środa, 20 marca 2013

Czternasty rozdział
 Obudził nas budzik. Dokładnie o godzinie 8.30, bo pół godziny później miała przyjechać ekipa, która zawiezie nasze kartony do L.A. 
 Wygrzebałam się z pod kołdry i wzięłam wczoraj przygotowany zestaw, z którym pokierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam rzęsy tuszem i usta błyszczykiem. Ubrałam to co wcześniej przygotowałam i gotowa zeszłam na dół do kuchni. Mojej przyjaciółki jeszcze nie było, a jej rodzice są pewnie w pracy albo jeszcze śpią. No, ale my czujemy się u nas jak u siebie, a naszym rodzicom to nie przeszkadza.
  Czekając na przyjaciółkę zaczęłam robić jajecznicę. Gotowe śniadanie położyłam na stole i czekałam na princessę.
- Liv!! Śniadanie gotowe!!!
- No już idę.- powiedziała wchodząc do kuchni. Zjadłyśmy posiłek, posprzątałyśmy po sobie, a potem zaczęłyśmy wynosić wszystkie kartony z jej pokoju. Po 20 minutach przyjechali Ci kolesie i zapakowali jej duperela, a my przeniosłyśmy się do domu na przeciwko, czyli mojego. Powynosiłyśmy wszyściutkie manatki z mojego pokoju i zaniosłyśmy do ciężarówki tych dwóch kolesi. Jeden z nich cały czas się na mnie patrzał, ale ja to ignorowałam.
 Sprawdziłyśmy czy wszystko spakowałyśmy, po upewnieniu się podawałam kierowcy adres, gdy zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam.- uśmiechnęłam się odeszłam na bok odbierając dzwoniące urządzenie.
- Hej, mała.- usłyszałam po drugiej stronie wesoły jak zawsze głos Carin.
- Hej, duża. Wiesz? Bardzo chętnie bym pogadała, ale jestem trochę zajęta. Zadzwonię do Ciebie jak będę miała czas na lotnisku.
- Na lotnisku?
- Przeprowadzam się, ale to opowiem Ci później, ok?
- Jasne. Paa.- przeciągnęła.
- Pa pa.- rozłączyłam się i podałam w końcu kierowcy adres i chwilę później znów zadzwonił mój telefon. Dzwonił Justin. Bez zastanowienia odebrałam.
- Hej, piękna.- powiedział i słyszałam, że się uśmiecha.
- Hej, kochanie.- wyszczerzyłam się jak idiotka.
- Kochanie?
- A coś nie pasuje?- spytałam chociaż wiedziałam, że mu to odpowiadało.
- Nie. Wręcz przeciwnie. Wszystko wspaniale.- można było usłyszeć, że ma ogromny wyszczerz.
- Dobra. Nie susz już tak tych zębów.
- Smutny mam być? Mniejsza o to. Kiedy macie samolot?
- Za jakieś 3 godziny, czyli zaraz musimy jechać na odprawę.
- To dobrze, bo już chcę Cię przytulić i pocałować.- powiedział taki nieco posmutniały.
- Nawet nie wiesz jak ja bym się chciała do Ciebie przytulić.
- To przylatuj do mnie jak najszybciej.
- To muszę już kończyć, bo przyjechała taksówka.
- Jasne. Pa pa.
- Pa pa.- rozłączyłam się. Kierowca zapakował nasze walizki do bagażnika, my wsiadłyśmy na tylne siedzenie samochodu. Na lotnisku przeszłyśmy przez wszystkie bramki itp.
  Podczas lotu na początku pisałam z Biebs'em, a resztę przespałam. Parę minut przed lądowaniem obudziła mnie Oli oznajmiając mi, że za chwilę będziemy lądować. Na lotnisku odebrałyśmy swoje bagaże, a potem poszłyśmy do taksówki. Kierowca schował do bagażnika nasze walizki i pojechaliśmy do domu chłopaków. Podziękowałyśmy ładnie taksówkarzowi koło 30 i udałyśmy się w kierunku drzwi. Lekko zapukałam. Przez zamknięte drzwi dało się tylko usłyszeć wrzask Jus'a: 'Nie ruszaj tej swojej zacnej dupy ja otworzę!!!', na co się zaśmiałam. Ten cudny przedmiot, który pomaga nam w prywatności się otworzył i ujrzałam w nim mojego przystojnego chłopaka.
- Witam.- szepnął.- Idźcie po cichu na górę, a potem zejdźcie.
- Jasne.- odpowiedziałyśmy razem, również szeptem. Przeszłyśmy cicho przez przedpokój, potem po schodach. Pokazałam Liv gdzie jest jej pokój i poszłam do siebie. Napisałam do Car krótkiego sms'a: 'Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale pisałam z Justin'em. Jeżeli to coś ważnego to napisz, a ja postaram się do Ciebie zadzwonić.', poszłam jeszcze do łazienki i przemyłam twarz. Gotowa poszłam do pokoju Olivii.
- Ej, mała. Gotowa?- spytałam siadając na łóżku.
- Tak.- uśmiechnęła się w moją stronę. Wstała i ruszyłam w kierunku drzwi co uczyniła również moja przyjaciółka. Wyszłyśmy z jej królestwa i podążyłyśmy po cichu na dół. Chłopaki siedzieli na kanapie oglądając telewizor, czyli tyłem do nas. Posłałam Oli porozumiewawcze spojrzenie i podeszliśmy do nich od tyłu zasłaniając im oczy. Justin złapał mnie za nadgarstki i pociągnął w swoją stronę w skutek czego usiadłam mu na kolanach. Oczywiście od razu wpił się w moje usta. Za to Alfredo podskoczył ze strachu, a Liv wybuchła śmiechem.
- Ty?!-krzyknął Fredo patrząc na rozbawioną Olivię.
- No ja.- uśmiechnęła się uroczo.
- Ale.. jak?gdzie?kiedy?- pytał jąkając się.
- Samolotem. Tu. Dzisiaj.- odpowiadała spokojnie na jego pytania. On już nic nie odpowiedział tylko się do niej przytulił. Mój chłopak zareagował podobnie i jeszcze mocniej się we mnie wtulił. Nagle Flores oderwał się od brunetki i spytał:
- To wy teraz mieszkacie z nami?
- Jaki ty jesteś ostatnio nie kumaty.- podsumował Biebs za co dostał z łokcia w brzuch.
- Tak mieszkamy z wami.- odpowiedziałam na pytanie bruneta.- Idę się rozpakować.
- Tak, ja też pójdę.- przytaknęła mi Liv. Poszłyśmy do swoich pokoi i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Po całkowitym rozpakowaniu się wyjęłam z szafy czystą bieliznę i za dużą koszulkę mojego kuzyna. Zabrałam mu ją jak kiedyś był u nas na weekend. Trochę za nim tęsknie, ale za jego siostrą też. Oni mieszkają w Polsce. Moja mama jest polką, a tata Amerykaninem. Czasami jeździłam do rodziny mojej mamy na wakacje, a czasami oni do nas.
 Z moją 'piżamą' podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to co przygotowałam wcześniej. Gotowa przeszłam z zaparowanej łazienki do mojego pokoju. Włączyłam laptopa i sama nie wiem czemu zalogowałam się na Skype'a. Ku mojemu zdziwieniu było kilka osób dostępnych. Po kilku sekundach na ekranie pojawił się napis: 'Max dzwoni', szybko odebrałam.
- Cześć, mały.- wyszczerzyłam się w jego stronę.
- Cześć, duża.- pomachał mi.
- Jak ja dawno Cię nie widziałam. Bardzo za Wami tęsknie.- uśmiechnęłam się smutno.
- Ja też na Tobą tęsknie.
- No ja mam nadzieję.
- Hej, młody...-zaczęła moja kochana blond kuzynka.
- Nie widzisz, że rozmawiam?- wskazał palcem na ekran.
- No cieka... Matko!! Av!!!!- zaczęła się drzeć.
- Uspokój się.- powiedziałam rozbawiona.- Ciebie też miło widzieć.
- Dziewczyno opowiadaj co tam u Ciebie!!
- A w porządku, porządku, a u Was ?
- No więc... U nas wszystko w porządku.- powiedział z dziwnym uśmiechem Max.
- Nasz kochany Maksymilian ma dziewczynę.- powiedziała zabawnie poruszając brwiami Natalia.
- No to jest nas dwóch.- uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
- Masz dziewczynę?!- wydarła się blondyna, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Tala jaki z Ciebie tuman. Chłopaka!!!- powiedziałam stukając się w czoło.
- Aaaaa... To kiedy go poznam?- uśmiechnęła się chytrze. W tym momencie drzwi od mojego pokoju się otworzyły i stał tam nie kto inny jak pan Bieber.
- Piękna? Idziesz z nami oglądać film?- spytał szatyn.
- Zaraz przyjdę tylko się pożegnam z tymi idiotami.- wskazałam palcem na ekran.
- Ja Ci dam idioci!! Wsiadam w samolot i do Ciebie lecę i to w tej chwili!!-krzyczała Talusia.
- Z kim ty rozmawiasz? I po jakiemu?- spytał wchodząc do pokoju i zamykając drzwi, o które się wcześniej opierał.
- Rozmawiam z moją kuzynką i kuzynem, a rozmawiamy po polsku.
- Kochana kuzynko z kim ty...-nie dokończyła.
- Błagam Cię uspokój się.
- Oddychaj głęboko.- powtarzał Max.
- Max weź ją tam uratuj, a ja już kończę. Pa pa. Kocham Was. Pozdrówcie wszystkich.
- Jasne. Pa pa. My też Cię kochamy.- po tych słowach rozłączyłam się. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który miał dziwną minę.
- Nie zrozumiałem ani jednego słowa.- powiedział nie zmieniając miny. Wybuchłam głośnym, niepohamowanym śmiechem. W skutek czego Jus się ocknął i zaczął mnie łaskotać.
- Ze mnie się nie śmieje, moja droga.- powiedział pokazując szereg swoich zębów.
- Dobra, przepraszam.- powiedziałam zacinając się, żeby nabrać oddechu.
- Myślisz, że takie zwykłe przepraszam wystarczy?- spytał przestając mnie łaskotać, ale za to usiadł na mnie tak, że nie mogłam z tam tond uciec(bez skojarzeń, proszę). Wzięłam kilka głębokich oddechów i przyciągnęłam go bliżej siebie. Musnęłam lekko jego usta i przewróciłam nas, że teraz ja leżałam na nim. Szybko się od niego odkleiłam i uciekłam, a on za mną. Goniliśmy się po całym domu. Flores i Leander pokładali się ze śmiechu patrząc na nas biegających po całym domu. Po 15 minutach niestety mnie złapał. Przerzucił mnie przez swoje ramię i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam położył się koło mnie. Nachylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach i powiedział cichutko przy moich wargach:
- Kocham Cię.- znów zbliżył swoją twarz do mojej zmniejszając odległość między nimi do zera. Tak te słowa, te dwa cudowne słowa, na ktorych dźwięk uśmiech sam wkradł się na moje usta.
- Ja Ciebie też kocham.- powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy. Położyłam głowę na jego torsie i wsłuchując się w wybijany rytm przez jego serce zasnęłam...
**************************************************************************
PRZEPRASZAM, że nie dodaje regularnie rozdziałów, ale mama zabrała mi notebook'a i nie mam za bardzo jak dodawać rozdziałów. Postaram się dodawać je jak najczęściej się da . Dziękuje za tyle wejść podczas mojej nie obecności. Kocham Was!!!!!!! JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!!!!!

Nuta na dziś:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz