czwartek, 28 marca 2013

Siedemnasty rozdział
   Obudził mnie słodki całus w policzek. Zaraz po tym poczułam, że na łóżku obok mnie robi się lżej. Obudziłam zaspane oczy i zobaczyłam jak Jus ubiera koszulkę.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się w jego stronę przeciągając się jednocześnie.
- Dzień dobry. Nie chciałem Cię obudzić.- podszedł bliżej łóżka i na nim usiadł.
- Nic się nie stało.- pochylił się nade mną i złożył na moich ustach czuły pocałunek.
- Dzwonił Scooter. Mam dziś wywiad. Mam pytanie.- zrobił dziwny grymas.
- Jeżeli o to czy możesz powiedzieć jak się nazywam czy coś tam to możesz.- uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił i znów mnie pocałował, ale tym razem dłużej.
- Kocham Cię.- szepnął gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Ja Ciebie też.- wstałam z łóżka i podreptałam do mojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy zestaw i poszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Po pomalowaniu się zeszłam na dół i poszłam do kuchni. W niej siedzieli już wszyscy, czyli Justin, Scooter, Liv, Fredo i Car.
- Hej, Wam!- rzuciłam na wstępie.
- Hej.- odpowiedzieli równo.
- Chcesz iść ze mną na wywiad?- spytał Biebs przytulając się do siebie.
- Bardzo kusząca propozycja, ale umówiłam się z dziewczynami.- uśmiechnęłam się przepraszająco i cmoknęłam go w usta, ale oczywiście on musiał pogłębić.
- Nie gniewam się.- uśmiechnął się, a reszta parsknęła śmiechem. 
    Zjedliśmy śniadanie. Pożegnałam się z moim chłopakiem czułym pocałunkiem. On poszedł na wywiad, a razem z nim Braun'owie i Flores. Za to mu z Oli poszłyśmy na umówione miejsce, czyli do Starbucks'a. Przyszłyśmy na miejsce i kupiłyśmy sobie kawę na wynos. Czekałyśmy jeszcze chwilę na dziewczyny. Gdy przyszły również kupiły sobie kawę, a potem poszłyśmy na zakupy.
    Po sklepach chodziłyśmy chyba z 4 godziny. Podczas ich trwania  kupiłam sobie: sukienkęspodniebluzkęszpilkikoszulężakiet i drugą sukienkę. Całe obładowane poszłyśmy z dziewczynami do hotelu zanieść ich ciuchy, a potem poszłyśmy do domu chłopaków. Poszłyśmy odnieść nasze zakupy do pokoi i wróciłyśmy do dziewczyn. Poszłam zrobić popcorn i wróciłam do przyjaciółek, które właśnie się kłóciły jaki film będziemy oglądać.
- Av! Co mamy oglądać?- spytała Perrie.
- Może Love Actually?
- Jestem za !!- krzyknęła Eleanor i reszta jej przytaknęła. Danielle włożyła płytę, a ja w między czasie poszłam jeszcze po żelki. Obejrzałyśmy film, a potem jeszcze chwilę rozmawiałyśmy, gdy do domu wpadła cała siódemka idiotów.
- Cześć!- krzyknęli z przedpokoju.
- Cześć!- odkrzyknęłyśmy im. Przyszli do salonu i dosiedli się do nas. Wbili się na kanapę tak, że nie było miejsca. Nie pytając o zgodę usiadłam na kolanach Justin'a, któremu to i tak nie przeszkadzało. Nagle Louis wpadł na genialny pomysł.
- Gramy w butelkę!- krzyknął rozradowany na cały dom, a my z śmiechem mu przytaknęliśmy. Wstałam z kolan chłopaka i poszłam do kuchni po pustą butelkę, z którą zaraz do nich wróciłam. Graliśmy na pytania i zadania. Gdy Justin kręcił wypadło na mnie. Uśmiechnął się w moją stronę zadziornie na co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- No to pytanie czy zadanie?- spytał z uśmiechem.
- Boję się Twojego uśmiechu, ale wezmę zadanie.- uśmiechnęłam się.
- Hmm... Żaden pomysł nie przychodzi mi do głowy, więc po prostu mnie pocałuj.- uśmiechnął się zniewalająco. Przybliżyłam się do niego i zatopiłam się w jego ustach, potem dołączył jeszcze język. Wplotłam palce w jego włosy, a pomieszczenie wypełniło się zborowym 'uuuu...'. Oboje się uśmiechnęliśmy przez pocałunek. Wiem, że gdybym nie przestała to doszło by do czegoś więcej, więc to zrobiłam. Graliśmy jeszcze jakiś czas, a podczas trwania gry Harry musiał chodzić w samych bokserkach, a Niall nie mógł jeść przez pół godziny. Było jeszcze kilka takich rzeczy, ale nie były one takie istotne. Około 22 zaczęli się zbierać. Pożegnałam się z każdym za pomocą przytulasa i wyszli. Poszłam na górę wzięłam czystą bieliznę i za dużą koszulkę z tymi rzeczami podreptałam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i wróciłam do pokoju. Do szafy powkładałam dzisiaj kupione ubrania i wskoczyłam pod kołdrę. Po paru minutach drzwi w moim pokoju się otworzyły, a w nich stanął Bieber.
- Beze mnie idziesz spać?- spytał z udawanym wyrzutem.
- Czekałam aż przyjdziesz.- uśmiechnęłam się uroczo.
- Tak na pewno.- powiedział wchodząc pod kołdrę.
- Jak nie wierzysz to nie wierz. Dobranoc.- cmoknęłam go w usta i przytuliłam się do jego nagiego torsu.
- Dobranoc, kochanie.- cmoknął mnie w czubek głowy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
***********************************************************
Hej, hej... Przepraszam, że długo nie pisałam, ale mam karę i nie mogę pisać. A teraz nie ma rodziców i piszę nowy rozdział. W ogóle byłam jeszcze na tym koncercie i za bardzo głowy ostatnio nie miałam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Wiem, że rozdział jest krótki, ale postaram się jeszcze dziś wieczorem dodać jeszcze jeden.

Nuta na dziś:

sobota, 23 marca 2013

Szesnasty rozdział
  Obudziłam się jak ostatnimi czasy wtulona w cudownego Kanadyjczyka. Przetarłam moje lekko zaspane oczy i wygrzebałam się z jego objęć. Wyszłam z jego pokoju  i poszłam do swojego. Wyciągnęłam z szafy jakiś zestaw. Weszłam do łazienki i załatwiłam wszystkie sprawy fizjologiczne i ubrałam się w wcześniej wybrane ubranie, tylko nie zapinałam koszuli. Gotowa weszłam do kuchni, w której siedzieli już nasi zakochańce.
- Hej, Wam.- powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.
- Hej.- odpowiedzieli.
- Jak tam było na spacerze?- spytałam patrząc raz na nią, raz na niego.
- Dobrze.- odpowiedział Flores, a Oli spuściła głowę.
- Tylko?- podniosłam jedną brew do góry.
- Tak.
- To dlaczego ona spuściła głowę chowając rumieńce?- wskazałam palcem na dziewczynę.
- Nie wiem.- wzruszył ramionami, ale w jego oczach było widać iskierki radości. Tylko nie wiem z czego.
- Ludzie! Nie zjem Was przecież. Gadajcie, no!!- powiedziałam lekko zdenerwowana.
- A możemy chociaż poczekać na Twojego królewicza?- spytał podnosząc obie brwi do góry. Wstałam z krzesła i poszłam do pokoju szatyna. Słodko spał, ale już nie długo. Zrobiłam mu zdjęcie, a potem zaczęłam go lekko szturchać.
- Justin, wstawaj... Justin... Bieber wstawaj, no!!- krzyknęłam, a on podskoczył.
- Pali się?-spytał zaspany.
- Nie, ale coś wczoraj się wydarzyło na tym ich spacerze i powiedzieli, że powiedzą dopiero jak przyjdziesz, więc wstawaj i chodź na dół.- powiedziałam szybko.
- Ugh... Mam ochotę Cię udusić, ale za bardzo Cię kocham.- powiedział wstając z łóżka.
- Ja Ciebie też, a teraz chodź na dół.
  Wyszliśmy z jego pokoju i poszliśmy do kuchni przerywając tej dwójce w jakiejś bardzo ważnej rozmowie.
- Jesteś nie możliwa.- powiedział przymrużając oczy brunet, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się słodko.
- Gadajcie o co chodzi, bo przez Was zostałem obudzony.- powiedział przytulając się do mnie.
- No bo ten... no my...- jąkała się Liv.
- Wy co?- spytałam już trochę mocniej poddenerwowana niż wcześniej.
- Jesteśmy razem.- dokończył za nią Flores i się do niej przytulił.
- No na reszcie!- krzyknęłam i przytuliłam każde z osobna.
- Gratulację !!- krzyknął Biebs i przybił męską piątkę z Alfredo, a Oli przytulił. Resztę śniadania rozmawialiśmy o ich wczorajszym spacerze itp. Ustaliśmy jeszcze, że dziś jedziemy na plażę.
   Pobiegłam szybko do pokoju i wygrzebałam z szuflady strój kąpielowy. Powędrowałam z nim do łazienki i włożyłam go na siebie. Wróciłam do pokoju i wzięłam torbę plażową, do której wsadziłam krem z filtrem, ręcznik oraz koc. Wzięłam z szafki nocnej jeszcze mój telefon i zeszłam na dół, gdzie był już gotowy Jus.
- Teraz poczekamy, bo te 2 peincessy jeszcze nie gotowe.- powiedział.
- Wiem. Idę po żelki.- powiedziałam i udałam się do kuchni. Wzięłam 3 paczki żelek. Dwie wrzuciłam do torby, a jedną otworzyłam i wróciłam do chłopaka, który siedział na kanapie. Usiadłam po jego prawej stroni i położyłam nogi na jego. Nic nie powiedział tylko zaczął jeździć po nich rękoma. Po paru minutach zeszła nasza parka trzymając się za ręce.
  Na plaży wszystkie oczy od razu skierowały się na nas, ale za bardzo się tym nie przejęliśmy. Rozłożyłam koc, na którym usiadłam z Justin'em. Ściągnęłam moją koszulę i sukienkę oraz poprosiłam szatyna, żeby posmarował mi plecy kremem. Obyło się bez wielu prób próśb, bo zgodził się od razu. Potem chłopak położył się na brzuchu, więc postanowiłam posmarować mu plecy. Usiadłam na nim okrakiem(proszę sobie tego nie wyobrażać) i nałożyłam trochę kremu na jego plecki. Chłopak się chyba tego nie spodziewał, bo aż podniósł głowę.
- Ty też mi tak posmarujesz plecki?- spytał Flores słodko się uśmiechając do Olivii.
- Pomarzyć zawsze można mój drogi.- powiedziała i cmoknęła lekko w usta. Skoczyłam smarować chłopakowi plecy, więc z niego zeszłam i położyłam się koło niego. Leżałam tam tak może z jakieś 30 minut i mój telefon zaczął wibrować powiadamiając mnie o przyjściu wiadomości. Chwyciłam go do ręki i przejechałam po ekranie, aby odczytać wiadomość, która brzmiała tak: 'Zapytaj się swoich znajomych czy mają ochotę zagrać w siatkówkę. Jeżeli tak to jesteśmy obok boiska.'. Popatrzałam na nadawcę, którym okazał się być nie kto inny jak Harold.
- Ej, chcecie zagrać w siatkówkę?- spytałam podnosząc się na łokciach.
- Ale, że w czwórkę?- spytała Liv.
- Nie.
- To z kim?- spytali w trójkę.
- Chcecie czy nie?
- Chcemy!- krzyknęli równo.
- To chodźcie. Bierzemy rzeczy i idziemy.- Jak powiedziałam tak zrobiliśmy.
  Podeszliśmy pod boisko i od razu w oczy rzuciła mi się burza brązowych loków.
- Macie coś czym mogła bym rzucić, żeby nikomu nie zrobić krzywdy?- spytałam odwracając się do nich. Popatrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Po co Ci?- spytała Oli.
- Bo chcę rzucić w Styles'a.- odpowiedziałam, a ona wyciągnęła z torby cukierka. Wzięłam go do ręki i wycelowałam w niego. Trafiłam prosto w głowę. Chłopak od razu wstał jak oparzony, a my z Olivią wybuchłyśmy śmiechem. Nasi 'mężczyźni' patrzeli na nas jak na idiotki, a poszkodowany patrzał na nas morderczym wzrokiem. Podeszliśmy bliżej niego.
- Witaj Haroldzie.- powiedziałam dalej rozbawiona.
- To takie śmieszne?- spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Chwilę potem pojawił się farbowany.
- Cześć, Av!!- krzyknął i mnie przytulił.
- Niall, dusisz mnie.- powiedziałam, a chłopak szybko odskoczył.
- Przepraszam.- uśmiechnął się słodko.
- Dobra. Chłopaki to jest mój chłopak Justin, to mój przyjaciel Alfredo, to jest Haroldzik, a to Niall.- chłopaki podali sobie ręce, a potem rozłożyliśmy nasze koce koło ich.
- Gdzie reszta?- spytałam odwracając głowę w ich stronę.
- Mieliśmy dość patrzenia jak się miziają, więc poszliśmy od nich.- wytłumaczył blondynek jedząc kanapkę.
- Zapomniałam, że tylko Wy nie macie pary.- uśmiechnęłam się słodko w ich stronę.
- A Liv?- spytał oburzony loczek.
- Sorry, Styles, ale mam chłopaka.- powiedziała Oli przytulając się do Flores'a.
- Musimy sobie znaleźć dziewczyny, stary.- powiedział do Horan'a, który jadł już chyba piątą kanapkę. Gadaliśmy jeszcze jakieś 30 minut i pojawili się zakochańce trzymając się za ręce.
- To co chłopaki gramy w tą siatkówkę?- spytał Zayn, a reszta mu przytaknęła. Oni chyba nas nie zauważyli.
- Jasne. Wstawać dzieciaki i idziemy grać.-krzyknął lokowaty.
- Spokojnie.- powiedziała Olivia. Cała szóstka od razu na nas spojrzała.
- Boże!! Nie zauważyliśmy Was!- krzyknęła uśmiechnięta Dan i rzuciła mi się na szyję. Przywitałam się z każdym i przedstawiłam im chłopaków. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja, Danielle, Louis, Zayn, Olivia i Niall, a w drugiej byli: Justin, Liam, Eleanor, Perrie, Fredo i Harry. Oczywiście nasza cudowna drużna przegrała pierwszego seta, ale wygrała drugiego. Świetnie się bawiłam z nimi, ale robiło się już późno, więc się zbieraliśmy. Razem z Liv i dziewczynami umówiłyśmy się na jutro na zakupy.
   W domu od razu poszłam się przebrać w coś wygodnego.  Wyciągnęłam z szafy koszulkę i jakieś spodenki. Przebrałam się w nie szybko i zeszłam na dół do reszty. Obejrzeliśmy razem parę horrorów, a potem poszliśmy spać. Jak co wieczór wtuliłam się w tors Bieber'a i zasnęłam...
******************************************************************************
Cieszmy się wszyscy!!! Dodałam nowy rozdział!!!!

Nuta na dziś: 

piątek, 22 marca 2013

Piętnasty rozdział
  Obudziły mnie dość mocne promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Podniosłam głowę trochę do góry i zobaczyłam uśmiechniętą twarz boskiego Kanadyjczyka i te nieziemskie, brązowe oczy. Chłopak przybliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach dość długi pocałunek.
- Tęskniłem.- powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Ja też i to bardzo.- odpowiedziałam patrząc mu prosto w gały. Znów wpił się w moje usta.
- I ciężko mi było zasnąć bez Ciebie.
- Oj, Justin. Mi też.
   Leżeliśmy jeszcze chwilę w tuleni w siebie, a potem poszliśmy się ubrać. Wczoraj nie wypakowywałam rzeczy, bo jak najwięcej czasu chciałam spędzić z Jus'em, ale dziś muszę to koniecznie zrobić. Przykucnęłam przy walizkach i zaczęłam w nich grzebać. Po dobrych 15 minutach znalazłam coś, w co mogę się ubrać. Z wybranym zestawem poszłam do łazienki, z której właśnie wychodził Biebs. Posłałam mu przelotny uśmiech i weszłam do łazienki, w której pachniało męskimi żelami pod prysznic oraz jego perfumami.
  Po załatwieniu wszystkich spraw związanych z poranną toaletą ubrałam się, pomalowałam i gotowa zeszłam na dół do kuchni, gdzie był tam już mój ukochany szatyn. Po zjedzeniu śniadania postanowiliśmy obudzić naszych kochanych zakochańców. Najpierw poszliśmy do pokoju Alfredo. Otworzyliśmy po cichu drzwi i zobaczyliśmy słodziutki widok- Olivia spała w tulona w bruneta. Nie mogłam się powstrzymać i szybko zrobiłam im zdjęcie. Ponieważ tak słodko wyglądali nie miałam serca ich budzić, więc ten wariat postanowił sam ich obudzić. Podszedł do nich i zaczął łaskotać po stopach, ale mu to nie wychodziło. Zaczęłam się z niego śmiać, a to nie umknęło jego uwadze. Zostawił tę parkę i powolnymi krokami zbliżał się do mnie. Z każdym jego krokiem w moją stronę, ja odsuwałam się o jeden krok do tyłu. W końcu dotarłam do drzwi i uciekłam. Biegałam po całym domu i po pewnym czasie wybiegłam na podwórko. Dopiero później zrozumiałam, że tam jest basen, a ten idiota może mnie tam wrzucić. Pobiegłam szybko do drzwi frontowych. Po cichu je uchyliłam, rozejrzałam się czy nikogo nie ma. Gdy droga była 'czysta' weszłam do środka. Przeszłam kawałek w stronę schodów i poczułam jak ktoś mnie łapie w pasie. Dobrze wiedziałam kim był ten ktoś.
- Już mi nie uciekniesz.- powiedział i zostawił pojedynczy pocałunek na mojej szyi.
- A kto powiedział, że chcę to zrobić?- spytałam odwracając się w jego stronę.
- Ty.- przybliżył swoją twarz.
- Ciekawe kiedy?- popatrzyłam w te jego brązowe ślepia.
- Uciekając przede mną?
- Ugh... Trzeba iść ich obudzić.- powiedziałam zmieniając temat i wyrywając się z jego objęć lecz bez skutecznie.
- Nigdzie pani teraz nie idzie. Idziemy na spacer.- uśmiechnął się i cmoknął mnie w nos.
- Mogę iść chociaż po telefon?
- Ugh... Możesz.- powiedział i już mnie koło niego nie było. W pokoju od razu wzięłam mój telefon i wróciłam do chłopaka.
- Justin?- spojrzałam na niego.
- Tak?- odwrócił głowę w moją stronę.
- Idziemy na spacer, prawda?- spytałam.
- Tak i uprzedzając Twoje następne pytanie. Tak mam zamiar iść z Tobą za rękę i całować.
- A co na to Scooter?
- To on ma być szczęśliwy czy ja?- popatrzał w moje oczy.
- Oczywiście, że ty.
- No właśnie. Dlatego idziemy trzymając się za ręce.
- Ok, ok. To chodźmy.- i tak zrobiliśmy. Wyszliśmy z domu kierując się w stronę jakiś domków.
- Gdzie idziemy?- spytałam patrząc na niego.
- Najpierw do Starbucks, a potem nie wiem. Gdzie tylko będziesz chciała.- powiedział i mnie pocałował. Jego usta mi się chyba nigdy nie znudzą. Oderwaliśmy się od siebie i poszliśmy w stronę kawiarni.
   Podeszliśmy do lady i poczekaliśmy chwilę aż ekspedientka obsłuży chłopaka, który miał może z 20 lat, ale mniejsza o to. Dziewczyna o imieniu Maya, przynajmniej tak było napisane na plakietce, otworzyła szeroko oczy i zakryła sobie usta ręką, żeby nie zacząć wrzeszczeć.
- Spokojnie. Pomyśl, że to kolejny zwykły koleś, który przyszedł po kawę. Weź kilka głębokich oddechów i jak się uspokoisz to złożymy zamówienie.- uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny co odwzajemniła. Posłuchała mnie i zrobiła te kila wdechów i wydechów.
- Już jest ok.- uśmiechnęła się pokazując szereg prostych, białych zębów.- Jestem, Maya. Co mam podać?
- Poprosimy dwa Mocha Cookie Crumble Frappuccino, szarlotkę i...- spojrzał na mnie.
- I ciasto marchewkowe.- dopowiedziałam za niego.
- Proszę usiąść zaraz przyniosę.- uśmiechnęła się w naszą stronę, co odwzajemniliśmy, odwróciłam się na pięcie i ujrzałam Scoot'a i Car siedzących przy stoliku. Pociągnęłam Jus'a za rękaw, chłopak się odwrócił, a ja pokazałam mu brodą, na parę. Carin siedziała z już widocznym brzuchem ciążowym. Chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę stolika, gdy byliśmy już blisko wyrwałam rękę z uścisku chłopaka i zaszłam brunetkę od tyłu(bez skojarzeń mi tu tylko) i zasłoniłam oczy rękoma. Scooter już chciał coś powiedzieć, ale bez głośnie powiedziałam, że ma być cicho, a on tylko pokiwał głową. Dziewczyna chwyciła mnie za nadgarstki i pociągnęła tak, żeby mogła mnie zobaczyć.
- Boże, Av!! Nie strasz mnie tak!!- wykrzyczała.
- Oj, przepraszam. Chciała zrobić niespodziankę, a nie Cię przestraszyć.
- No, a co tak właściwie tu robisz?- spytała i pokazała, że mamy się dosiąść co zaraz uczyniliśmy.
- Wyobraź sobie, że poszłam z moim chłopakiem na spacer i przyszliśmy tu na kawę i ciasto.- odpowiedziałam.
- Dobrze wiesz, że mi chodzi o to co robisz w L.A.- wywróciła oczami.
- Mieszkam.- wyszczerzyłam się.
- Gdzie?- spytali równo Braun i Morris.
- Jacy wy dzisiaj ciekawscy.- powiedział i przytulił mnie Biebs.
- Nie prawda.- oburzył się brunet.
- No wię...- zaczęła Carin, ale przerwał jej mój telefon.
- Przepraszam Was na chwilkę.- oddaliłam się kawałek i odebrałam.
- Halo?- spytałam.
- Gdzie wy do cholery jesteście?!- usłyszałam jak Flores wydziera się po drugiej stronie.
- Po pierwsze: spokojnie, a po drugie: jesteśmy w Starbucks'ie z 'Braun'ami'.
- Nie ruszajcie się zaraz będziemy.- powiedział i się rozłączył. Wróciłam do reszty i usiadłam na moim miejscu.
- Kto dzwonił?- spytał Jus.
- Fredo.
- I?
- I powiedział, że zaraz przyjdą.- powiedziałam.
- Przyjdą? Z kim on przyjdzie?- spytała Car.
- Z Liv.- odpowiedział szatyn.
- Kto to?- spytał tym razem Scooter.
- Dziewczyna, z którą cały czas gadał przez Skype'a.- odpowiedziała za nas dziewczyna. Po jakiś 15-20 minutach przyszli. Przytuliłam na powitanie przyjaciółkę i cmoknęłam w policzek, potem podeszłam do chłopaka, przytuliłam i wyszeptałam na ucho: 'Mam nadzieję, że w tak młodym wieku nie zostanę ciocią, a wy rodzicami.'. Odsunęłam się od niego i wybuchłam śmiechem widząc jego minę.
- Czy ja o czymś nie wiem?- spytał patrząc na nas Bieber. Podeszłam do niego i powiedziałam mu na ucho to co powiedziałam Flores'owi i powiedział:
- Zgadzam się z nią w 100%.- wyszczerzył się.
- Idiots, idiots everywhere.- gdy to powiedział wybuchliśmy takim śmiechem, że cała kawiarnia na nas spojrzała.- A nie mówiłem?- spytał. Po jego słowach akurat przyszło nasze zamówienie. Oni też sobie coś tam zamówili, ale jakoś mnie to nie obchodzi.
   Wzięłam kawę do ręki i upiłam łyk. W tym samym czasie Jus zabrał kawałek mojego ciasta.
- Justin to moje ciasto, ty masz swo...- nie dokończyłam, bo włożył mi kawałek swojej szarlotki do ust.
- Masz bardzo dobre ciasto.- wyszczerzył się.
- Wiem, bo jest moje.- wystawiłam mu język, gdy już połknęłam. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Masz coś na ustach.- powiedział i mnie pocałował. Oczywiście to nie był taki zwykły buziak, bo go zaraz pogłębiał, a ja oddawałam mu każdy pocałunek.
- Dobra, dzieciaki. Koniec tego dobrego.- powiedział Braun.
- Przecież możesz się odwrócić do Carin. Ona zawsze Cię pocałuje. Nie musisz czuć się zazdrosny.- powiedział Biebs, a brunet przewrócił oczami. Narzeczona chłopaka chwyciła go za podbródek i wpiła w jego usta.
- A nie mówiłem?- spytał, gdy się od siebie oderwali, oboje się zaśmiali.
  Posiedzieliśmy z nimi jeszcze z 2 godziny i wróciliśmy w 4 do domu. Od razu poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Byłam strasznie zmęczona. Nawet sama nie wiem czym. Leżałam, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na plecach. Postanowiłam, że nie będę się ruszać i zobaczę co zrobi. Przybliżył swoją twarz do mojej szyi i zostawił na niej mokry ślad po buziaku. Dalej się nie ruszyłam, więc zrobił to co wcześniej. Dalej nic. Obrócił mnie na plecy i wpił się w moje usta. Na początku nie oddałam mu pocałunków, bo chciałam się z nim podroczyć, ale po chwili zmiękłam i oddałam następne. Oderwałam się od niego i powiedziałam:
- Idę się przebrać.- podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej pierwszą lepszą za dużą koszulką, która okazała się być koszulką mojego przyjaciela Harry'ego. Jeśli do głowy wpadł Wam Harry Styles to dobrze Wam wpadł. To jego koszulka. Zabrałam mu ją w zeszłym roku jak był w San Jose na wakacjach. Nie rozmawiałam z nim od paru miesięcy, od kąt jest w trasie, ale musi się poświęcić pracy.
   Wracając wzięłam jego koszulkę i spodenki i ruszyłam do łazienki. Niestety była zajęta, więc wróciłam do pokoju. Stały tam nierozpakowane kartony i walizki. Położyłam się na łóżku i próbowałam się 'zrelaksować' i na chwilę odpocząć od wszystkich myśli, ale przerwał mi w tym mój telefon. Chwyciłam go do ręki i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Halo?- powiedziałam.
- Witam, panią.- odezwał się dobrze znany mi głos.
- W końcu raczył się pan odezwać.- powiedziałam na wstępie.
- Przepraszam. Po prostu nie miałem czasu. Rano ciągle próby, wywiady, a wieczorem koncerty albo chłopaki wyciągają mnie do klubu. A w wolne śpię cały dzień ze zmęczenia...- ciągnął by dalej, ale mu przerwałam.
- Skończ. Tylko winny się tłumaczy.
- No ja jestem przecież winny.
- Skończ już i gadaj co tam u chłopaków.
- Wszystko wporzo. Liam poszedł gdzieś z Danielle, Zayn z Perrie, Lou z Eleanor, Niall je czipsy i ogląda jakiś mecz.- powiedział.
- Spytaj kto gra.- powiedziałam do niego i tak zrobił. Gdzieś w dali usłyszałam jak Horan mówi: 'Przecież Cię ten mecz Cię nie interesuje'. Harry mu wszystko wyjaśnił, a farbowany zaczął wyrywać mu telefon.
- Styles daj na głośnik.- powiedziałam do chłopaków.
- Nie po nazwisku Smith.- odpowiedział.
- Cześć, piękna.- usłyszałam wesoły głos blondyna.
- Horan uspokój hormony, ona ma chłopaka.- odezwał się brunet.
- Skąd wiesz?- spytałam.
- Z internetu kochana.
- Chodzisz z Justin'em?!- wydarł się szczęśliwy Niall.
- Tak, ale uspokój się.- powiedziałam do niego.
- Gadaj gdzie jesteś! Zaraz tam będę!- krzyknął. Nagle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.
- Idioto!! Stłukłeś wazon!!- wydarł się loczkowaty.
- Jak ty do przyjaciela mówisz?- spytałam go.
- No nie wiem czy wiesz, ale on jest tak zdeterminowany, żeby poznać Twojego, chłopaka, że zaraz poleci do San Jose do Ciebie.- powiedział najwyraźniej rozbawiony zachowaniem głodomora.
- Jak już to mnie nie znajdzie.- powiedziałam szeptem, żeby nie usłyszeli, ale nie udało się.
- Jak to?!- krzyknęli oboje.
- Bo już tam nie mieszkam. Przeprowadziłam się z Liv.
- Do kąt?- spytał opanowany Harry.
- Do L.A.- odpowiedziałam równie spokojnie.
- To cudownie!!!- krzyknął wesoło Niall.
- Niby czemu?- trochę mnie zdziwiła jego odpowiedź.
- Bo też jesteśmy w L.A.- wykrzyczał prosto do słuchawki.
- Będziesz płacił mi za aparaty słuchowe?- spytałam.
- No przepraszam. Podawaj adres to zaraz u Ciebie będziemy.- mówił podekscytowany.
- Niall... spokojnie. Nie dziś, a teraz Was przepraszam, ale muszę iść się umyć i przebrać.
- Podawaj ten adres zaraz będę i Ci pomogę.- krzyknął loczek.
- Mój drogi lokowaty przyjacielu... mieszkam z chłopakiem, przyjacielem i Liv. Chcesz coś jeszcze powiedzieć?- spytałam.
- Pozdrów wszystkich ode mnie.- powiedział.
- Ha ha ha. Wiedziałam. A teraz żegnam. Dobranoc.
- Dobranoc.- krzyknęli chórem. Rozłączyłam się i znów poszłam do łazienki. Szybki prysznic, potem ubrałam się i gotowa zeszłam na dół udając się do kuchni. Wyciągnęłam żelki z szafki i poszłam do salonu. Popatrzyłam na kanapę, na której nie było już miejsca. Uśmiechnęłam się słodko w stronę Justin'a, on przewrócił oczami i rozłożył ręce. Usiadłam na jego kolanach.
- Macie wszyscy pozdrowienia.- powiedziałam wkładając pierwszego żelka do ust.
- Od kogo?- spytała Olivia.
- Od Harry'ego.- odpowiedziałam.
- Zadzwonił w końcu?- spytała poprawiając się na kanapie.
- Tak.
- Jaki Harry?- spytał Justin mocniej mnie przytulając.
- Przyjaciel. Nie musisz być zazdrosny.- musnęłam jego usta. On momentalnie pogłębił pocałunek. Siedziałam mu na kolanach i całowaliśmy się.
- Możecie skończyć?- spytał Flores patrząc na nas błagalnym wzrokiem.
- Alfredo w tej chwili do kuchni!- powiedziałam surowym tonem.
- A po co?- spytał Jus, a ja szepnęłam mu na ucho: 'Muszę zmusić go, żeby umówił się z Oli, bo nie wytrzymam jak będą nam przerywać.' Chłopak zaśmiał się i pokiwał głową, że zrozumiał. Poszłam za Fredo'em do kuchni.
- O co chodzi?- spytał jak tylko pojawiłam się w tym samym pomieszczeniu co on.
- Mnie pytasz o co chodzi? To ja się o to pytam. Dlaczego nie zaprosiłeś jeszcze Liv na randkę? Spacer? Cokolwiek.- powiedziałam.
- Bo nie wiem czy ona odwzajemnia moje uczucia.- spuścił głowę w dół.
- Do odważnych świat należy, Alfredo. Tak między nami to odwzajemnia.- puściłam mu oczko i wróciłam na wcześniejsze miejsce, czyli na kolanach Jus'a. Po obejrzeniu filmu poszłam do swojego pokoju. Położyłam się do łóżka, ale zrozumiałam, że nie zasnę. Z jednego prostego powodu. Wstałam i poszłam do tego mojego powodu. Leżał w łóżku. Podeszłam bliżej, a on podniósł kawałek kołdry, pod którą zaraz wskoczyłam. Wtuliłam się w jego tors.
- Dobranoc, kochanie.- usłyszałam tuż przy swoim uchu.
- Dobranoc. Kocham Cię.- pocałowałam go w usta.
- Ja Ciebie też.
   Znów ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i po dosłownie paru chwilach śniłam w mojej cudownej krainie...
*********************************************************************
O to następny rozdział... Proszę komentujcie...

Nuta na dziś:

Kocham Was !!!!!! xx

środa, 20 marca 2013

Czternasty rozdział
 Obudził nas budzik. Dokładnie o godzinie 8.30, bo pół godziny później miała przyjechać ekipa, która zawiezie nasze kartony do L.A. 
 Wygrzebałam się z pod kołdry i wzięłam wczoraj przygotowany zestaw, z którym pokierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam rzęsy tuszem i usta błyszczykiem. Ubrałam to co wcześniej przygotowałam i gotowa zeszłam na dół do kuchni. Mojej przyjaciółki jeszcze nie było, a jej rodzice są pewnie w pracy albo jeszcze śpią. No, ale my czujemy się u nas jak u siebie, a naszym rodzicom to nie przeszkadza.
  Czekając na przyjaciółkę zaczęłam robić jajecznicę. Gotowe śniadanie położyłam na stole i czekałam na princessę.
- Liv!! Śniadanie gotowe!!!
- No już idę.- powiedziała wchodząc do kuchni. Zjadłyśmy posiłek, posprzątałyśmy po sobie, a potem zaczęłyśmy wynosić wszystkie kartony z jej pokoju. Po 20 minutach przyjechali Ci kolesie i zapakowali jej duperela, a my przeniosłyśmy się do domu na przeciwko, czyli mojego. Powynosiłyśmy wszyściutkie manatki z mojego pokoju i zaniosłyśmy do ciężarówki tych dwóch kolesi. Jeden z nich cały czas się na mnie patrzał, ale ja to ignorowałam.
 Sprawdziłyśmy czy wszystko spakowałyśmy, po upewnieniu się podawałam kierowcy adres, gdy zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam.- uśmiechnęłam się odeszłam na bok odbierając dzwoniące urządzenie.
- Hej, mała.- usłyszałam po drugiej stronie wesoły jak zawsze głos Carin.
- Hej, duża. Wiesz? Bardzo chętnie bym pogadała, ale jestem trochę zajęta. Zadzwonię do Ciebie jak będę miała czas na lotnisku.
- Na lotnisku?
- Przeprowadzam się, ale to opowiem Ci później, ok?
- Jasne. Paa.- przeciągnęła.
- Pa pa.- rozłączyłam się i podałam w końcu kierowcy adres i chwilę później znów zadzwonił mój telefon. Dzwonił Justin. Bez zastanowienia odebrałam.
- Hej, piękna.- powiedział i słyszałam, że się uśmiecha.
- Hej, kochanie.- wyszczerzyłam się jak idiotka.
- Kochanie?
- A coś nie pasuje?- spytałam chociaż wiedziałam, że mu to odpowiadało.
- Nie. Wręcz przeciwnie. Wszystko wspaniale.- można było usłyszeć, że ma ogromny wyszczerz.
- Dobra. Nie susz już tak tych zębów.
- Smutny mam być? Mniejsza o to. Kiedy macie samolot?
- Za jakieś 3 godziny, czyli zaraz musimy jechać na odprawę.
- To dobrze, bo już chcę Cię przytulić i pocałować.- powiedział taki nieco posmutniały.
- Nawet nie wiesz jak ja bym się chciała do Ciebie przytulić.
- To przylatuj do mnie jak najszybciej.
- To muszę już kończyć, bo przyjechała taksówka.
- Jasne. Pa pa.
- Pa pa.- rozłączyłam się. Kierowca zapakował nasze walizki do bagażnika, my wsiadłyśmy na tylne siedzenie samochodu. Na lotnisku przeszłyśmy przez wszystkie bramki itp.
  Podczas lotu na początku pisałam z Biebs'em, a resztę przespałam. Parę minut przed lądowaniem obudziła mnie Oli oznajmiając mi, że za chwilę będziemy lądować. Na lotnisku odebrałyśmy swoje bagaże, a potem poszłyśmy do taksówki. Kierowca schował do bagażnika nasze walizki i pojechaliśmy do domu chłopaków. Podziękowałyśmy ładnie taksówkarzowi koło 30 i udałyśmy się w kierunku drzwi. Lekko zapukałam. Przez zamknięte drzwi dało się tylko usłyszeć wrzask Jus'a: 'Nie ruszaj tej swojej zacnej dupy ja otworzę!!!', na co się zaśmiałam. Ten cudny przedmiot, który pomaga nam w prywatności się otworzył i ujrzałam w nim mojego przystojnego chłopaka.
- Witam.- szepnął.- Idźcie po cichu na górę, a potem zejdźcie.
- Jasne.- odpowiedziałyśmy razem, również szeptem. Przeszłyśmy cicho przez przedpokój, potem po schodach. Pokazałam Liv gdzie jest jej pokój i poszłam do siebie. Napisałam do Car krótkiego sms'a: 'Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale pisałam z Justin'em. Jeżeli to coś ważnego to napisz, a ja postaram się do Ciebie zadzwonić.', poszłam jeszcze do łazienki i przemyłam twarz. Gotowa poszłam do pokoju Olivii.
- Ej, mała. Gotowa?- spytałam siadając na łóżku.
- Tak.- uśmiechnęła się w moją stronę. Wstała i ruszyłam w kierunku drzwi co uczyniła również moja przyjaciółka. Wyszłyśmy z jej królestwa i podążyłyśmy po cichu na dół. Chłopaki siedzieli na kanapie oglądając telewizor, czyli tyłem do nas. Posłałam Oli porozumiewawcze spojrzenie i podeszliśmy do nich od tyłu zasłaniając im oczy. Justin złapał mnie za nadgarstki i pociągnął w swoją stronę w skutek czego usiadłam mu na kolanach. Oczywiście od razu wpił się w moje usta. Za to Alfredo podskoczył ze strachu, a Liv wybuchła śmiechem.
- Ty?!-krzyknął Fredo patrząc na rozbawioną Olivię.
- No ja.- uśmiechnęła się uroczo.
- Ale.. jak?gdzie?kiedy?- pytał jąkając się.
- Samolotem. Tu. Dzisiaj.- odpowiadała spokojnie na jego pytania. On już nic nie odpowiedział tylko się do niej przytulił. Mój chłopak zareagował podobnie i jeszcze mocniej się we mnie wtulił. Nagle Flores oderwał się od brunetki i spytał:
- To wy teraz mieszkacie z nami?
- Jaki ty jesteś ostatnio nie kumaty.- podsumował Biebs za co dostał z łokcia w brzuch.
- Tak mieszkamy z wami.- odpowiedziałam na pytanie bruneta.- Idę się rozpakować.
- Tak, ja też pójdę.- przytaknęła mi Liv. Poszłyśmy do swoich pokoi i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Po całkowitym rozpakowaniu się wyjęłam z szafy czystą bieliznę i za dużą koszulkę mojego kuzyna. Zabrałam mu ją jak kiedyś był u nas na weekend. Trochę za nim tęsknie, ale za jego siostrą też. Oni mieszkają w Polsce. Moja mama jest polką, a tata Amerykaninem. Czasami jeździłam do rodziny mojej mamy na wakacje, a czasami oni do nas.
 Z moją 'piżamą' podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to co przygotowałam wcześniej. Gotowa przeszłam z zaparowanej łazienki do mojego pokoju. Włączyłam laptopa i sama nie wiem czemu zalogowałam się na Skype'a. Ku mojemu zdziwieniu było kilka osób dostępnych. Po kilku sekundach na ekranie pojawił się napis: 'Max dzwoni', szybko odebrałam.
- Cześć, mały.- wyszczerzyłam się w jego stronę.
- Cześć, duża.- pomachał mi.
- Jak ja dawno Cię nie widziałam. Bardzo za Wami tęsknie.- uśmiechnęłam się smutno.
- Ja też na Tobą tęsknie.
- No ja mam nadzieję.
- Hej, młody...-zaczęła moja kochana blond kuzynka.
- Nie widzisz, że rozmawiam?- wskazał palcem na ekran.
- No cieka... Matko!! Av!!!!- zaczęła się drzeć.
- Uspokój się.- powiedziałam rozbawiona.- Ciebie też miło widzieć.
- Dziewczyno opowiadaj co tam u Ciebie!!
- A w porządku, porządku, a u Was ?
- No więc... U nas wszystko w porządku.- powiedział z dziwnym uśmiechem Max.
- Nasz kochany Maksymilian ma dziewczynę.- powiedziała zabawnie poruszając brwiami Natalia.
- No to jest nas dwóch.- uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
- Masz dziewczynę?!- wydarła się blondyna, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Tala jaki z Ciebie tuman. Chłopaka!!!- powiedziałam stukając się w czoło.
- Aaaaa... To kiedy go poznam?- uśmiechnęła się chytrze. W tym momencie drzwi od mojego pokoju się otworzyły i stał tam nie kto inny jak pan Bieber.
- Piękna? Idziesz z nami oglądać film?- spytał szatyn.
- Zaraz przyjdę tylko się pożegnam z tymi idiotami.- wskazałam palcem na ekran.
- Ja Ci dam idioci!! Wsiadam w samolot i do Ciebie lecę i to w tej chwili!!-krzyczała Talusia.
- Z kim ty rozmawiasz? I po jakiemu?- spytał wchodząc do pokoju i zamykając drzwi, o które się wcześniej opierał.
- Rozmawiam z moją kuzynką i kuzynem, a rozmawiamy po polsku.
- Kochana kuzynko z kim ty...-nie dokończyła.
- Błagam Cię uspokój się.
- Oddychaj głęboko.- powtarzał Max.
- Max weź ją tam uratuj, a ja już kończę. Pa pa. Kocham Was. Pozdrówcie wszystkich.
- Jasne. Pa pa. My też Cię kochamy.- po tych słowach rozłączyłam się. Odwróciłam się w stronę chłopaka, który miał dziwną minę.
- Nie zrozumiałem ani jednego słowa.- powiedział nie zmieniając miny. Wybuchłam głośnym, niepohamowanym śmiechem. W skutek czego Jus się ocknął i zaczął mnie łaskotać.
- Ze mnie się nie śmieje, moja droga.- powiedział pokazując szereg swoich zębów.
- Dobra, przepraszam.- powiedziałam zacinając się, żeby nabrać oddechu.
- Myślisz, że takie zwykłe przepraszam wystarczy?- spytał przestając mnie łaskotać, ale za to usiadł na mnie tak, że nie mogłam z tam tond uciec(bez skojarzeń, proszę). Wzięłam kilka głębokich oddechów i przyciągnęłam go bliżej siebie. Musnęłam lekko jego usta i przewróciłam nas, że teraz ja leżałam na nim. Szybko się od niego odkleiłam i uciekłam, a on za mną. Goniliśmy się po całym domu. Flores i Leander pokładali się ze śmiechu patrząc na nas biegających po całym domu. Po 15 minutach niestety mnie złapał. Przerzucił mnie przez swoje ramię i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam położył się koło mnie. Nachylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach i powiedział cichutko przy moich wargach:
- Kocham Cię.- znów zbliżył swoją twarz do mojej zmniejszając odległość między nimi do zera. Tak te słowa, te dwa cudowne słowa, na ktorych dźwięk uśmiech sam wkradł się na moje usta.
- Ja Ciebie też kocham.- powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy. Położyłam głowę na jego torsie i wsłuchując się w wybijany rytm przez jego serce zasnęłam...
**************************************************************************
PRZEPRASZAM, że nie dodaje regularnie rozdziałów, ale mama zabrała mi notebook'a i nie mam za bardzo jak dodawać rozdziałów. Postaram się dodawać je jak najczęściej się da . Dziękuje za tyle wejść podczas mojej nie obecności. Kocham Was!!!!!!! JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!!!!!

Nuta na dziś:

sobota, 16 marca 2013

Trzynasty rozdział
 Obudziłam się około 10. Oczywiście obok mnie spał mój ukochany. Wygrzebałam się z jego objęć i podreptałam do walizki. Wyciągnęłam z niej zestaw i poszłam z nim do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam i ubrałam się. Gotowa zeszłam na dół i pokierowałam się prosto do kuchni. Nikogo nie było więc postanowiłam zrobić śniadanie. Wypadło na jajecznicę. Usmażoną jajecznicę wyłożyłam na talerze i położyłam je na stole. Poszłam obudzić. Pierwszy był pokój Flores'a.
- Fredo wstawaj! Śniadanie!!- krzyknęłam, a on podskoczył. Zaczęłam się z niego śmiać.
- Pożałujesz tego!!!- zaczął mnie gonić. Pobiegłam do mojego pokoju gdzie spał Justin. Nie chciałam go w ten sposób budzić, ale przeżyje. Wbiegłam do pokoju, Jus jeszcze spał, ale już nie długo. Za mną wbiegł Alfredo krzycząc, że pożałuje tego.
- Fredo!! Czego się tak drzesz?!- krzyknął przed chwilą obudzony Biebs.
- Bo Twoja dziewczyna mnie brutalnie obudziła.
- Wodę Ci na głowę wylała?- spytał bruneta.
- Nie...
- Więc cicho. Teraz przepraszam, ale idę spać.
- Dobra to Ty idź spać. My z panem 'Pożałujesz tego' idziemy na jajecznicę, prawda?
- Prawda!- powiedział wesoło. Cmoknęłam Jus'a w polik i wyszliśmy z pokoju. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać się śniadaniem. Nagle usłyszeliśmy wielki huk i ciche 'cholera'. Wybuchliśmy z Flores'em śmiechem, bo Justin spadł z łóżka. Będzie miał parę siniaków, ale nic poza tym skoro przeklinać potrafi. Po paru minutach zbiegł do nas po schodach.
- Cześć, Wam.- powiedział tak wesoło jakby nic się nie stało.
- Cześć.- odpowiedzieliśmy patrząc na niego.
- Wszystko w porządku?- spytałam, bo przecież wypada zapytać o to swojego chłopaka po zderzeniu z podłogą.
- Tak. Czemu pytasz?- zrobił zdziwioną minę, ale w jego oczach było widać, że wie o co mi chodzi.
- Wiem, że wiesz o co mi chodzi, ale powiem Ci. Słyszeliśmy jak spadłeś z łóżka.
- Aaa to. Tak wszystko w porządku.- dosiadł się do nas i wspólnie dokończyliśmy posiłek. Oczywiście bez wygłupów się nie obyło, ale powoli się zaczynam do tego przyzwyczajać. Po zjedzonym śniadaniu poszłam do pokoju spakować najpotrzebniejsze rzeczy do mojej torby podręcznej, czyli laptopa, telefon słuchawki. Walizkę zostawiam, bo nie będę jej targać ze sobą tam i z powrotem. Spakowaną torbę położyłam na łóżko i zeszłam na dół w celu znalezienia żelek, których dawno nie jadłam. Nie było ani jednej żelki. Zdenerwowałam się.
- Chłopaki idę do sklepu. Idzie któryś ze mną?!- krzyknęłam.
- Ja idę !!- usłyszałam głos Biebs'a.
- To chodź!!
- Już! Tylko koszulkę założę!!!- już nic nie odpowiedziałam tylko pokręciłam głową z dezaprobatą. Po paru chwilach stał już koło mnie. Zamknęliśmy dom i pokierowaliśmy się w stronę najbliższego super marketu, którym okazało się TESCO. Weszliśmy do środka i wzięliśmy wózek. Od razu udałam się w stronę przedziału ze słodyczami, a wraz ze mną mój chłopak. Nie trzymaliśmy się za ręce, bo jesteśmy w miejscu publicznym i jak wcześniej się umówiliśmy nie pokazujemy tego publicznie. Na odpowiednim przedziale wrzuciłam do wózka parę paczek żelków HARIBO, kilka paczek kwaśnych żelek. Szatyn wytrzeszczył oczy.
- No co?- spojrzałam na niego.
- Nic, nic.
- To co tak te gały wytrzeszczasz?
- Bo moja dziewczyna właśnie zapakowała połowę wózka żelkami.
- Oj, bo dawno ich nie jadłam, no i muszę mieć na podróż.
- Dobra, nie tłumacz się.
 Justin też zrobił jakieś zakupy do domu. Wracaliśmy do domu cali obładowani, ale i tak nam to nie przeszkadzało i cały czas się śmialiśmy. Nie obyło się oczywiście bez paparazzich. Robili nam zdjęcia i takie tam, ale nie zepsuli mi humoru. Weszliśmy do domu i powykładaliśmy zakupy. Moje kochane żelki wrzuciłam do torby i wzięłam ją na dół. Do przyjazdu Scoot'a i Car zostało jeszcze 30 minut. Wzięłam jedną paczkę, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zszedł do mnie mój kochany chłopak i oboje oglądaliśmy telewizor pochłaniając żelki. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Nasza dwójka podniosła swoje 4 litery i poszliśmy w ich stronę. Po drodze wzięłam swoją torbę.
- Hej!! Gotowi?- spytała Car.
- Oczywiście!!-odpowiedziałam.
- Gdzie masz walizkę?- spytał Braun.
- Walizki nie biorę, bo za niedługo tu przylatuje znowu, więc, żeby jej nie taszczyć tam i z powrotem zostawiam ją tu.
- Okej. Rozumiem. To chodźmy.
- Czekajcie! Pożegnam się tylko z Fredo!- krzyknęłam i pobiegłam do pokoju przyjaciela. Pożegnałam się z nim szybko i poczłapałam do samochodu gdzie była reszta. Pojechaliśmy na lotnisko. Justin założył okulary i czapkę, żeby nikt go nie poznał. Według mnie to bez sensu, przecież on jest JUSTIN BIEBER każda prawdziwa fanka go rozpozna, ale skoro się uparł to nic na to nie poradzę. Staliśmy całą czwórką przy bramkach przez które zaraz będę musiała przejść. Pożegnałam się z 'Braun'ami', a potem przyszedł czas na Biebs'a. Jus czule mnie pocałował, a potem równo powiedzieliśmy ' Do zobaczenia jutro wieczorem'. Oboje się zaśmialiśmy, potem musiałam już iść. Musnęłam delikatnie jego usta i poszłam szybkim tempem w stronę samolotu.
 Prawie cały lot przespałam albo przesłuchałam piosenek mojego chłopaka. Wylądowaliśmy około 17. Wysiadłam z samolotu i pokierowałam się do wyjścia. Zaraz po otworzeniu drzwi na parkingu ujrzałam Olivię. Od razu do niej podbiegłam i przytuliłam. Wsiadłyśmy do jej samochodu i pojechałyśmy do mnie do domu dokończyć pakowanie, bo jak się okazało Liv nie zdążyła wszystkiego spakować, ale i tak jestem jej wdzięczna, że choć trochę mnie spakowała, a mogła tego nie robić. W domu nikogo nie było, z resztą jak zwykle. Popakowałyśmy do końca moje klamoty do pudeł i zostawiłyśmy w pokoju, ponieważ jutro jak przyjedzie ciężarówka to weźmie je i zawiezie do L.A. Podczas pakowania opowiedziałam Oli wszystko co się tam działo i do czego ma się przyzwyczaić. 
 Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałyśmy do niej.
- To co robimy?- spytała siadając na łóżku.
- Możemy zadzwonić do chłopaków.
- Genialny pomysł!!
- Uspokój się. Jak się do nich przeprowadzimy to będziesz mogła z Flores'em gadać godzinami siedząc na jednym łóżku nie przez kamerkę.
- Wiem, ale na razie musi mi wystarczyć kamerka, a teraz dzwoń!!
- Już, już.- zadzwoniłam do Biebs'a. Odebrał niemal natychmiastowo.
- Hej, piękna.
- Hej, przystojny.- uśmiechnęłam się do niego.
- Hej, Liv.
- Cześć.
- Gadasz z dziewczynami?- usłyszałam jak Fredo pyta szatyna, a on w odpowiedzi kiwnął głową na tak.
- Witam, panie.- Flores rzucił się na kanapę obok Jus'a.
- Cześć, Fredo.- odpowiedziałyśmy równocześnie. Pogadałyśmy z nimi jeszcze chyba z 2 h i musiałyśmy się z nimi żegnać.
- Ale pogadamy jutro?- spytał brunet patrząc na moją przyjaciółkę.
- Przepraszamy, ale jutro nie będziemy mogły.-uśmiechnęłam się do niego. Jus poszedł do toalety, a oni się żegnali.
- A to czemu?- podniósł jedną brew.
- Bo się przeprowadzamy.- odpowiedziała mu Liv.
- Kurczę, a chciałem Was odwiedzić.- lekko posmutniał, ale po chwili na jego twarz wkradł się taki jakby cwaniacki uśmieszek.- A gdzie się przeprowadzacie?
- Będziemy mieszkały z dwoma przystojniakami.- przygryzła dolną wargę Oli.
- Justin nie będzie zadowolony.- wystawił w moją stronę język.
- Wydaję mi się, że wręcz przeciwnie, ale niech Ci będzie.
- Nie będzie zadowolony skoro będziesz mieszkała z dwoma przystojniakami!!
- Ale kto będzie niezadowolony?- spytał szatyn, który wracał z łazienki.
- Ty!!!- krzyknął brunet.
- Znam tych chłopaków i tylko jeden jest przystojny i z tego co wiem zajęty.- uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Czyżby na pewno?- spytała z oburzeniem Olivia.
- Tak na pewno jest zajęty.
- Oby dwoje są bardzo przystojni.- powiedziała za co dostała z łokcia w bok.Justin widząc zaśmiał się cicho.
- Nie śmiej się!- krzyknęłam w stronę Kanadyjczyka.
- Nie śmieję się.
- Dobra, my kończymy, bo musimy dosyć wcześnie wstać.- powiedziała Liv.
- Racja. Dobranoc.- przesłałam buziaka najpierw mojemu chłopakowi, a potem Flores'owi za co dostałam z łokcia w brzuch. Justin znów to widząc zaśmiał się tylko nie co głośniej i bez głośnie powiedział 'zazdrośnice'. Wystawiłyśmy w jego stronę języki i rozłączyłyśmy się. Poszłam po moją  za dużą koszulkę i spodenki. Z ubraniami poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju przyjaciółki, która brała prysznic w drugiej łazience. Położyłam się na łóżku i leżałam. Patrzałam w sufit i myślałam o tym, że nie przytulę się dzisiaj do ukochanego, bo jest jakieś 2,5 h drogi samolotem stąd. Muszę wytrzymać tę jedną noc. Olivia już wróciła i położyła się koło mnie.
- Dobranoc.
- Dobranoc.- odpowiedziałam i położyłam się na prawym boku. Po męczących paru godzinach wiercenia się z boku na bok zasnęłam...
*************************************************
 Jak obiecałam dodaje rozdział. Mam nadzieję, że się podoba <3

Nuta na dziś:

piątek, 15 marca 2013

Dwunasty rozdział
 Kolejny poranek kolejna okropna pobudka. Jak zawsze smacznie sobie śpię, a tu do mojego pokoju wpada Flores.
- Wstawaj, mała!!
- Po co?!
- Jedziemy do studia, no chyba, że chcesz zostać sama?
- Nie, już wstaje, ale wyłaź z pokoju.
- Ok.- powiedział i już go nie było. Wygrzebałam się z pod kołdry i doczołgałam się do walizki. Wyciągnęłam z niej ubrania i poczłapałam do łazienki. Szybko się umyłam, umalowałam i ubrałam. W pełni gotowa zeszłam na dół, gdzie 'mężczyźni' już urzędowali. Gdy Justin mnie tylko zobaczył od razu do mnie podszedł.
- Cześć, piękna.- powiedział i lekko musnął moje wargi.
- Cześć.- uśmiechnęłam się promiennie.
- Dobra to teraz opowiadajcie.- Fredo położył łokcie na blacie stołu, złączył ręce i położył na nich podbródek.
- Ale co?
- Jak to jest, że jesteście razem?
- No wiesz tak się dzieje kiedy chłopakowi podoba się dziewczyna, a...
- Wiem jak to jest, ale chodzi mi o to gdzie on Cię wczoraj porwał.- przerwał mi.
- Dobrze powiedziane 'porwał'.- spojrzałam na Jus'a, który się do mnie szczerzył jak głupi do sera.- Zabrał mnie na jakąś polane na obrzeżach miasta, tam przygotował piknik.
- Aha.- odpowiedział krótko, bo chyba nie wiedział co ma powiedzieć. Zaczęłam się zajadać naleśnikami, które zrobili. Muszę przyznać, że były przepyszne.
- To jedziemy?- spytałam, bo już nie mogłam się doczekać aż opowiem wszystko Car.
- Jasne.- powiedzieli równocześnie. Justin zabrał kluczyki do auta i wyszliśmy z domu. Wyjechaliśmy z pod domu i cały czas się śmialiśmy. Pod studiem było pełno fotoreporterów, którzy robili nam zdjęcie. Wcześniej z Justin'em ustaliliśmy, że póki Braun się nie dowie nie będziemy ukazywać sobie uczuć publicznie. Weszliśmy do budynku i od razu pokierowaliśmy się na odpowiednie piętro, a potem pokoju.
- Cześć, wszystkim!- wydarł się Biebs zaraz po otworzeniu.
- Cześć, Jus, Av i Fredo!!- wydarła się cała ekipa.
- Cześć.- powiedzieliśmy równo z Flores'em.
- Ekhem... Proszę o uwagę!!- cały czas krzyczał. Podszedł do mnie Alfredo i szepnął na ucho: 'On tego cicho nie powie' na co mu odpowiedziałam: ' Zauważyłam.'
- No więc o co chodzi Justin?- spytał Scooter przytulając Carin.
- Muszę Wam powiedzieć ważnego.
- No mów!!- poganiała go reszta.
- Mam dziewczynę!!- wyszczerzył się jak głupi do sera już któryś raz dzisiaj, ale mniejsza o to.
- Gratulujemy!!- wszyscy zaczęli się wydzierać i przytulać, a ja się cicho zaśmiałam.
- To kto jest tą szczęściarą?- spytał Usher.
- Yyyyy... Chcesz wiedzieć?
- Jeżeli nie jest z więzienia to jak najbardziej.- odpowiedział mu z bananem na ryju, a my z Flores'em wybuchliśmy śmiechem widząc minę Jus'a.
- Nie jest z więzienia!- oburzył się.- Przynajmniej nic o tym nie wiem. Av, byłaś w więzieniu?
- No chyba cię główka boli.
- To wy jesteście razem?!- wykrzyknęli wszyscy oprócz Alfredo, który wie od wczoraj wieczorem.
- No jesteśmy.- powiedział szatyn. Podszedł do mnie przytulił i cmoknął w policzek.
- Pasujecie do siebie idealnie.- podsumowała Car.
- Dzięki.- spuściłam głowę, bo poczułam, że robię się czerwona jak burak. Cała reszta, która na mnie patrzała się zaśmiała.
- Wy wiecie, że nie będziecie się często widywali? Przecież z San Jose nie jest tak blisko do L.A.- powiedział Braun.
- Oj, damy sobie rade.- powiedzial  calujac mnie w policzek i mocniej sciskając. - Nie chce wam przerywac tej slodkiej chwili, ale Biebs musi nagrac kilka piosenek.                                                                                                                                                 -  Masz racje.- zwrocilam sie do Ushera, a potem do mojego chlopaka- Rusz swoje szanowne 4 litery do srodka.- powiedzialam wsazujac palcem na dzwiękoszczelne pomieszczenie.
- Dobra, dobra.- wywrócił oczami i bał mi krótkiego buziaka w usta. Usiadłam na kanapie między Carin, a Alfredo. Oczywiście mój wspaniały przyjaciel nie miał nic ciekawego do roboty i gadał z Liv, a ja opowiadałam Car o naszej randce z Jus'em. Dziewczyna była bardziej w niebo wzięta ode mnie, gdy jej o tym opowiadałam. Po skończonej próbie postanowiliśmy wszyscy pojechać do już nie długo Braun. No nie wszyscy, bo Fredo powiedział, że się źle czuje i poprosił abyśmy go odwieźli do domu. Mnie nie nabrał. Wiedziałam, że chciał sam na sam pogadać z Oli. Po odwiezieniu Flores'a do domu pojechaliśmy do Scoot'a i Car. Wysiedliśmy z auta i przeszliśmy do ich wielkiego domu. Poszłyśmy z brunetką do kuchni przygotować coś dla tej zapewne głodnej zgrai coś do jedzenia. Z gotowym daniem usiedliśmy do stołu. Usiadłam między Biebs'em, a przyjaciółką. Pogadaliśmy jeszcze chwilę z całą ekipą, a potem się zmyli i zostaliśmy w czwórkę.
- Wiecie?- zaczęłam niepewnie.- Jutro wracam do San Jose...
- Co?!- wykrzyczała tak trochę zdenerwowana tą wiadomością Carin.
- Spokojnie, kochanie. Avalanna nam zaraz wszystko wytłumaczy.- powiedział i spojrzał na mnie poważnie brunet. W tym momencie popatrzeliśmy na siebie z jus'em i w tym momencie wybuchliśmy śmiechem. Sama nie wiem czemu.
- Dobra, spokój już.- powiedziałam i lekko uderzyłam chłopaka w ramie.
- Czekamy na wyjaśnienia.- powiedziała brunetka krzyżując ręce na klatce.
- Moje plany trochę się zmieniły, ale obiecuje, że za niedługo się zobaczymy.- powiedziałam i spojrzałam w stronę wyszczerzonego Bieber'a.
- Jus czemu się tak szczerzysz?- spytał szatyna Braun.
- Nie szczerze. Wydaje Ci się.
 Pogadaliśmy jeszcze trochę z nimi i ustaliliśmy, że przyjadą jutro po nas, bo pan 'Muszę odprowadzić swoją dziewczynę na samolot' uparł się, że mnie odprowadzi około 13 i pojedziemy na lotnisko. Wróciliśmy do domu i zastaliśmy tam ciszę i nagle głośny i donośny śmiech Fredo.
- Chyba dobrze im się razem rozmawia.- powiedziałam uśmiechając się do mojego chłopaka. Tak wiem bosko to brzmi: mojego chłopaka.
- Myślę, że na jednej kanapie będzie im się lepiej rozmawiało niż przez kamerkę.- powiedział przytulając mnie do siebie.
- Na pewno. Teraz pana przepraszam, ale muszę się oddalić aby wziąć prysznic, a potem iść spać.
- Rozumiem. Dobranoc.
- Dobranoc.- podeszłam do niego i dałam buziaka w usta, on od razu przyciągnął mnie do siebie i pogłębiał pocałunek, a potem dołączył do niego jeszcze swój język. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza. Uśmiechnęłam się do niego, a potem poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z walizki piżame i pognałam do łazienki. Szybko się umyłam i wskoczyłam w wcześniej wybrany zestaw. Poszłam do mojego pokoju i od razu wbiegłam na łóżko i wtuliłam się w kołdrę. Nie mogłam zasnąć. Drzwi od mojego pokoju się otworzyły stał w nich Justin.
- Nie śpisz jeszcze?- spytał podchodząc do mojego wyra.
- Nie, nie potrafię zasnąć, a Ty?
- Ja też nie.
- Wskakuj.- odkryłam kawałek miejsca koło mnie, a chłopak szybko się tam ułożył.
- Kocham się budzić i zasypiać koło Ciebie.- wyszeptał mi do ucha, lekko je pocałował, a potem mnie przytulił.
- Ja też.
 Nie wiem ja to jest, ale kiedy on jest koło mnie od razu zasypiam. Bez żadnych problemów. Tak po prostu... odpływam.
******************************************************************
Przepraszam, bardzo Was przepraszam, ale we moja mama była na zebraniu i za 2 z matematyki zabrała mi notebook'a i  nie mogłam dodać rozdziału. Postaram się jutro dodać z dwa. Przy okazji bardzo Wam dziękuje za tyle wejść. Jestem bardzo wdzięczna. KOCHAM WAS <3<3 xx

Nuta na dziś: