niedziela, 14 kwietnia 2013

Dziewiętnasty rozdział
     Obudziłam się przytulona do nagiego torsu mojego chłopaka. Przetarłam zaspane oczy i wygrzebałam się z jego objęć. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej po piętnastu minutach jakiś w miarę przyzwoity zestaw. Z ubraniami podreptałam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Gotowa zeszłam na dół i pokierowałam się do kuchni. O dziwo siedziała w niej już moja przyjaciółka.
- Hej.- uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Cześć.- odwzajemniła uśmiech.
- Czemu wstałaś tak wcześnie?- spytałam siadając przy stole na przeciwko niej.
- Tak sobie wczoraj myślałam nad poszukaniem pracy i miałam zamiar iść jej zaraz poszukać.- powiedziała ze słabym uśmiechem.
- Wiesz, że miałam dokładnie taki sam plan?- znów zadałam jej pytanie szczerząc się jak idiotka.
- Tak? To może pójdziemy poszukać jej razem?- tym razem ona spytała mnie.
- Jasne. Napiszę chłopakom, że poszłyśmy na miasto, a śniadanie zjemy w jakiejś restauracji, ok?-popatrzałam na nią. Ona w odpowiedzi przytaknęła głową. Wzięłam małą karteczkę i napisałam na niej: ' Poszłyśmy na miasto. Jakby co to dzwońcie.       Av i Liv xoxo'. Położyłam ją na stole i wyszłyśmy z domu. Szłyśmy cały czas rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając, przez co ludzie czasami patrzeli na nas jak na idiotki, ale byłyśmy do tego przyzwyczajone.
     Przechodziłyśmy koło różnych kawiarni, restauracji i barów. W końcu znalazłyśmy ulotkę, na której pisało, że szukają kelnerek. Weszłyśmy do środka i podeszłyśmy do jednej kelnerki, która po tym jak jej wytłumaczyłyśmy o co chodzi, zaprowadziła nas do szefa. Po 20 minutach uzgodniliśmy wszystko i dostałyśmy tę pracę. Bardzo szczęśliwe, że się udało poszłyśmy do MSC. Kupiłyśmy sobie po shake'u i usiadłyśmy przy stoliku. Trochę nas już nogi bolały, bo chodziłyśmy jakieś 3 godziny, ale warto było. Praca jest bardzo dobrze płatna, zaczynamy od przyszłego tygodnia.
      Dokończyłyśmy nasze napoje i udałyśmy się w kierunku domu. Weszłyśmy do środka i poczułam zapach omletów. Z wielkimi uśmiechami poszłyśmy do kuchni. Nic nie jadłyśmy od rana. Miałyśmy iść na śniadanie do jakiejś restauracji, ale tak bardzo pochłonęło nas to szukanie pracy, że o tym zapomniałyśmy. W pomieszczeniu przy kuchence stał Jus bez koszulki, a Fredo siedział przy stole i trzymał w ręce karteczkę, którą rano im zostawiłam.
- Cześć, chłopaki.- powiedziałyśmy równo.
- Cześć.- odpowiedzieli. Podeszłam do Bieber'a i pocałowałam go przelotnie w usta, ale jemu to nie wystarczyło, więc przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie, a on od razu się odwrócił i ściągnął z patelni jednego omleta. Uśmiechnięta usiadłam przy stole. Justin postawił przed każdym z nas talerz i zaczęliśmy naszą konsumpcje. Podczas posiłku śmialiśmy się i wygłupialiśmy omal się nie dusząc. Po śniadaniu poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na fb i tt. Na facebook'u jak zwykle nic ciekawego, a na twitterze mnóstwo hejtów i przykrych komentarzy zwróconych w moją stronę. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Wylogowałam się szybko z wszystkich portali i wyłączyłam laptopa. Ktoś zapukał do drzwi. Otarłam szybko twarz, żeby wyglądać w miarę normalnie i powiedziałam ciche: 'proszę' po czym drzwi się otworzyły. Stanął w nich nie kto inny kal cudowny Kanadyjczyk, którego darzę ogromnym uczuciem. Uśmiechnął się w moją stronę i podszedł do łóżka, na którym siedziałam. Usiadł na przeciwko mnie i pocałował mnie namiętnie. Wplotłam palce w jego włosy, a on jeździł swoimi rękami po moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza. Oparł swoje czoło o moje i jeszcze raz delikatnie musnął moje wargi.
- Co powiesz na spacer?- spytał po chwili ciszy i patrzenia sobie w oczy.
- Bardzo chętnie.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę zapominając o przykrych komentarzach, które czytałam chwilę temu. Chłopak złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach po czym wychodząc na dwór zamykając za sobą drzwi. Trzymaliśmy się za ręce i spacerowaliśmy po pięknym L.A. Postanowiłam mu powiedzieć o mojej pracy teraz, a nie w chwili, gdy będę wychodzić na swoją popołudniową zmianę.
- Justin...?-zaczęłam.
- Hmm...?- odwrócił się w moją stronę.
- Bo wiesz... Dziś z Liv byłyśmy na mieście szukać pracy i znalazłyśmy.- uśmiechnęłam się słodko.
- Ale po co Ci praca?- spytał marszcząc czoło.
- Po pierwsze: To jak pojedziesz w trasę to się nie będę nudzić w domu, a po drugie: Twoje fanki nie będą mówić, że jestem z Tobą tylko dla pieniędzy.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Po pierwsze: Jak pojadę w trasę to Ty i Oli jedziecie z nami, a po drugie: Co Cię obchodzi co mówią moje fanki? Kocham je, ale strasznie mnie ranią mówiąc takie rzeczy o Tobie.- powiedział spuszczając głowę przy drugiej połowie swojej wypowiedzi. Chwyciłam go za podbródek i wpiłam się w jego usta.
- Kocham Cię- szepnęłam między pocałunkami.
- Ja Ciebie też.- również odpowiedział mi w przerwach. Naszą jakże romantyczną chwilę przerwał blask flesza. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy się rozglądać na boki. Popatrzyłam się na szatyna, a on na mnie i wybuchliśmy śmiechem. Przytuliłam się do niego i poszliśmy w stronę domu.
    Weszliśmy do domu trzymając się za ręce i z wielkimi uśmiechami, które przerodziły się w niepohamowany śmiech widząc goniących się 'Flores'ów'. Razem z Biebs'em turlaliśmy się ze śmiechu oglądając ich gonitwy. Po tym jak się opanowałam uspokoiłam mojego chłopaka, a potem goniące się towarzystwo.
- Czemu się gonicie?- spytałam patrząc to na nią, to na niego.
- Właśnie.- poprał nie Jus przytulając się do mnie od tyłu.
- Powiedziałam mu, że będę pracować, a on powiedział, że nie będę pracować,a ja zostałam przy swoim i tak zaczął mnie gonić po całym domu.- powiedziała Oli. Strzeliłam facepalm'a i pokręciłam z dezaprobatą głową powtarzając: 'Jak dzieci.' Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać nad małym wypadem do Polski. Nie byłam tam chyba z 3 lata. No może trochę przesadziłam. Nie było mnie tam przynajmniej 2 lata. Bardzo tęsknie za moją kuzynką, kuzynem, ciocią, babcią i wgl za rodziną stamtąd. Postanowiłam polecieć do nich na weekend. Zostałabym tam dłużej, ale w poniedziałek zaczynam pracę i nie mogę.
     Wyszłam z pokoju i pokierowałam się na dół do kuchni. Wyciągnęłam z szafki koło lodówki żelki, przeszłam przez salon by sprawdzić czy jest tam Jus, ale nikogo nie było, więc wraz z moim przysmakiem poszłam do jego pokoju. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu cichego 'proszę' nacisnęłam klamkę i popchnęłam drzwi. Ujrzałam Justin'a leżącego na łóżku. Podeszłam bliżej i położyłam się obok niego. On natychmiast się do mnie przytulił.
- Jus...?- zaczęłam.
- Tak...?- cmoknął mnie w czoło.
- Nie będziesz miał nic przeciwko jak pojadę na weekend do rodziny?- spytałam.
- Pod jednym warunkiem.- powiedział, a ja podniosłam się na łokciu.
- Jakim?- zmarszczyłam czoło.
- Weźmiesz mnie ze sobą.- wyszczerzył się.
- Ok.- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się jak jego serce bije w cudownym rytmie. Tkwiliśmy w ciszy, ale nam to nie przeszkadzało. Napawaliśmy się swoją obecnością.
    Tą ciszę przerwali nam wpadający do pokoju 1D, Flores, Liv, El, Dan i Pezz.
- Koniec leniuchowania dzieciaki!! Idziemy na imprezę!!- krzyczał Lou.
- Nie musisz tak krzyczeć.- powiedziałam odklejając się od Biebs'a. Wyszłam z jego pokoju i podreptałam do szafy. Zupełnie nie wiedziałam co mam na siebie ubrać.
- Dan?!- krzyknęłam, a dziewczyna pojawiła się obok mnie i zaczęłam szperać po mojej szafie.
- Masz załóż to.- powiedziała i podałam mi fajny komplet. Wzięłam go od niej i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i ubrałam. Włosy rozczesałam i zarzuciłam na prawą stronę. Na oczach zrobiłam kreski eyeliner'em, rzęsy przejechałam tuszem, a usta jasno różową szminką. Gotowa wróciłam do przyjaciół. Z tego co zauważyłam szatyn nie mógł przestać na mnie patrzeć, ale udawałam, że tego nie widzę. Podeszłam do niego i się przytuliłam. 
- Możemy iść.- powiedziałam. Wszyscy się uśmiechnęli i wyszliśmy. Zamówione taksówki już czekały i mogliśmy jechać. Były 3, więc podzieliliśmy się. My z Jus'em jechaliśmy z ' Flores'ami', El z Lou jechali z 'Malik'ami', a Dan z Liam'em jechała z Harry'm i Niall'em. 
     Pod klub dojechaliśmy po 15 minutach. Justin nie odstępował mnie na krok. Dużo chłopaków zawieszało na mnie swój wzrok, ale ja dłużej niż 2 sekundy na nich nie patrzałam. Mam swojego przystojnego i cudownego chłopaka. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie po drinku. Zaraz po jego wypiciu pociągnęłam Kanadyjczyka na parkiet. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek, a potem znów poszliśmy się napić. I tak z kilka razy. Już po 3 drinku zaczęliśmy się odważniej poruszać i całować. 
    Zmęczeni oklapliśmy na kanapie obok znajomych. Już byli nieźle wstawieni. Oprócz Payne'a, który nie pił. Niby wypiłam trochę i zrobiłam się trochę śmielsza to jeszcze potrafiłam trzeźwo myśleć i ustać na nogach. 
     Koło 4 nad ranem pozbieraliśmy zalane towarzystwo, które pozasypiało na stolikach i wróciliśmy do domu chłopaków. Razem z Biebs'em poszliśmy do jego pokoju, Dan z Li do mojego, Fredo z Oli do jego, Perrie z Zayn'em do pokoju Olivii, a Harry z Niall'em spali na rozłożonej kanapie w salonie.
     Byłam tak zmęczona, że nie chciało mi się przebierać, więc ściągnęłam kurtkę i spodnie i wskoczyłam pod kołdrę. Chwilę po mnie przyszedł Justin w samych bokserkach. Jeździł ręką po moim brzuchu powodując, że szybciutko zasnęłam...
********************************************************************
Oh yeah... Wreszcie dodaje rozdział... Przepraszam, że ostatnio nie dodaje, ale zapomniałam o tym. Postaram się dodać następny jak najszybciej <3 xoxo

Nuta na dziś:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz