piątek, 24 maja 2013

Dwudziesty trzeci rozdział
     - Av... Av, wstawaj... Cholera, Av!! Wstawaj!!- usłyszałam krzyk nad moją głową.
- Co jest?- spytałam podnosząc się powoli do pozycji siedzącej.
- Jest 11:30, a na 14 mamy być w pracy, więc wypadało by wstać, co nie?- spytała krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Dziękuje, że mnie obudziłaś.- powiedziałam wstając z łóżka. Obróciłam się jeszcze w jego stronę i cmoknęłam Biebs'a w czoło, a potem podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej zestaw przygotowany specjalnie na ten dzień. Wychodząc do łazienki zamknęłam za sobą cicho drzwi i otworzyłam następne prowadzące do toalety. W środku zdjęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Umyłam się kokosowym żelem pod prysznic, a włosy szamponem o zapachu truskawek, po czym spłukałam pianę ze swojego ciała oraz włosów. Wytarłam się puszystym ręcznikiem i ubrałam się, pomalowałam, a na końcu się uczesałam.
     Gotowa, czysta i pachnąca zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedziała już moja przyjaciółka.
- Masz zjedz śniadanie.- powiedziała podsuwając mi pod nos talerzyk z 2 kanapkami.- Opowiadaj jak było w Polsce.- dodała poprawiając się podekscytowana na krześle. Połknęłam zawartość mojej buzi, po czym opowiedziałam jej wszystko co działo się w rodowitym kraju mojej 'matki'.
     Około 13:20 wzięłyśmy swoje rzeczy i żegnając się z chłopakami wyszłyśmy z domu. Cała droga minęła nam bardzo wesoło. Na miejscu dostałyśmy nasze uniformy restauracji, w której pracowałyśmy jako kelnerki. Przebrałyśmy się szybciutko i chwilę przed 14 byłyśmy gotowe do pracy. Michelle, która pracowała już tu jakiś czas, wytłumaczyła nam wszystko i mogłyśmy zacząć pracować. Chodziłam od stolika do stolika zbierając zamówienia, a potem znosiłam je osobą, które je zamówiły.
      Za 18:50 miałyśmy z Liv 15 minutową przerwę, na której poszłyśmy do najbliższej knajpki i kupiłyśmy sobie po kanapce i wodzie mineralnej w małej butelce. Zjadłyśmy szybko swój posiłek, po czym wróciłyśmy do pracy. Olivia poszła w lewo, a ja w prawo i podeszłam do pierwszego stolika, wyciągając swój notes.
- Co dla państwa ?- spytałam powoli podnosząc głowę do góry.
- Av ?- spytał brunet siedzący na przeciwko brunetki.
- Scooter? Carin? Co wy tu robicie?- spytałam.
- Przyszliśmy na kolacje, a ty?- tym razem pytanie zadała Car.
- Pracuje.- wyszczerzyłam się.
- Mhm.- odparli równo kiwając twierdząco głową.
- Ok. To co zamawiacie?- spytałam uśmiechając się do nich przyjaźnie. Oni podali mi swoje zamówienia, ja je zapisałam, po czym zaniosłam je do kuchni, gdzie przyczepiłam karteczkę na metalowym 'wieszaku'. Wróciłam na główną salę i dalej zbierałam zamówienia. Do godziny 21 chodziłam od stolika do stolika obsługując głównie staruszków.
     Wolnym krokiem podreptałam do jednego z największych stolików jakie były w tej restauracji. Znowu zadałam to samo pytanie, gdy podchodziłam do jakiegoś stolika i powtórzyła się ta sama sytuacja co z Braun'ami, tylko to nie byli oni. Przed swoimi oczami ujrzałam moich przyjaciół.
- Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony Harry. 
- Tak mi się wydaję, że pracuje.- powiedziałam oglądając swój strój, w którym pracowałam.
- Czemu?- tym razem pytanie zadał nasz blondasek.
- Bo nie mam co robić w domu.- odpowiedziałam.- Mogę już przyjąć pańskie zamówienia ?- spytałam po chwili robiąc poważną minę.
- Owszem.- odparł Niall, po czym zaczął zasypywać potrawami, które chce zamówić. Po Horanie zamówienia złożyła reszta. 
        - Proszę i życzę smacznego.- powiedziałam kładąc część całego ich zamówienia.- Resztę podam za chwilę.- dodałam.
- Ej, Av. O której kończysz.- spytała El.
- Razem z Liv kończymy o 22, a co ?- popatrzyłam na nią podejrzliwie.
- Nic.- wzruszyła ramionami.- Odprowadzimy Was.- dodała po chwili szeroko się uśmiechając. W ramach odpowiedzi uśmiechnęłam się do niej i całej reszty.
    Parę minut po 22 wyszliśmy w 10 z restauracji i pokierowaliśmy się w stronę domu, w którym mieszkamy z Oli. Całą drogę chłopaki się wygłupiali, a my z dziewczynami nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Oczywiście nie obyło się bez rannych, bo głodomór został popchnięty przez Zayn'a w krzaki i ma całe ręce podrapane, ale trzyma się dzielnie.
     Zaprosiliśmy ich do domu, ale oni odmówili, mówiąc, że muszą jutro dość wcześnie wstać, więc pożegnałyśmy się z nimi i weszłyśmy do środka.
- Jesteśmy !!!- krzyknęłyśmy zamykając za sobą drzwi.
- No nareszcie.- usłyszałam westchnienie Justin'a z salonu, na co się zaśmiałam.
- Właśnie.- poparł go Alfredo.
- Co ? Stęskniliście się ?- spytałam wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdowali.
- Żebyś wiedziała.- powiedział Jus. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Podeszłam do niego bliżej i pocałowałam go delikatnie w usta. Chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, powodując tym, że usiadłam mu na kolana. Szatyn pogłębił pocałunek z ogromną namiętnością. Zamknęłam oczy i oddałam jego pocałunki. Oderwaliśmy się od siebie z przyśpieszonymi oddechami i uśmiechnięci. Rozejrzałam się do około i nigdzie nie mogłam znaleźć tamtej dwójki.
- Pewnie poszli do pokoju.- powiedział Biebs. Przytaknęłam głową i wstałam z jego kolan, obierając kierunek kuchni. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam z niej potrzebne produkty do kanapek. Zaczęłam kroić właśnie pomidora, gdy poczułam umięśnione ręce oplatające mój brzuch, a potem ciepłe pocałunki na mojej szyi.
- Co robisz?- spytał, opierając podbródek na moim ramieniu.
- Kanapki. Chcesz też?- spytałam, obracając głowę w jego stronę. Chłopak wykorzystał to i cmoknął mnie w usta.
- Mhm.- wymruczał, po czym oblizał swoje wargi. Dokończyliśmy kanapki razem, bo uparł się, że mi pomoże. Z naszą kolacją wróciliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i oglądając telewizor pochłanialiśmy nasz posiłek.
         Naszą miłą ciszę przerwały stłumione jęki dobiegające z góry. Popatrzeliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem. 
- Idę się umyć.- powiedziałam wstając z wcześniej zajmowanego przeze mnie miejsca.
- Pomóc Ci?- spytał zabawnie poruszając brwiami.
- A chcesz?- spytałam szeptem, przybliżając się do jego twarzy. Chłopak szeroko otworzył oczy i otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale je znów zamknął. Widząc jego reakcję wybuchłam śmiechem.- Żartowałam.- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Pobiegłam do góry. Przechodząc obok pokoju Flores'a, można było usłyszeć ciche jęknięcia. Pokręciłam z rozbawieniem głową i podreptałam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z mojej szafy koszulkę Kanadyjczyka i czystą bieliznę z szuflady, po czym poszłam do łazienki. Szybciutko się umyłam i wskoczyłam wcześniej przygotowane rzeczy. Wychodząc z zaparowanego pomieszczenia ujrzałam Biebs'a, który stał oparty o ścianę na przeciwko drzwi.
- Teraz ja.- oznajmił. Przytaknęłam i ruszyłam w stronę pokoju. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam się kołderką. Po paru minutach przyszedł Justin i położył się koło mnie. Położyłam głowę na jego nagim torsie, a chłopak cmoknął mnie w czubek głowy.
- Dobranoc.- szepnęłam i złożyłam pojedynczy pocałunek na jego brzuchu.
- Dobranoc.- również szepnął. Leżeliśmy w ciszy. Już zasypiałam.
- Kocham Cię.- to były ostatnie słowa jakie usłyszałam...
*******************************************************************************
Przepraszam, że tak długo, ale zaczęłam już jakiś czas temu ten rozdział, tylko, że nie miałam czasu go skończyć. Jednak dziś się udało... Może to dlatego, że jestem chora i muszę w łóżku leżeć ?? Może, nie wiem. Według mnie ten rozdział jest nudny jak cholera, ale postaram się aby następny był lepszy, ciekawszy i dłuższy ;))

Nuta na dziś:
Oh no... I've got Bieber Fever too... 
Wy też macie Bieber Fever ??

sobota, 11 maja 2013

Dwudziesty drugi rozdział
   Wypoczęta otworzyłam oczy i przeciągnęłam się siadając. Chwyciłam w rękę telefon i spojrzałam na godzinę. Była dokładnie 13:39. Nie powiem trochę się przeraziłam tak późną godziną. Wygrzebałam się z uścisku Biebs'a, na co cicho jęknął i podeszłam do walizki. Dzisiaj wyjeżdżamy, więc postanowiłam ubrać się ładnie, ponieważ po całym L.A chodzą paparazzi i mogą nam w każdej chwili zrobić zrobić zdjęcia, a nie chcę, żeby pisali, że dziewczyna Justin'a Bieber'a chodzi ubrana nie wiadomo jak.
   Chwyciłam w łapki ubrania i podreptałam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się, umalowałam, a na samym końcu się uczesałam. Gotowa, czysta i pachnąca wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Justin siedział na skraju łóżka. Było po nim widać, że przed chwilą wstał.
- Nie ładnie tak uciekać z łóżka.- powiedział trochę ochrypłym głosem.
- Oj, przepraszam. Musiałam iść się umyć i w ogóle ogarnąć.- uśmiechnęłam się słodko i cmoknęłam go w usta. Chłopak wstał, wziął czyste rzeczy i poszedł do łazienki. Wykorzystując moment, że się myję wzięłam znowu w dłonie mój telefon i wystukałam na nim numer Olivii.
- Halo?- usłyszałam po paru sygnałach głos przyjaciółki.
- No hej. Dom jeszcze stoi?- spytałam.
- Cześć, cześć. Stoi.-odpowiedziała.- Jeszcze.- dodała chwilę później, na co obie się zaśmiałyśmy. Potem rozmawialiśmy jeszcze chwilę, bo ona była umówiona z Flores'em do wesołego miasteczka, więc nie chciałam im przeszkadzać i się rozłączyłam. Po paru minutach z łazienki wyszedł mój kochany chłopak. Wstałam i poszliśmy zjeść śniadanie, a właściwie to już obiad, bo kto normalny będzie jadł śniadanie jak reszta je obiad ? No dobra ja może taka normalna nie jestem, ale najgorzej ze mną nie ma.
- Cześć.- powiedziałam, gdy weszliśmy do kuchni, a Jus się tylko uśmiechnął.
- Dzień dobry, śpiochy.- powiedziała moja babcia.- Siadajcie zaraz podam obiad.- uśmiechnęła się ciepło, co oczywiście odwzajemniliśmy. Po paru minutach przed nami stały parujące dania chińskie robione przez tę uroczą staruszkę. Wszyscy życzyliśmy sobie smacznego i wzięliśmy się za pałaszowanie.
    Około godziny 15 wzięliśmy wszystkie nasze rzeczy i poszliśmy się pożegnać. Po tym jakże czułym pożegnaniu, przy którym babcia uroniła parę łez mogliśmy spokojnie jechać na lotnisko. Wujek zamówił taksówkę, a ja jeszcze raz wszystkich uściskałam.
- Pozdrów mamę- powiedziała ciocia.
- Zadzwonię do niej i przekażę.- uśmiechnęłam się słabo.
- Jak to 'zadzwonię' ?- spytała robiąc zdziwioną minę.
- Nie mieszkam z nią. Na prawdę bym chętnie jeszcze pogadała, ale trochę nam się śpieszy.- powiedziałam, żeby ominąć następnych pytań.
- Tak, jasne. Kochamy Cię. Uważaj na siebie.- powiedziała mocno mnie do siebie tuląc.
- Ja Was też. Paaa.- przeciągnęłam zamykając za sobą drzwi. Schodząc po schodach spotkaliśmy Tomka, który właśnie po nich wchodził.
- Hej, Av. Wyjeżdżasz?- podniósł jedną brew.
- Hej. Tak. Muszę, bo jutro idę do pracy.-odpowiedziałam.
- W takim razie: Do zobaczenia ?- spytał.
- Mam nadzieję.- podeszłam do niego i przytuliłam.
- Av. Trochę na się śpieszy.- poganiał Justin.
- Chyba Twojemu chłopakowi się śpieszy.- powiedział Tomek odklejając się ode mnie.
- Bardziej jest zazdrosny.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Powiedz, że nie ma o co. Nie gustuje w dziewczynach.- puścił mi oczko.
- Ahhh... Przekaże mu, a teraz muszę lecieć.- powiedziałam.
- Jasne. Do zobaczenia.- powiedział i pomachał nam, gdy już schodziliśmy. 
        Jus nie odezwał się do mnie ani razu podczas naszej drogi na lotnisko. Jego zachowanie mnie rozśmieszało, a jeszcze bardziej śmiać mi się chciało, gdy przypomniało mi się, co powiedział mi Tomek kiedy powiedziałam mu, że Justin jest zazdrosny. Na lotnisku przeszliśmy przez te wszystkie odprawy itp. i pokierowaliśmy się do prywatnego samolotu Bieber'a.
    Lecieliśmy w ciszy już chyba 30 minut i powoli przestawało to być śmieszne. Po kolejnych 10 nie wytrzymałam.
- Kurczę, Justin. Powiedz coś w końcu.- powiedziałam trochę podminowana.
- Coś.- odpowiedział.
- Nie rozumiem czemu ty jesteś taki zazdrosny.- pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Hmmm... Czekaj zastanówmy się... Może dlatego, że jesteś: ładna, mądra, zdolna... Mam wymieniać dalej?- spytał patrząc mi w oczy.
- Ty chyba nie rozumiesz, że mnie żaden inny chłopak nie obchodzi. Liczysz się tylko ty. A w ogóle to o Tomka nie masz być co zazdrosny. - powiedziałam, a przy ostatnim zdaniu ledwo hamowałam śmiech.
- Czemu ?- zmarszczył czoło. Podniosłam się z mojego miejsca i przeniosłam się na jego kolona.
- Po pierwsze: On nie dorasta Ci do pięt, a po drugie:...- schyliłam się do jego ucha.- On by się nie zainteresował mną, ani inną dziewczyną.- dokończyłam szeptem tuż przy jego uchu, a potem przygryzłam jego płatek.
- Czekaj... Co ?!- krzyknął, na co wywróciłam oczami.
- O n   j e s t   g e j e m.- przeliterowałam mu powoli zdanie.
- Czyli byłem zazdrosny o geja ?- spytał, a ja z rozbawieniem pokiwałam twierdząco głową.- O Matko.- powiedział i uderzył się z otwartej w czoło. Przybliżyłam twarz do jego i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak miał jednak inne plany i pogłębił pocałunek. Rękami jeździł po moich plecach, a swoje wplotłam w jego włosy, od czasu do czasu ciągnąc za ich końce, co sprawiało, że cicho mruczał w moje usta.
     Po tym jak stewardessa oznajmiła, że zaraz lądujemy i mamy zapiąć pasy, zeszłam z kolan szatyna i wróciłam na swoje miejsce. Oboje cały czas się uśmiechaliśmy. Po paru minutach byliśmy już na lotnisku i mogliśmy wracać do domu. Złapaliśmy jedną taksówkę i podaliśmy adres, już naszej posiadłości. Jechaliśmy w ciszy, bo jakoś nie chcieliśmy rozmawiać przy gościu, który kierował. Wydawał się być trochę dziwny. W pewnym momencie się odwróciłam i zobaczyłam, że za nami jedzie czarne duże auto z ciemnymi szybami. Nie było ciężko się domyśleć, że byli to paparazzi. Od razu powiedziałam to Justin'owi, który powiedział, że mam się tym nie przejmować. Tak więc zrobiłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło.
     Po 15 minutach jazdy byliśmy już przed naszym domem. Biebs zapłacił taksówkarzowi, wzięliśmy swoje torby i podreptaliśmy do środka trzymając się za ręce. Po zamknięciu za nami drzwi rozejrzałam się po całym wnętrzu. Było czysto i cicho co mnie bardzo zdziwiło, a zarazem ucieszyło. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam torbę na łóżko i położyłam się koło niej. Leżałam chwilę i wzięłam się za rozpakowywanie. Czyste ubrania powkładałam do szafy i bieliznę do szuflad, a brudne wrzuciłam do prali. Było w niej trochę miejsca, więc poszłam do Justin'a. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka.
- Masz jakieś rzeczy do prania ?- spytałam.
- Mam, a po co Ci ?- spytał, zdziwiony podniósł jedną brew.
- Bo jest jeszcze miejsce.- odpowiedziałam. Pokiwał głową i z małą kupką powędrował do łazienki. Wrzucił rzeczy do pralki i ją włączył. Zeszłam na dół i zajrzałam do lodówki, w której świeciło pustkami. Horan, pomyślałam.
- Justin! Trzeba iść na zakupy!- krzyknęłam stojąc dalej przed otwartą lodówką.
- Po co ?- spytał wchodząc do kuchni.
- Bo żona Niall'a jest pusta.- odpowiedziałam. Chłopak podszedł bliżej, a ja się odsunęłam, żeby miał lepszy widok.
- Masz racje. Trzeba iść na zakupy.- odpowiedział. Wzięłam moją torebkę i łapki i mogliśmy już iść. 
     Po drodze postanowiłam zadzwonić do Liv, żeby dowiedzieć się, o której wrócą.
- Halo?- usłyszałam wesoły głos przyjaciółki.
- Hej. Kiedy wrócicie ?- spytałam.
- Cześć. Chyba tak za jakieś 2 godzinki.- odpowiedziała.
- Chciałaś powiedzieć 3 godzinki, kochanie.- usłyszałam krzyk Flores'a gdzieś w tle.
- Dobra nie przeszkadzam Wam. Barcie się dobrze.- powiedziałam i rozłączyłam się.
    Szliśmy z Bieber'em za ręce kierując się w stronę TESCO. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W sklepie wzięliśmy wózek i jeździliśmy między regałami wrzucając do koszyka poszczególne rzeczy. Na przedziale ze słodyczami staliśmy najdłużej, ponieważ musiałam wziąć sobie żelki, więc trochę to potrwało. Zastanawiając się, które żelki misie wziąć usłyszałam głośne śmiechy. Bardzo dobrze znane mi śmiech. Popatrzałam na szatyna i się uśmiechnęłam. Wrzuciłam do wózka po 2 paczki obu rodzai miśków, 4 paczki kwaśnych żelek i 4 paczki żelek z nadzieniem. Gdy wrzucałam ostatnią paczkę czyjś wózek uderzył w nasz. Popatrzyłam na sprawcę i myślałam, że wybuchnę.
- Uważałbyś jak jeździsz.- powiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
- Przepraszam, ale Niall mnie gonił.- zaczął się bronił lokowaty.
- Po prostu następnym razem uważaj.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Wróciliście już?- spytał.
- Jak widać.- odpowiedziałam.- Jak chcecie możecie wpaść na wieczór filmowy. Co nie Jus ?- spytałam chłopaka.
- Jasne. -uśmiechnął się.
- Z wielką chęcią zawitamy.- zaczął suszyć ząbki Loczek. Pożegnaliśmy się z chłopakiem i poszliśmy do kasy. Wychodząc już ze sklepu usłyszałam jeszcze jak chłopaki krzyczą na Harry'ego, żeby przestał się wygłupiać na wózku.
    W domu znaleźliśmy się po jakiś 15 minutach. Od razu wypełniliśmy naszą lodówkę po brzegi oraz szafkę ze słodyczami, co bardzo mnie ucieszyło. Spojrzałam na zegarek. Była 18:56. Za niedługo powinni przyjść chłopaki. Napisałam do nich, że mają zabrać ze sobą dziewczyny. W końcu nie wiem, o której wrócą Liv i Fredo. Pobiegłam na górę do pokoju i wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę i piżamkę. Razem z tymi rzeczami poszłam do łazienki. Umyłam się szybciutko i ubrałam. Gotowa zesz łam na dół gdzie siedzieli już wszyscy oprócz mnie i Flores'ów.
- Hej, Wam.- powiedziałam na wstępie.
- Cześć.- odpowiedzieli chórem. Usiadłam na kolanach Biebs'a, a on oplótł swoje ręce wokół mojej talii. 
- Opowiadajcie jak było.- powiedziała Dan. Zaczęłam im opowiadać od momentu gdy znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania mojej rodziny aż do momentu pożegnania.
-... Gdy przytuliłam Tomka mój ukochany zrobił się zazdrosny i nas pośpieszał, więc jeszcze chwilę pogadaliśmy i razem z Jus'em poszliśmy przez całą drogę taksówką i pół lotu samolotem się do mnie nie odezwał. Wkurzyłam się i spytałam dlaczego jest o mnie tak bardzo zazdrosny, więc mi powiedział, ale nie będę Wam przynudzać. Potem powiedziałam mu, że nie musi być zazdrosny o Tomka, bo on by się mną nie zainteresował, ani inną dziewczyną...-w tym momencie mi przerwano.
- Coooo ?!- krzyknęli.
- Bądźcie cicho to dokończę.- powiedziałam, a oni umilkli.-... Justin zareagował dokładnie tak samo jak wy, więc mu przeliterowałam, że on jest gejem. Biebs nie mógł uwierzyć.- dokończyłam swój monolog. Rozległo się zbiorowe wypuszczenie powietrza i wzdychanie.
- Justin był zazdrosny o geja!- wydarł się Harry, za co oberwał ode mnie z poduszki. Odwróciłam się przodem do szatyna i wpiłam się w jego słodkie usta.
    Po jakiś paru minutach włączyliśmy pierwszy film, a po nim następny itd. Po chyba piątym filmie nie wytrzymałam i zasnęłam...

******************************************************************************
Mamy nowy rozdział... Ten dedykuje Confusing. , która sprawiła jednym komentarzem, że skakałam po łóżku i miałam wyszczerz na ryjcu przez cały dzień. Dziękuje za naprawdę miłe i motywujące słowa.

Nuta na dziś:

sobota, 4 maja 2013

Dwudziesty pierwszy rozdział
     Obudziłam się wypoczęta przyklejona do brzucha mojego chłopaka. Podniosłam się i chwyciłam do ręki telefon aby sprawdzić godzinę, 10:24. Po sprawdzeniu jej postanowiłam obudzić Jus'a i pójść zjeść śniadanie, po którym mieliśmy wybrać się na zwiedzanie miasta.
     Cmoknęłam go w policzek, na co poruszył tylko głową. Następny pocałunek złożyłam również na policzku, ale bliżej ust i nic. Każdy następny buziak kierowałam w stronę jego warg, a gdy byłam już naprawdę blisko wstałam z łóżka i podeszłam do mojej torby. 
- Ej, czemu przestałaś ? - spytał podnosząc się na łokciach.
- Bo osiągnęłam swój cel.- uśmiechnęłam się do niego i powróciłam do grzebania w moich ubraniach. Po jakichś 15 minutach znalazłam w miarę przyzwoity zestaw na zwiedzanie miasta. Złapałam go w łapki i podreptałam z nim do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i umalowałam. Gotowa wróciłam do pokoju gdzie czekał już gotowy Jus, który na mnie nawet nie spojrzał. Aha... Obrażony jest. Pomyślałam. Bez zastanowienia podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, po czym od razu wpiłam się w jego usta. Nie długo mu zajęło pojęcie sytuacji, bo już po chwili poczułam jego ręce na mich biodrach. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Już Ci lepiej ? - spytałam.
- Troszeczkę. - odpowiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko namiętnie go pocałowałam. Podczas tego pocałunku czułam jak się uśmiecha, więc zrobiłam to samo. W pewnym momencie drzwi w pokoju się otworzyły, a my oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni. Gdy zobaczyłam sprawcę, przez którego musiałam oderwać się od cudownych warg Bieber'a, chwyciłam poduszkę i wycelowałam w niego, a raczej w nią.
- Auuuuaaa...!!!- krzyknęła blondynka masując swoją głowę. Razem z Justin'em parsknęliśmy śmiechem.- Chodźcie na śniadanie.- powiedziała oburzona dalej pocierając obolałe miejsce. Wstałam z kolan chłopaka i chwyciłam go za rękę. Razem powędrowaliśmy do kuchni. W pomieszczeniu byli już wszyscy oprócz naszej trójki oczywiście.
- Av !!!- krzyknął mój młodszy kuzyn.
- Się masz, Max.- uśmiechnęłam się do niego, a on wstał od stołu, podbiegł do mnie i się przytulił, co oczywiście odwzajemniłam. Usiedliśmy do stołu. Ja siedziałam między Jus'em, a Natalią, na przeciwko nas Max razem z babcią, a po obu stronach siedzieli wujek i ciocia. Przez prawie cały posiłek siedzieliśmy gdy w pewnym momencie Tala szepnęła mi na ucho.
- Przepraszam, że Wam przeszkodziłam.- szepnęła, na co ja pokiwałam głową.- A dobrze całuje?- spytała szeptem na co się zakrztusiłam chlebem. Zaczęłam się klepać po klatce piersiowej, blondyna się śmiała, a cała reszta się pytała czy wszystko w porządku.
- Już jest ok.- odpowiedziałam, gdy się trochę uspokoiłam.- Żebyś wiedziała, że genialnie.- odszepnęłam jej na ucho, na co uśmiechnęła się szeroko. Na jej odpowiedź parsknęłam śmiechem.
- Kochanie ile jesteś z tym młodzieńcem.- babcia zaczęła przesłuchanie.
- Yyyy... No ja ... z Justin'em... jestem... no ... 2 tygodnie.- uśmiechnęłam się słodko.
- Tylko 2 tygodnie?- spytał wujek, na co przewróciłam teatralnie oczami.
- Długo się znacie?- kontynuowała ciąg pytań ciocia.
- Około 3-4 miesięcy.- odpowiedziałam. Cała trójka pokiwała głową, na co pokręciłam z dezaprobatą swoją.
   Po skończonym śniadaniu podczas, którego po przesłuchaniu już nikt się nie odezwał, zaproponowałam, że pozmywam naczynia. Wszyscy się zgodzili, a Jus zaoferował się pomóc. Wsadziłam naczynia do zlewu i nalałam tam ciepłej wody, potem dodałam tam płynu, przez co zrobiło się sporo piany. Wzięłam odrobinę na rękę i dmuchnęłam w nią kierując moją dłonią na Biebs'a.
- Osz Ty!!- krzyknął i zrobił, to co ja przed chwilką. W taki o to sposób zaczęła się nasza bitwa na pianę, która w pewnym momencie została przerwana.
- Hej!!!!- krzyknął blondyn wchodząc do kuchni.- Robicie bitwę beze mnie?- spytał udając urażonego i obrócił się na pięcie. Chwyciłam do ręki trochę puchu i podeszłam do niego od tyłu, a potem przytknęłam mu moją dłoń do twarzy. Gdy się obrócił razem z Bieber'em nie wytrzymaliśmy i wybuchliśmy nie pochamowanym śmiechem widząc twarz Max'a całą w pianie. Potem zaczęliśmy się wygłupiać w trójkę, w skutek czego cała kuchnia była w białym połyskującym puchu.
- Trzeba tu posprzątać.- powiedziałam patrząc na chłopaków, a potem na pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy.
- O nie. Wy zaczęliście, wy posprzątacie.- wytknął język w moją stronę.
- Za dużo czasu przebywasz z siostrą.- mruknęłam, na co on zareagował wielką falą śmiechu. Wystawiłam mu język i wzięłam się za sprzątanie. Jednak było za cicho jak na sprzątanie i włączyłam radio, w którym akurat leciała piosenka Flo Rida - I Cry. Zaczęłam sobie podśpiewywać jednocześnie sprzątając. Justin poszedł w moje ślady i również zaczął sprzątać.
    Po tym jak kuchnia świeciła czystością postanowiłam pójść się przebrać, bo nie pójdę oprowadzać mojego chłopaka po mieście w mokrych ciuchach, które przylegały mi do ciała. Poszłam do pokoju, w którym sapaliśmy i podeszłam do torby. Wygrzebałam z niej rzeczy i poszłam do łazienki. Szybciutko się przebrałam, poprawiłam swój makijaż oraz zaplotłam kłosa zarzucając go na moje prawe ramię. Wyszłam gotowa z pokoju i wróciłam do pokoju. Chwyciłam w nim moją torebkę, telefon oraz portfel. Justin leżał gotowy na łóżku i bawił się swoim telefonem, przez co nawet mnie nie zauważył. Podeszłam bliżej łóżeczka, usiadłam na nim bardzo blisko chłopaka, zabrałam mu z ręki telefon i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pocałowałam go.
- Idziemy.- powiedziałam oddając mu telefon i wstając z wcześniej zajmującego przeze mnie miejsca. Chłopak uśmiechnął się do mnie i również wstał. Złapałam go za rękę i poszliśmy do przedpokoju, gdzie ubraliśmy swoje buty.
- Wychodzimy!!- krzyknęłam w stronę pokoi i zamknęłam za nami drzwi.
    Przechodziliśmy uliczkami Warszawy trzymając się za ręce i zajadając lody, które kupiliśmy sobie w jakiejś budce. Gdy tak spacerowaliśmy moją uwagę zwrócił jeden plakat. Podeszłam bliżej i przeczytałam co tam pisze. Pisali, że dziś są przesłuchania do X-factor. Wywróciłam tylko oczami i wróciłam do chłopaka.
- Co jest?- spytał.
- A nic czytałam tylko tamten plakat.- wskazałam palcem w tamtym kierunku.
- X-factor? Masz zamiar się wybrać?- podniósł jedną brew.
- Nie.- odpowiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dlaczego?- zmarszczyła czoło.- Przecież śpiewasz cudownie.- dodał podchodząc bliżej mnie i łapiąc mnie w pasie.
- Może i tak, ale jutro już lecimy, a ja nie mogę zostać w Polsce.- odpowiedziałam całując go w usta.
- Jaka ty jesteś uparta. - westchnął.- Przecież moglibyśmy zostać jeszcze.- uśmiechnął się.
- Juuuustin.- jęknęłam.- Ale to nie potrwa jakiś tydzień. Tylko troooochę więcej.
- Nie to nie. Nie będę Cię zmuszać.- pokręcił nie zadowolony głową, na co się zaśmiałam i znowu go pocałowałam, tylko tym razem dłużej.
- Kocham Cię.- cmoknął mnie w usta.
- Ja Ciebie też.- uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę.
     Chodziliśmy tak i chodziliśmy i w pewnym momencie zobaczyłam znajomą twarz brata mojej koleżanki z Polski.
- Tomek?- spytałam, żeby się upewnić. Chłopak się odwrócił szukając osoby, która go woła, a ja mu pomachałam. Chyba mnie rozpoznał, bo uśmiechnął się szeroko w moją stronę, przeprosił grzecznie, z którymi rozmawiał i podbiegł do mnie. Od razu mnie przytulił.
- Av? Matko... Jak dawno Cię tu nie było.- powiedział, na co nieśmiało się uśmiechnęłam.
- No trochę. To jest mój chłopak Justin, Jus to jest mój kolega Tomek.- przedstawiłam sobie chłopaków, na co podali sobie ręce.
- Zdradzasz mnie?- oburzył się sztucznie brunet.
- Ależ skądże.- odpowiedziałam kręcąc głową, na co oboje parsknęliśmy śmiechem. Gdy przyjeżdżałam do Polski to często się z Tomkiem wygłupialiśmy, że jesteśmy razem, żeby wkurzyć jego siostrę, ale bez całowania oczywiście.
   Zobaczyłam jak Jus patrzy to na mnie to na chłopaka stojącego na przeciwko mnie.
- Miło było Cię znowu widzieć, ale my musimy już iść.- powiedziałam uśmiechając się przepraszająco.
- Jasne. Ciebie też było miło wiedzieć. Dzisiaj robimy z Wiki imprezę u siebie. Wpadniecie?- spytał patrząc to na mnie to na mojego chłopaka.
- Postaramy się.- uśmiechnęłam się do nie i przytuliłam się na pożegnanie, potem chwyciłam Bieber'a za rękę i pociągnęłam w stronę sklepów.
- O czym wy rozmawialiście?- spytał Jus idąc obok mnie.
- Zaprosił nas na imprezę, a ja powiedziałam, że postaramy się przyjść.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- Ok. A gdzie mnie teraz ciągniesz?- ponownie skierował do mnie pytanie.
- Po jakąś sukienkę na imprezę, bo nie mam.- uśmiechnęłam się słodko, na co on wywrócił oczami, a potem parsknął śmiechem.
    Weszliśmy do pierwszego sklepu i poszłam szukać jakieś odpowiedniej kiecki. Przegrzebałam kilak regałów i w końcu wpadła mi i oko jedna z nich. posadziłam Justin'a na kanapie przy przymierzalniach, a sama weszłam do jednej. Szybciutko przymierzyłam sukienkę, którą wzięłam ze sobą i wróciłam do chłopaka, żeby się pokazać. Gdy wyszłam był zajęty stukaniem w komórkę, więc chrząknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę. Powoli podniósł wzrok z nad swojego telefonu i 'zjechał' mnie swoim spojrzeniem od góry do dołu. Obróciłam się, żeby zobaczył mnie całą, po czym stanęłam i oparłam dłonie na biodrach.
- I jak?- spytałam. Chłopak wstał, podszedł do mnie bliżej i położył swoje ręce na moich, po czym delikatnie musnął moje wargi.
- Cudownie.- odpowiedział. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Cmoknęłam go w usta i wróciłam do przymierzalni, aby się przebrać. Gdy już miałam z siebie zsunąć sukienkę coś, a raczej ktoś mi przeszkodził.
- Av?- usłyszałam głos Jus'a zza zasłonki.
- Hmm?- wyjrzałam za kotary, żeby na niego spojrzeć.
- Masz przymierz jeszcze tą.- powiedział wyciągając rękę z sukienką. Chwyciłam ją i przebrałam się w nią, by po chwili znowu wrócić do chłopaka.
- Ślicznie.- wyszczerzył się, na co ja przewróciłam oczami.
    Gdy w końcu się przebrałam przeszłam jeszcze między regałami i zobaczyłam idealną sukienkę na tę imprezę. Złapałam ją w moje łapki i razem z tamtymi sukienkami podreptałam do kasy. Zapłaciłam za nie, po kilku kłótniach z Bieber'em udało mi się to. Złapałam naburmuszonego chłopaka za rękę i wyciągnęłam go ze sklepu kierując się do domu, bo zbliżała się już 18, a my nie wiemy, o której jest ta impreza. Tak wiem głupia ja nie spytała, o której mamy przyjść. No, ale mówi się trudno i idzie się dalej.
     Około 18:15 byliśmy już w domu. Pierwszy do łazienki poszedł szatyn, a ja w tym czasie wyszykowałam sobie zestaw ubrań do założenia. Gdy chłopak wyszedł weszłam po nim. W łazience pachniało męskimi żelami pod prysznic oraz jego cudnymi perfumami. Wzięłam szybciutki prysznic, ubrałam się, uczesałam i mocniej pomalowałam. Zajęło mi to około 1 h, ale co tam ? Gotowa wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju.
- Możemy iść ?- spytałam chłopaka jednocześnie sprawiając, że popatrzył na mnie.
- T-tak.- jąknął się, na co ja się zaśmiałam i cmoknęłam go w policzek. Oznajmiłam wszystkim, że idziemy do Wiki i Tomka na imprezę i wyszliśmy. Podeszliśmy do drzwi na przeciwko i zapukałam czekając aż ktoś otworzy. Po paru minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Tomek. Przywitaliśmy się grzecznie, a chłopak wpuścił nas do środka, gdzie było już parę osób, ale wszyscy podpierali ściany. Wywróciłam na ten widok oczami. Podeszłam do stolika z napojami i nalałam do dwóch kolorowych kubków trochę alkoholu pomieszanego z sokiem i jeden z nich podałam szatynowi. Uśmiechnięty odebrał ode mnie napój i pociągnął na 'parkiet'. Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki, a w nasze ślady poszło jeszcze parę osób. Cały czas czułam wzrok innych dziewczyn patrzących jak tańczę z moim chłopakiem. Trochę mnie to wkurzało, ale postanowiłam się nie odzywać.
      Po kilku kubkach alkoholu jak to ja zaczęłam się odważniej poruszać. Ocierałam się o krocze chłopaka, a on trzymał swoje dłonie na moich biodrach. W taki sposób poruszaliśmy się w rytm muzyki co jakiś czas popijając nasze napoje. Zmęczeni usiedliśmy na kanapie, a właściwie to Jus usiadł, a ja jemu na kolanach. Od razu po posadzeniu wygodnie swoich 4 liter zaczęliśmy się całować. Co nikomu nie przeszkadzało, bo wszyscy byli na parkiecie albo robili to co my teraz. Przynajmniej w tym pomieszczeniu co my, bo co robili w innych to nie wiem i nie chce wiedzieć.
      Po jakimś czasie przekazywania sobie śliny poszliśmy znowu na parkiet. Przetańczyliśmy tak może jeszcze z 1 h i wróciliśmy do domu. Ściągnęłam swoje buty, sukienkę, spinkę z włosów i wskoczyłam pod kołdrę, a zaraz po mnie szatyn. Tak jak po ostatniej imprezie nie miałam siły na ubranie się w piżamę, ale ani mi, ani Justin' owi to nie przeszkadzało, więc spałam w bieliźnie tak samo jak on.
    Chłopak znowu jeździł ręką po moim brzuchu. Cmoknęłam go w usta szpecąc 'dobranoc' i położyłam się na moim prawym boku, czyli tyłem do niego.
- Dobranoc.- cmoknął mnie w szyję, po czym przysunął się bliżej mnie i wtulił swoją głowę w zagłębienie między moim barkiem, a szyją. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usnęłam...
 
******************************************************************
Udało się dodałam nowy rozdział !!!! Mam nadzieję, że jest chociaż troszeczkę lepszy od poprzedniego :D
 
 
Nuta na dziś:
 

Ostatnio bardzo często jej słucham, więc nie mogłam się powstrzymać i dodałam ją <3 xoxo

sobota, 20 kwietnia 2013

Dwudziesty rozdział
    Obudziły mnie szepty dochodzące z drugiego końca pokoju. Przetarłam zaspane oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Gdy obraz już mi się wyostrzył zobaczyłam moich przyjaciół siedzących i cięgle szepczących między sobą.
- Ej, co wy tu robicie?- spytałam poprawiając się na łóżku.
- Tak sobie siedzimy.- odpowiedziała Dan.
- Ale wczoraj zaszaleliście.- zaśmiał się Zayn rozglądając się po pokoju, za co dostał w ramię od Pezz. W pokoju były porozwalane były ubrania moje i mojego chłopaka.
- Nic się wczoraj nie wydarzyło.- powiedziałam lekko się rumieniąc, ale nie mogli tego zauważyć, gdyż w pokoju było dość ciemno.
- Jak możesz tak okłamywać przyjaciół?- oburzył się sztucznie Lou.
- Nie okłamuje.- odrzekłam oburzona.
- Av? A Justin jest taki zły czy tak jakoś to robiliście, że nie krzyczałaś?- spytał ze złośliwym uśmieszkiem Hazza.
- Nie wiem, bo nic nie robiliśmy!! Możecie mi powiedzieć dlaczego tak Wam się wzięło na taki temat?!- spytałam krzycząc zirytowana.
- Uspokój się.- powiedziała El.
- Tak nam się wzięło, bo śpicie razem tylko w bieliźnie i po pokoju są porozwalane wasze rzeczy.- odpowiedział na moje pytanie Liam. Słysząc to lekko się zarumieniłam, już drugi raz, ale tego również nie zauważyli. Odwróciłam głowę w stronę Bieber'a i zobaczyłam wesołe brązowe oczy oraz wielki uśmiech.
- A ty nic nie powiesz ?!- spytałam oburzona.
- Niby co?- podniósł jedną brew.
- Cokolwiek.- burknęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ten się podniósł do pozycji siedzącej i przytulił mnie od tyłu, bo gdy zobaczyłam, że siada odwróciłam się do niego tyłem.
- Nie obrażaj się.- powiedział i cmoknął mnie w odkryte ramię. Nic się nie odezwałam za to Justin zwrócił się do naszych przyjaciół.- To nie jest jakaś tania komedia romantyczna.- powiedział, a oni podnieśli się z podłogi, na której dotychczas siedzieli i wyszli z pokoju.- Oj, kochanie. Nie obrażaj się już.- powiedział i zaczął składać drobne pocałunki na moim ramieniu, a potem szyi.
- Będę się obrażać kiedy mi się podoba.- powiedziałam powoli odwracając głowę w jego stronę, co wykorzystał i wpił się w moje usta. Na początku nie oddawałam pocałunku, ale potem uległam i wplotłam palce w jego włosy. Oderwaliśmy się od siebie po paru chwilach z wielkimi uśmiechami.
- Już się nie gniewasz?- spytał uspakajając swój oddech tak jak ja.
- No nie wiem, nie wiem...- odpowiedziałam drapiąc się po brodzie i udając, że myślę. Chłopak chwycił mój podbródek i złożył na moich ustach kilka następnych pocałunków.
- I?- podniósł jedną brew.
- Już nie.- zaśmiałam się wstając z łóżka. Zabrałam swoje spodnie z podłogi i naciągnęłam je na siebie. Zapinając guziki usłyszałam za sobą głośne westchnienie chyba spowodowane niezadowoleniem. Chwyciłam w rękę moją kurtkę i uśmiechając się przez ramię do mojego chłopaka otworzyłam drzwi. Zaraz po uczynieniu tego do pokoju dosłownie wpadli wszyscy. Popatrzałam na nich z podniesionymi brwiami i wyminęłam ich kierując się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i wybrałam z niej ubrania. Chwyciłam je w ręce i podążyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i pomalowałam jak zwykle, czyli pociągnęłam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Gotowa wyszłam z łazienki i wróciłam do swojego pokoju. Pościeliłam łóżko i położyłam na nim torbę, do której spakowałam ubrania oraz kosmetyki na weekend. Po sprawdzeniu, że wszystko mam, wzięłam mojego laptopa i poszłam do pokoju Biebs'a. Zapukałam do drzwi i usłyszałam cichutkie 'proszę'. Nacisnęłam na klamkę i popchnęłam drzwi wchodząc do środka. Ujrzałam tam pakującego do torby koszulkę Jus'a.
- Przyszłam spytać czy jesteś gotowy.- uśmiechnęłam się do niego.
- No już tak.- odwzajemnił mój uśmiech. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim po turecku. Na kolanach położyłam lapka.
- Mam już rezerwować bilety do Polski?- spytałam odwracając głowę w prawą stronę, by na niego spojrzeć.
- Nie. Polecimy moim prywatnym samolotem.- odpowiedział.
- Ale w tedy na lotnisku nie odpędzisz się od fanek.
- Oj tam, oj tam.- zaśmiał się. Wzruszyłam ramionami, odłożyłam urządzenia na szafkę nocną i opadłam na poduszkę. Justin położyła się koło mnie. Leżeliśmy w ciszy i napawaliśmy się chwilą ciszy. 
   Zbliżała się godzina 12, a o 15 mieliśmy samolot. Podnieśliśmy się z łóżka i zeszliśmy na dół kierując się do kuchnie w celu zjedzenia śniadania. Wyciągnęłam z szafki dwie miseczki oraz płatki, a chłopak mleko z lodówki i łyżki z szuflady. Usiedliśmy przy stole i przyrządziliśmy sobie do końca posiłek. Po zjedzeniu go przeszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli. Usiedliśmy na podłodze opierając się o kanapę. Oglądaliśmy jakiś głupi serial, w którym nic nie rozumiałam. Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam, która godzina. 12:34. Trochę już minęło. Przekazałam szatynowi godzinę, a on pokiwał ze zrozumieniem głową i podniósł się podając mi rękę abym uczyniła to samo.
- A wy do kąt?- spytał podejrzliwie podnosząc jedną brew Malik.
- Na pewno nie tam gdzie Ci się wydaje.- odpowiedziałam wystawiając w jego stronę język. Podreptaliśmy po swoje torby, a potem zeszliśmy z nimi na dół.
- Proszę nie rozwalicie domu przez weekend.- uśmiechnęłam się prosząco do Liv i Flores'a.
- Spoko, a gdzie się wybieracie?- spytała patrząc to na mnie to na Jus'a.
- Do Polski.- uśmiechnęłam się szeroko. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i poszliśmy do taksówki, którą wcześniej zamówił chłopak.
     W samolocie cały czas rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. W pewnym momencie brązowooki włączył radio, w którym leciała akurat jego piosenka. Najpierw on zaczął śpiewać, a potem zmusił mnie, żebym ja zaczęła. Gdy zaczęłam wyć zamknęłam oczy by się lepiej wczuć. Po skończonym utworze otworzyłam z powrotem oczy i zobaczyłam Justin'a z wytrzeszczonymi paczadłami i szeroko otwartymi ustami.
- Aż tak źle było?- spytałam marszcząc czoło.
- Źle?! Proszę Cię!! Zaśpiewałaś to lepiej ode mnie!!!- wykrzyczał, a ja wybuchłam śmiechem. Gdy popatrzał na mnie jak na idiotkę trochę się uspokoiłam. Pocałowałam go w podzięce za takie miłe słowa. Teraz to siedzieliśmy i się całowaliśmy i dalej by to trwało gdyby nie głos stewardessy oznajmiający, że mamy zapiąć pasy, bo zaraz lądujemy. Oderwaliśmy się od siebie. Chłopak jęknął nie zadowolony i zapiął pasy. Zaśmiałam się i również uczyniłam to o co prosiła kobieta.
    Po wylądowaniu i wyjściu z samolotu założyliśmy okulary przeciw słoneczne i podążyliśmy w kierunku wyjścia z lotniska. Złapaliśmy jakąś taksówkę, do której wsiedliśmy i pojechaliśmy pod kamienice, w której mieszkała moja rodzina. Wstukałam kod otwierający drzwi wejściowe do budynku i lekko je pchnęłam. W środku można było wyczuć chłodniejsze powietrze niż na dworze. Weszliśmy na 2 piętro gdzie pomieszkiwali i zapukałam do odpowiednich drzwi, które po chwili się otworzyły i ukazała nam się blondynka z zielonymi oczami. Gdy mnie rzuciła mi się na szyję. Wyściskała mnie za 2 czy 3 lata i zaprosiła do środka gdzie od razu dopadła mnie ciocia, wujek i babcia. Po tym cudnym powitaniu przedstawiłam im mojego chłopaka, z którym i tak się za bardzo nie dogadają, no z wyjątkiem Natalii.
- Gdzie Max ?- spytałam gdy zorientowałam się, że go nie ma.
- Ze swoją dziewczyną.- szepnęła mi na ucho dziewczyna, a ja pokiwałam ze zrozumieniem głową.
- Dzieciaczki może chcecie coś zjeść? Obiad? Ciasto?- pytała babcia.
- Nie dzięki babciu.- uśmiechnęłam się do starszej kobiety. Wszyscy oprócz Jus'a popatrzeli na mnie jak na idiotkę.- No co ?- spytałam.
- Powiedziałaś, że nie chcesz jeść.- odpowiedział wujek jakby to była naj bardziej oczywista rzecz na świecie.
- Oj tam, oj tam.- wzruszyłam ramionami. Tala pociągnęła mnie za nadgarstek do swojego pokoju, a ja pociągnęłam za sobą Bieber'a, żeby moja rodzinka nie zasypywała go pytaniami, których i tak by nie zrozumiał.
   Usiadłyśmy z blondynką na kanapie, a Justin na fotelu. Dziewczyna od razu zaczęłam mnie zasypywać pytaniami jak go poznałam, jak to jest, że z nim jestem i jak się tu z nim znalazłam. Opowiedziałam jej wszystko od konkursu do momentu, w którym znaleźliśmy się u nich. Podczas mojej opowieści, gdy powiedziałam 'Justin' lub 'Jus' to chłopak odrywał się od swojej komórki i patrzał na nas, na co my się śmiałyśmy.
      Było ciemno, ale nam się jeszcze nie chciało spać, więc wyciągnęłam Biebs'a na spacer. Wyszliśmy z klatki zarzucając na siebie bluzy i chwytając się za ręce. Spacerowaliśmy pomiędzy blokami kierując się w stronę parku. Idąc tak i rozmawiając ktoś do mnie podbiegł i przytulił.
- Haj, kochana.- krzyknęła jakaś dziewczyna. Zdezorientowana patrzałam na mojego chłopaka, który również miał taką minę jak ja.
- Yyyy... Hej?- odpowiedziałam, ale nie za bardzo wiedziałam komu.
- Boże, Av. Jak my się dawno nie widziałyśmy!- krzyknęła szczęśliwa.
- Przepraszam, ale kim ty jesteś?- spytałam z podniesioną jedną brwią.
- Oh... Wiki tu jesteś. Czemu tak uciekłaś?- spytał dysząc jakiś chłopak.
- Jestem Wiktoria. Mieszkam na przeciwko Twojej rodziny.- wytłumaczyła.
- Aaaa... Teraz już Cię pamiętam.- uśmiechnęłam się szeroko.
- To jest Michał mój chłopak.- przedstawiła mi jej towarzysza.
- Av.- odpowiedziałam podając mu rękę. Czułam jak mój chłopak patrzy na mnie.- To jest Justin.- przedstawiłam go znajomym.
- Chłopak?- spytała Wiki zabawnie falując brwiami.
- Tak.- zaśmiałam się.
- A co wy tu ronicie tak późno?- spytał chłopak brunetki.
- Spacerujemy.- odpowiedziałam.
- Ohh... To my nie będziemy przeszkadzać.- powiedziała szczerząc się dziewczyna i odeszli. Szatyn złapał moją dłoń, a ja się uśmiechnęłam. Ruszyliśmy w dalszą drogę.
    W parku położyliśmy się na trawie i wpatrywaliśmy się w niebo podziwiając gwiazdy. Leżąc na jego umięśnionym brzuchu i oglądając gwiazdy znalazłam dużą niedźwiedzicę. Wskazałam ją Bieber'owi, ale ta sierotka nie umiała jej znaleźć, więc położyłam głowę koło jego głowy i jeszcze raz pokazałam w tamto miejsce.
- Widzisz?- spytałam.
- Mhm.- odpowiedział, chociaż wiedziałam, że nie patrzy w górę tylko na mnie. Obróciłam głowę w jego stronę, a on od razu wpił się w moje usta. Nie odrywając się od moich warg położył się na mnie podpierając się na łokciach, żeby nie obciążać mnie swoim ciężarem. Całowaliśmy się tak z dobre 15 minut, ale robiło się już dość późno. Niechętnie się od niego oderwałam, na co znowu jęknął z niezadowolenia.
- Powinniśmy już wracać.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Jeszcze chwila.- odpowiedział i znów zmniejszył odległość między naszymi twarzami do zera. Nie opierałam się, ale po kolejnych 10 minutach zrzuciłam go z siebie.
- Idziemy.- powiedziałam podnosząc się z trawy. Pokiwał głową i również się podniósł. Otrzepałam się z pojedynczych ździebeł i pokierowaliśmy się w stronę, z której przyszliśmy.
    Weszliśmy do mieszkania. Wszędzie były pogaszone świtała. Wyciągnęłam z torby za dużą koszulkę i czystą bieliznę, z którymi pokierowałam się do łazienki. Szybciutko się umyłam, przebrałam i wróciłam do pokoju, w którym mieliśmy spać. Po mnie do łazienki poszedł Jus. Gdy wrócił wskoczyłam pod kołdrę i przytulił się do mnie.
- Kocham Cię, Dobranoc.- wyszeptał do mojego nie zakrytego ucha.
- Ja Ciebie też. Dobranoc.- odpowiedziałam odwracając się i dając mu krótkiego całusa wróciłam do poprzedniej pozycji. Otulona szczelnie kołdrą i silnymi ramionami pozwoliłam aby Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy...
*********************************************************
Ta da...!!! Jest kolejny nudny rozdział... Nie mam ostatnio weny przepraszam...  Dziękuje za tyle odwiedzin !!!! Proszę komentujcie !!! Kocham Was !!!!! <3 xoxo

Nuta na dziś:

niedziela, 14 kwietnia 2013

Dziewiętnasty rozdział
     Obudziłam się przytulona do nagiego torsu mojego chłopaka. Przetarłam zaspane oczy i wygrzebałam się z jego objęć. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej po piętnastu minutach jakiś w miarę przyzwoity zestaw. Z ubraniami podreptałam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Gotowa zeszłam na dół i pokierowałam się do kuchni. O dziwo siedziała w niej już moja przyjaciółka.
- Hej.- uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Cześć.- odwzajemniła uśmiech.
- Czemu wstałaś tak wcześnie?- spytałam siadając przy stole na przeciwko niej.
- Tak sobie wczoraj myślałam nad poszukaniem pracy i miałam zamiar iść jej zaraz poszukać.- powiedziała ze słabym uśmiechem.
- Wiesz, że miałam dokładnie taki sam plan?- znów zadałam jej pytanie szczerząc się jak idiotka.
- Tak? To może pójdziemy poszukać jej razem?- tym razem ona spytała mnie.
- Jasne. Napiszę chłopakom, że poszłyśmy na miasto, a śniadanie zjemy w jakiejś restauracji, ok?-popatrzałam na nią. Ona w odpowiedzi przytaknęła głową. Wzięłam małą karteczkę i napisałam na niej: ' Poszłyśmy na miasto. Jakby co to dzwońcie.       Av i Liv xoxo'. Położyłam ją na stole i wyszłyśmy z domu. Szłyśmy cały czas rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając, przez co ludzie czasami patrzeli na nas jak na idiotki, ale byłyśmy do tego przyzwyczajone.
     Przechodziłyśmy koło różnych kawiarni, restauracji i barów. W końcu znalazłyśmy ulotkę, na której pisało, że szukają kelnerek. Weszłyśmy do środka i podeszłyśmy do jednej kelnerki, która po tym jak jej wytłumaczyłyśmy o co chodzi, zaprowadziła nas do szefa. Po 20 minutach uzgodniliśmy wszystko i dostałyśmy tę pracę. Bardzo szczęśliwe, że się udało poszłyśmy do MSC. Kupiłyśmy sobie po shake'u i usiadłyśmy przy stoliku. Trochę nas już nogi bolały, bo chodziłyśmy jakieś 3 godziny, ale warto było. Praca jest bardzo dobrze płatna, zaczynamy od przyszłego tygodnia.
      Dokończyłyśmy nasze napoje i udałyśmy się w kierunku domu. Weszłyśmy do środka i poczułam zapach omletów. Z wielkimi uśmiechami poszłyśmy do kuchni. Nic nie jadłyśmy od rana. Miałyśmy iść na śniadanie do jakiejś restauracji, ale tak bardzo pochłonęło nas to szukanie pracy, że o tym zapomniałyśmy. W pomieszczeniu przy kuchence stał Jus bez koszulki, a Fredo siedział przy stole i trzymał w ręce karteczkę, którą rano im zostawiłam.
- Cześć, chłopaki.- powiedziałyśmy równo.
- Cześć.- odpowiedzieli. Podeszłam do Bieber'a i pocałowałam go przelotnie w usta, ale jemu to nie wystarczyło, więc przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie, a on od razu się odwrócił i ściągnął z patelni jednego omleta. Uśmiechnięta usiadłam przy stole. Justin postawił przed każdym z nas talerz i zaczęliśmy naszą konsumpcje. Podczas posiłku śmialiśmy się i wygłupialiśmy omal się nie dusząc. Po śniadaniu poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na fb i tt. Na facebook'u jak zwykle nic ciekawego, a na twitterze mnóstwo hejtów i przykrych komentarzy zwróconych w moją stronę. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Wylogowałam się szybko z wszystkich portali i wyłączyłam laptopa. Ktoś zapukał do drzwi. Otarłam szybko twarz, żeby wyglądać w miarę normalnie i powiedziałam ciche: 'proszę' po czym drzwi się otworzyły. Stanął w nich nie kto inny kal cudowny Kanadyjczyk, którego darzę ogromnym uczuciem. Uśmiechnął się w moją stronę i podszedł do łóżka, na którym siedziałam. Usiadł na przeciwko mnie i pocałował mnie namiętnie. Wplotłam palce w jego włosy, a on jeździł swoimi rękami po moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza. Oparł swoje czoło o moje i jeszcze raz delikatnie musnął moje wargi.
- Co powiesz na spacer?- spytał po chwili ciszy i patrzenia sobie w oczy.
- Bardzo chętnie.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę zapominając o przykrych komentarzach, które czytałam chwilę temu. Chłopak złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach po czym wychodząc na dwór zamykając za sobą drzwi. Trzymaliśmy się za ręce i spacerowaliśmy po pięknym L.A. Postanowiłam mu powiedzieć o mojej pracy teraz, a nie w chwili, gdy będę wychodzić na swoją popołudniową zmianę.
- Justin...?-zaczęłam.
- Hmm...?- odwrócił się w moją stronę.
- Bo wiesz... Dziś z Liv byłyśmy na mieście szukać pracy i znalazłyśmy.- uśmiechnęłam się słodko.
- Ale po co Ci praca?- spytał marszcząc czoło.
- Po pierwsze: To jak pojedziesz w trasę to się nie będę nudzić w domu, a po drugie: Twoje fanki nie będą mówić, że jestem z Tobą tylko dla pieniędzy.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Po pierwsze: Jak pojadę w trasę to Ty i Oli jedziecie z nami, a po drugie: Co Cię obchodzi co mówią moje fanki? Kocham je, ale strasznie mnie ranią mówiąc takie rzeczy o Tobie.- powiedział spuszczając głowę przy drugiej połowie swojej wypowiedzi. Chwyciłam go za podbródek i wpiłam się w jego usta.
- Kocham Cię- szepnęłam między pocałunkami.
- Ja Ciebie też.- również odpowiedział mi w przerwach. Naszą jakże romantyczną chwilę przerwał blask flesza. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy się rozglądać na boki. Popatrzyłam się na szatyna, a on na mnie i wybuchliśmy śmiechem. Przytuliłam się do niego i poszliśmy w stronę domu.
    Weszliśmy do domu trzymając się za ręce i z wielkimi uśmiechami, które przerodziły się w niepohamowany śmiech widząc goniących się 'Flores'ów'. Razem z Biebs'em turlaliśmy się ze śmiechu oglądając ich gonitwy. Po tym jak się opanowałam uspokoiłam mojego chłopaka, a potem goniące się towarzystwo.
- Czemu się gonicie?- spytałam patrząc to na nią, to na niego.
- Właśnie.- poprał nie Jus przytulając się do mnie od tyłu.
- Powiedziałam mu, że będę pracować, a on powiedział, że nie będę pracować,a ja zostałam przy swoim i tak zaczął mnie gonić po całym domu.- powiedziała Oli. Strzeliłam facepalm'a i pokręciłam z dezaprobatą głową powtarzając: 'Jak dzieci.' Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać nad małym wypadem do Polski. Nie byłam tam chyba z 3 lata. No może trochę przesadziłam. Nie było mnie tam przynajmniej 2 lata. Bardzo tęsknie za moją kuzynką, kuzynem, ciocią, babcią i wgl za rodziną stamtąd. Postanowiłam polecieć do nich na weekend. Zostałabym tam dłużej, ale w poniedziałek zaczynam pracę i nie mogę.
     Wyszłam z pokoju i pokierowałam się na dół do kuchni. Wyciągnęłam z szafki koło lodówki żelki, przeszłam przez salon by sprawdzić czy jest tam Jus, ale nikogo nie było, więc wraz z moim przysmakiem poszłam do jego pokoju. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu cichego 'proszę' nacisnęłam klamkę i popchnęłam drzwi. Ujrzałam Justin'a leżącego na łóżku. Podeszłam bliżej i położyłam się obok niego. On natychmiast się do mnie przytulił.
- Jus...?- zaczęłam.
- Tak...?- cmoknął mnie w czoło.
- Nie będziesz miał nic przeciwko jak pojadę na weekend do rodziny?- spytałam.
- Pod jednym warunkiem.- powiedział, a ja podniosłam się na łokciu.
- Jakim?- zmarszczyłam czoło.
- Weźmiesz mnie ze sobą.- wyszczerzył się.
- Ok.- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się jak jego serce bije w cudownym rytmie. Tkwiliśmy w ciszy, ale nam to nie przeszkadzało. Napawaliśmy się swoją obecnością.
    Tą ciszę przerwali nam wpadający do pokoju 1D, Flores, Liv, El, Dan i Pezz.
- Koniec leniuchowania dzieciaki!! Idziemy na imprezę!!- krzyczał Lou.
- Nie musisz tak krzyczeć.- powiedziałam odklejając się od Biebs'a. Wyszłam z jego pokoju i podreptałam do szafy. Zupełnie nie wiedziałam co mam na siebie ubrać.
- Dan?!- krzyknęłam, a dziewczyna pojawiła się obok mnie i zaczęłam szperać po mojej szafie.
- Masz załóż to.- powiedziała i podałam mi fajny komplet. Wzięłam go od niej i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i ubrałam. Włosy rozczesałam i zarzuciłam na prawą stronę. Na oczach zrobiłam kreski eyeliner'em, rzęsy przejechałam tuszem, a usta jasno różową szminką. Gotowa wróciłam do przyjaciół. Z tego co zauważyłam szatyn nie mógł przestać na mnie patrzeć, ale udawałam, że tego nie widzę. Podeszłam do niego i się przytuliłam. 
- Możemy iść.- powiedziałam. Wszyscy się uśmiechnęli i wyszliśmy. Zamówione taksówki już czekały i mogliśmy jechać. Były 3, więc podzieliliśmy się. My z Jus'em jechaliśmy z ' Flores'ami', El z Lou jechali z 'Malik'ami', a Dan z Liam'em jechała z Harry'm i Niall'em. 
     Pod klub dojechaliśmy po 15 minutach. Justin nie odstępował mnie na krok. Dużo chłopaków zawieszało na mnie swój wzrok, ale ja dłużej niż 2 sekundy na nich nie patrzałam. Mam swojego przystojnego i cudownego chłopaka. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie po drinku. Zaraz po jego wypiciu pociągnęłam Kanadyjczyka na parkiet. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek, a potem znów poszliśmy się napić. I tak z kilka razy. Już po 3 drinku zaczęliśmy się odważniej poruszać i całować. 
    Zmęczeni oklapliśmy na kanapie obok znajomych. Już byli nieźle wstawieni. Oprócz Payne'a, który nie pił. Niby wypiłam trochę i zrobiłam się trochę śmielsza to jeszcze potrafiłam trzeźwo myśleć i ustać na nogach. 
     Koło 4 nad ranem pozbieraliśmy zalane towarzystwo, które pozasypiało na stolikach i wróciliśmy do domu chłopaków. Razem z Biebs'em poszliśmy do jego pokoju, Dan z Li do mojego, Fredo z Oli do jego, Perrie z Zayn'em do pokoju Olivii, a Harry z Niall'em spali na rozłożonej kanapie w salonie.
     Byłam tak zmęczona, że nie chciało mi się przebierać, więc ściągnęłam kurtkę i spodnie i wskoczyłam pod kołdrę. Chwilę po mnie przyszedł Justin w samych bokserkach. Jeździł ręką po moim brzuchu powodując, że szybciutko zasnęłam...
********************************************************************
Oh yeah... Wreszcie dodaje rozdział... Przepraszam, że ostatnio nie dodaje, ale zapomniałam o tym. Postaram się dodać następny jak najszybciej <3 xoxo

Nuta na dziś:

czwartek, 4 kwietnia 2013

Osiemnasty rozdział
   Obudziły mnie śmiechy za drzwiami, więc niechętnie otworzyłam oczy, a zaraz po tym drzwi w moim pokoju się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty Tomlinson z szklanką wody.
- Nawet o tym nie myśl.- powiedziałam przymrużając oczy.
- Już wstałaś?- spytał.
- Wyobraź sobie, że tak.- odpowiedziałam i podniosłam się z łóżka.
- Fajna piżamka.- wyszczerzył się, a ja dopiero teraz zauważyłam, że jestem tylko w bieliźnie i za dużej koszulce.
- Wiem, a teraz sio, bo chcę się ubrać.- wypchnęłam chłopaka za drzwi. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zestaw na dziś. Poszłam z nim do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i ubrałam. Gotowa zeszłam na dół i najpierw poszłam do kuchni po śniadanie, które o dziwo leżało na stole, a potem podreptałam do salonu wraz z moim posiłkiem.
- Hej, Wam.- powiedziałam przekraczając próg.
- Hej.- odpowiedzieli.
- Lepiej było Ci w tej piżamce.- wyszczerzył się Tomlinson.
- Cicho bądź.- burknęłam stojąc przy drzwiach salonu i rozglądając się za wolnym miejscem.
- Chodź.- powiedział mój wybawiciel rozkładając ręce, abym mogła usiąść na jego kolanach. Wraz z talerzem pełnym gofrów poczłapałam do kanapy i usiadłam na kolankach Jus'a.
- O co chodzi z tą piżamą?- spytała Eleanor patrząc to na mnie to na Louis'a.
- Właśnie.- przymrużył oczy Bieber.
- No,  bo ja sobie spałam, potem usłyszałam śmiechy zza drzwi, które mnie obudziły, a potem wszedł on...- pokazałam palcem na Lou.-... z szklanką wody i chciał mnie ochlapać, ale mu powiedziałam, że ma nawet o tym nie myśleć, a potem wyszłam z łóżka i byłam tylko w za dużej koszulce.- skończyłam swój monolog.
- Tylko?- spytał Zayn podnosząc jedną brew do góry.
- Zayn, zboczeńcu!- krzyknęłam i rzuciłam w niego kawałkiem gofra. Reszta się zaśmiała, a Niall popatrzył na mnie złym wzrokiem.
- Nie marnuj jedzenia.-powiedział poważnym tonem.
- Przepraszam. Chcesz trochę? Sama nie zjem.- uśmiechnęłam się słodko.
- Jeszcze pytasz?!- krzyknął i podbiegł do mnie z ogromnym bananem na ryjcu.
   Podzieliłam się moim śniadaniem z Horan'em, a potem siedzieliśmy i oglądaliśmy telewizor. Nie było nic ciekawego. Przynajmniej dla mnie, więc wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam dużą miskę popcorn'u i nasypałam całą miskę żelek. Z zapasami wróciłam do salonu. Musiałam przejść koło Liam'a i Dan, bo inaczej się nie dało.
- Av?-zaczepił mnie Li, więc się odwróciłam.- Ty masz tatuaż?- spytał.
- Aż dwa.- poprawił go mój chłopak.
- Mam dwa tatuaże.
- I ja nic o tym nie wiem?- spytali równocześnie Malik i Styles.
- Ludzie! Graliśmy na plaży w strojach kąpielowych i wy tego nie zauważyliście?-spytałam patrząc na nich z dziwną miną. Wszyscy spuścili głowy w dół jak małe dzieci, a ja wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce.
- Co to za tatuaże ?- spytał Hazza.
- Napisy.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Można wiedzieć co tam piszę?- ponownie zadał pytanie.
- Nie chce mi się mówić tego po raz kolejny na ręce mam tekst tego o tu...- powiedziałam i pokazałam na Biebs'a.
- A na plecach?- spytał Dan.
- Tego o tam.- powiedziałam i wskazałam na Malika. Ten gdy to zobaczył biedny zakrztusił się napojem, który pił.
- Mój?- spytał gdy się trochę uspokoił.
- Mhm.- pokiwałam twierdząco głową na potwierdzenie moich słów.
- Widzicie?- wypiął dumnie pierś, za co dostał w tył głowy od swojej dziewczyny, która siedziała mu na kolanach.
      Później rozmawialiśmy na przeróżne tematy, które nam się nie kończyły. Najmądrzejszemu z nas (czyt. Louis ) wpadł na genialny pomysł wrzucenia El do basenu i podzielił się tym pomysłem z wszystkimi tylko nie z Loczkiem i w oto to taki sposób wylądowaliśmy w wodzie, co nie za bardzo nam się spodobało, ale no trudno. Razem z dziewczynami wydostałyśmy się z tej lodowatej wody i poszłyśmy się przebrać. Ja miałam pożyczyć ciuchy Danielle i Pezz, a Liv El. Gdy dałam przyjaciółką suche rzeczy sama wygrzebałam coś dla siebie. Z wybranymi ubraniami powędrowałam do łazienki, która na szczęście była już wolna. Szybciutko się umyłam, żeby zmyć z siebie chlor, potem się ubrałam i od nowa umalowałam. Gotowa wróciłam do przyjaciół. Dziewczyny były już przebrane, z resztą Harry też, który był wrzucony przez Horan'a.
- Jeeesteeem głooooodnyyyyy.- zaczął jęczeć Niall.
- Przed chwilą pochłonąłeś połowę śniadania Av.- odpowiedział mu Liam.
- To co? Dalej jeeeesteeem głooodnyyy.- jęczał dalej.
- Ja też. Macie marchewki?- spytał Lou. Nic, tylko strzeliłam facepalm'a i poszłam poszukać tego pomarańczowego warzywa i czegoś co mógł by wciągnąć farbowany. W szufladzie w lodówce znalazłam marchewki, ale dla głodomora niestety nic nie znalazłam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zamówiłam dużą pizzę z podwójnym serem i wróciłam do reszty.
- Proszę.- powiedziałam i podałam Tomlinson'owi to o co pytał.
- Dziękuje.- odebrał ode mnie marchewki i zaczął je chrupać.
- A masz coś dla mnie?- spytał z nadzieją w głosie Niall.
- Zamówiłam pizzę.- odpowiedziałam.
- Kocham Cię!!- krzyknął i rzucił mi się na szyję.
- Tak, tak. Teraz mnie puść. Ja mam chłopaka, a ty masz jedzenie.- powiedziałam, ale chłopak dalej nie puszczał.- Jak mnie nie puścisz to porozmawiam z lodówką, żeby Ci już dzieci nie rodziła.- dodałam, a on jak oparzony ode mnie odskoczył. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Biedny Horan strzelił takiego buraka, że aż mi się go szkoda zrobiło.
     Po 10 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Podniosłam swoje 4 litery, żeby otworzyć. Zaraz po uczynieniu tego ukazał mi się chłopak koło 20 z pudełkiem pizzy w ręce.
- Witam.- uśmiechnął się. Próbował mnie poderwać, ale coś mu to nie wyszło.
- Cześć.- rzuciłam obojętnie w jego stronę, wysilając się na uśmiech.- Niall!! Pizza przyszła!!- krzyknęłam w stronę salonu, a po paru sekundach chłopak stanął koło mnie.
- Ile płacę?- spytał.
- 27, 50.- odpowiedział i dalej na mnie patrzał. Wkurzyłam się i poszłam do przyjaciół. Usiadłam na moim ulubionym miejscu, czyli na kolanach mojego CHŁOPAKA, który od razu się do mnie przytulił. Po chwili przyszedł blondynek z pudełkiem w jednej ręce i z kawałkiem pizzy w drugiej. Usiadł na podłodze przy stoliku i dalej się zajadał. My jak to my cały czas gadaliśmy. Chłopaki mają teraz wolne, Dan prowadzi w jakieś tam dni zajęcia taneczne, Perrie ma od czasu do czasu jakieś próby, a El na razie nie ma nic ciekawego do roboty. Tak sobie myślałam, że jak Justin pojedzie w trasę to ja nie będę miała co robić w domu sama z Liv, więc wymyśliłam, że znajdę pracę. To jest genialny pomysł. Może fanki nie będą mówiły, że chce tylko pieniędzy Jus'a itp.
    Około 22 zaczęli się zbierać. Ten dzień był chyba najspokojniejszy jak dotychczas spędzony w tak dużym gronie. Pożegnałam się z każdym za pomocą przytulaska i zamknęłam za nimi drzwi. Poszłam jeszcze do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Wypiłam jej zawartość i odłożyłam do zmywarki. Wzięłam paczuszkę mojego ulubionego przysmaku i wróciłam do salonu, w którym siedział tylko Jus. Pewnie nasza parka się ulotniła. Usiadłam koło niego na sofie i wtuliłam w jego tors. Zajadaliśmy się żelkami i oglądaliśmy jakiś film lecący w telewizji. Trochę mnie nudził ten film, więc poszłam się przebrać. Wyciągnęłam z szafki pierwszą lepszą za dużą koszulkę i czystą bieliznę, z którymi poszłam do łazienki. Szybciutko umyłam swoje ciało i włosy, których nie suszyłam. Przebrana w moją piżamkę zeszłam na dół i poszłam do salonu, w którym tak jak go zostawiłam siedział Jus.
- Idę spać. Dobranoc.- powiedziałam i musnęłam delikatnie jego usta.
- Dobranoc.- odpowiedział tuż przy moich ustach i znów się w nich zatopił. Odkleiłam się od niego i poszłam do pokoju. Wskoczyłam pod cieplutką kołdrę i położyłam głowę na mięciutkiej poduszce. Już zasypiałam, gdy drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Nie otwierałam oczu. Dobrze wiedziałam kto przyszedł. Cichutko je zamknął i położył się do łóżka obok mnie. Pocałował w czółko i wyszeptał dwa piękne słowa: 'Kocham Cię'. Gdy je usłyszałam na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który chyba nie umknął jego uwadze, bo już po chwili wpił się czulę w moje wargi. Oczywiście oddałam pocałunek, bo jakże by inaczej.
- Ja Ciebie też.- odpowiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy. Położyłam głowę na jego umięśnionym torsie i odpłynęłam do cudownej krainy czując się kochana i bezpieczna...
***************************************************************
Jak obiecałam dziś dodaje rozdział. Wiem, że jest bardzo nudny, ale naprawdę teraz za bardzo nie mam do tego głowy, bo przez ten cholerny test wszystkie pomysły wyleciały mi z głowy. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się to zrobić jak najszybciej :D

Nuta na dziś: