wylogowałam się z wszystkiego. Zeszłam na dół, a moją kurtkę trzymałam w ręce, bo w domu jest ciepło, założę ją jak będziemy wychodzić. Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego. Usiadłam przy stole i co chwilę popijałam łyk ze szklanki. Siedziałam tak sobie i nagle do kuchni wpada Biebs bez koszulki.
- Czyli na tą imprezę idziesz bez koszulki?
- Nie, w koszulce. Bosko wyglądasz.- powiedział lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu i na odwrót.
- Dziękuje. Idź ubierz koszulkę i po naszą princessę.
- Jasne. Już lecę.- powiedział i zniknął. Po jakiś 7 minutach zeszli i mogliśmy już jechać. Założyłam swoją kurtkę i poszłam otworzyć drzwi. Zaraz po ich otworzeniu oślepił mnie blask fleszy, a do moich uszu zaczęły docierać różne pytania typu: 'Jak mieszka się z chłopakami?', ' Czy Ciebie i któregoś z nich coś łączy?' i wiele innych. Na żadne z nich, żadne z nas nie odpowiedziało, tylko poszliśmy do samochodu. Jechaliśmy cały czas rozmawiając i śmiejąc się.
- Dobra, a teraz na poważnie. Który nie pije?
- Co?
- No ktoś musi z powrotem prowadzić.
- To ja się po święcę.- powiedział Jus.
- Dotrzymam Ci towarzystwa.
- Dzięki.
- To skoro ty nie pijesz to czemu nie będziesz kierowcą?
- Może dlatego, że nie mam prawa jazdy?
- Dobra, wygrałaś.- powiedział zrezygnowany. Dojechaliśmy do tego klubu po 30 minutach. Wysiedliśmy, a tam już mnóstwo fotoreporterów robiących nam zdjęcia. Weszliśmy do środka i pokierowaliśmy się do barku.
- Dwie colę, poproszę.- powiedział Jus do barmana.
- I duże piwo.- dodał Flores.
Każdy wypił swój napój i cały czas rozmawialiśmy.
- Zatańczysz?-spytał mnie Justin wyciągając w moją stronę swoją dłoń.
- Z przyjemnością.- chwyciłam go za dłoń i poczłapaliśmy na parkiet. Właśnie leciało One Direction - One Way or Another.
Jak to ja musiałam zacząć śpiewać. No, ale było tak głośno, że chyba nikt nie słyszał mojego wycia. Po tej piosence zaczęła lecieć jakaś ballada. Oplotłam rękami kark Jus'a, a on moją talię. Tańczyło, rozmawiało i śmiało się z nimi super. Tak z Flores'em też tańczyłam, ale zbliżała się już 4 nad ranem i musieliśmy wracać. W domu byliśmy parę minut po 4. Nawet się nie przebierając wskoczyłam do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*************************************************
Hej, hej. Przepraszam, że ostatnio nie dodawałam rozdziałów, ale nie mogłam.
Mam nadzieję, że ten Wam się podoba.

Nuta na dziś:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz