sobota, 4 maja 2013

Dwudziesty pierwszy rozdział
     Obudziłam się wypoczęta przyklejona do brzucha mojego chłopaka. Podniosłam się i chwyciłam do ręki telefon aby sprawdzić godzinę, 10:24. Po sprawdzeniu jej postanowiłam obudzić Jus'a i pójść zjeść śniadanie, po którym mieliśmy wybrać się na zwiedzanie miasta.
     Cmoknęłam go w policzek, na co poruszył tylko głową. Następny pocałunek złożyłam również na policzku, ale bliżej ust i nic. Każdy następny buziak kierowałam w stronę jego warg, a gdy byłam już naprawdę blisko wstałam z łóżka i podeszłam do mojej torby. 
- Ej, czemu przestałaś ? - spytał podnosząc się na łokciach.
- Bo osiągnęłam swój cel.- uśmiechnęłam się do niego i powróciłam do grzebania w moich ubraniach. Po jakichś 15 minutach znalazłam w miarę przyzwoity zestaw na zwiedzanie miasta. Złapałam go w łapki i podreptałam z nim do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i umalowałam. Gotowa wróciłam do pokoju gdzie czekał już gotowy Jus, który na mnie nawet nie spojrzał. Aha... Obrażony jest. Pomyślałam. Bez zastanowienia podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, po czym od razu wpiłam się w jego usta. Nie długo mu zajęło pojęcie sytuacji, bo już po chwili poczułam jego ręce na mich biodrach. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Już Ci lepiej ? - spytałam.
- Troszeczkę. - odpowiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko namiętnie go pocałowałam. Podczas tego pocałunku czułam jak się uśmiecha, więc zrobiłam to samo. W pewnym momencie drzwi w pokoju się otworzyły, a my oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni. Gdy zobaczyłam sprawcę, przez którego musiałam oderwać się od cudownych warg Bieber'a, chwyciłam poduszkę i wycelowałam w niego, a raczej w nią.
- Auuuuaaa...!!!- krzyknęła blondynka masując swoją głowę. Razem z Justin'em parsknęliśmy śmiechem.- Chodźcie na śniadanie.- powiedziała oburzona dalej pocierając obolałe miejsce. Wstałam z kolan chłopaka i chwyciłam go za rękę. Razem powędrowaliśmy do kuchni. W pomieszczeniu byli już wszyscy oprócz naszej trójki oczywiście.
- Av !!!- krzyknął mój młodszy kuzyn.
- Się masz, Max.- uśmiechnęłam się do niego, a on wstał od stołu, podbiegł do mnie i się przytulił, co oczywiście odwzajemniłam. Usiedliśmy do stołu. Ja siedziałam między Jus'em, a Natalią, na przeciwko nas Max razem z babcią, a po obu stronach siedzieli wujek i ciocia. Przez prawie cały posiłek siedzieliśmy gdy w pewnym momencie Tala szepnęła mi na ucho.
- Przepraszam, że Wam przeszkodziłam.- szepnęła, na co ja pokiwałam głową.- A dobrze całuje?- spytała szeptem na co się zakrztusiłam chlebem. Zaczęłam się klepać po klatce piersiowej, blondyna się śmiała, a cała reszta się pytała czy wszystko w porządku.
- Już jest ok.- odpowiedziałam, gdy się trochę uspokoiłam.- Żebyś wiedziała, że genialnie.- odszepnęłam jej na ucho, na co uśmiechnęła się szeroko. Na jej odpowiedź parsknęłam śmiechem.
- Kochanie ile jesteś z tym młodzieńcem.- babcia zaczęła przesłuchanie.
- Yyyy... No ja ... z Justin'em... jestem... no ... 2 tygodnie.- uśmiechnęłam się słodko.
- Tylko 2 tygodnie?- spytał wujek, na co przewróciłam teatralnie oczami.
- Długo się znacie?- kontynuowała ciąg pytań ciocia.
- Około 3-4 miesięcy.- odpowiedziałam. Cała trójka pokiwała głową, na co pokręciłam z dezaprobatą swoją.
   Po skończonym śniadaniu podczas, którego po przesłuchaniu już nikt się nie odezwał, zaproponowałam, że pozmywam naczynia. Wszyscy się zgodzili, a Jus zaoferował się pomóc. Wsadziłam naczynia do zlewu i nalałam tam ciepłej wody, potem dodałam tam płynu, przez co zrobiło się sporo piany. Wzięłam odrobinę na rękę i dmuchnęłam w nią kierując moją dłonią na Biebs'a.
- Osz Ty!!- krzyknął i zrobił, to co ja przed chwilką. W taki o to sposób zaczęła się nasza bitwa na pianę, która w pewnym momencie została przerwana.
- Hej!!!!- krzyknął blondyn wchodząc do kuchni.- Robicie bitwę beze mnie?- spytał udając urażonego i obrócił się na pięcie. Chwyciłam do ręki trochę puchu i podeszłam do niego od tyłu, a potem przytknęłam mu moją dłoń do twarzy. Gdy się obrócił razem z Bieber'em nie wytrzymaliśmy i wybuchliśmy nie pochamowanym śmiechem widząc twarz Max'a całą w pianie. Potem zaczęliśmy się wygłupiać w trójkę, w skutek czego cała kuchnia była w białym połyskującym puchu.
- Trzeba tu posprzątać.- powiedziałam patrząc na chłopaków, a potem na pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy.
- O nie. Wy zaczęliście, wy posprzątacie.- wytknął język w moją stronę.
- Za dużo czasu przebywasz z siostrą.- mruknęłam, na co on zareagował wielką falą śmiechu. Wystawiłam mu język i wzięłam się za sprzątanie. Jednak było za cicho jak na sprzątanie i włączyłam radio, w którym akurat leciała piosenka Flo Rida - I Cry. Zaczęłam sobie podśpiewywać jednocześnie sprzątając. Justin poszedł w moje ślady i również zaczął sprzątać.
    Po tym jak kuchnia świeciła czystością postanowiłam pójść się przebrać, bo nie pójdę oprowadzać mojego chłopaka po mieście w mokrych ciuchach, które przylegały mi do ciała. Poszłam do pokoju, w którym sapaliśmy i podeszłam do torby. Wygrzebałam z niej rzeczy i poszłam do łazienki. Szybciutko się przebrałam, poprawiłam swój makijaż oraz zaplotłam kłosa zarzucając go na moje prawe ramię. Wyszłam gotowa z pokoju i wróciłam do pokoju. Chwyciłam w nim moją torebkę, telefon oraz portfel. Justin leżał gotowy na łóżku i bawił się swoim telefonem, przez co nawet mnie nie zauważył. Podeszłam bliżej łóżeczka, usiadłam na nim bardzo blisko chłopaka, zabrałam mu z ręki telefon i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pocałowałam go.
- Idziemy.- powiedziałam oddając mu telefon i wstając z wcześniej zajmującego przeze mnie miejsca. Chłopak uśmiechnął się do mnie i również wstał. Złapałam go za rękę i poszliśmy do przedpokoju, gdzie ubraliśmy swoje buty.
- Wychodzimy!!- krzyknęłam w stronę pokoi i zamknęłam za nami drzwi.
    Przechodziliśmy uliczkami Warszawy trzymając się za ręce i zajadając lody, które kupiliśmy sobie w jakiejś budce. Gdy tak spacerowaliśmy moją uwagę zwrócił jeden plakat. Podeszłam bliżej i przeczytałam co tam pisze. Pisali, że dziś są przesłuchania do X-factor. Wywróciłam tylko oczami i wróciłam do chłopaka.
- Co jest?- spytał.
- A nic czytałam tylko tamten plakat.- wskazałam palcem w tamtym kierunku.
- X-factor? Masz zamiar się wybrać?- podniósł jedną brew.
- Nie.- odpowiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dlaczego?- zmarszczyła czoło.- Przecież śpiewasz cudownie.- dodał podchodząc bliżej mnie i łapiąc mnie w pasie.
- Może i tak, ale jutro już lecimy, a ja nie mogę zostać w Polsce.- odpowiedziałam całując go w usta.
- Jaka ty jesteś uparta. - westchnął.- Przecież moglibyśmy zostać jeszcze.- uśmiechnął się.
- Juuuustin.- jęknęłam.- Ale to nie potrwa jakiś tydzień. Tylko troooochę więcej.
- Nie to nie. Nie będę Cię zmuszać.- pokręcił nie zadowolony głową, na co się zaśmiałam i znowu go pocałowałam, tylko tym razem dłużej.
- Kocham Cię.- cmoknął mnie w usta.
- Ja Ciebie też.- uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę.
     Chodziliśmy tak i chodziliśmy i w pewnym momencie zobaczyłam znajomą twarz brata mojej koleżanki z Polski.
- Tomek?- spytałam, żeby się upewnić. Chłopak się odwrócił szukając osoby, która go woła, a ja mu pomachałam. Chyba mnie rozpoznał, bo uśmiechnął się szeroko w moją stronę, przeprosił grzecznie, z którymi rozmawiał i podbiegł do mnie. Od razu mnie przytulił.
- Av? Matko... Jak dawno Cię tu nie było.- powiedział, na co nieśmiało się uśmiechnęłam.
- No trochę. To jest mój chłopak Justin, Jus to jest mój kolega Tomek.- przedstawiłam sobie chłopaków, na co podali sobie ręce.
- Zdradzasz mnie?- oburzył się sztucznie brunet.
- Ależ skądże.- odpowiedziałam kręcąc głową, na co oboje parsknęliśmy śmiechem. Gdy przyjeżdżałam do Polski to często się z Tomkiem wygłupialiśmy, że jesteśmy razem, żeby wkurzyć jego siostrę, ale bez całowania oczywiście.
   Zobaczyłam jak Jus patrzy to na mnie to na chłopaka stojącego na przeciwko mnie.
- Miło było Cię znowu widzieć, ale my musimy już iść.- powiedziałam uśmiechając się przepraszająco.
- Jasne. Ciebie też było miło wiedzieć. Dzisiaj robimy z Wiki imprezę u siebie. Wpadniecie?- spytał patrząc to na mnie to na mojego chłopaka.
- Postaramy się.- uśmiechnęłam się do nie i przytuliłam się na pożegnanie, potem chwyciłam Bieber'a za rękę i pociągnęłam w stronę sklepów.
- O czym wy rozmawialiście?- spytał Jus idąc obok mnie.
- Zaprosił nas na imprezę, a ja powiedziałam, że postaramy się przyjść.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- Ok. A gdzie mnie teraz ciągniesz?- ponownie skierował do mnie pytanie.
- Po jakąś sukienkę na imprezę, bo nie mam.- uśmiechnęłam się słodko, na co on wywrócił oczami, a potem parsknął śmiechem.
    Weszliśmy do pierwszego sklepu i poszłam szukać jakieś odpowiedniej kiecki. Przegrzebałam kilak regałów i w końcu wpadła mi i oko jedna z nich. posadziłam Justin'a na kanapie przy przymierzalniach, a sama weszłam do jednej. Szybciutko przymierzyłam sukienkę, którą wzięłam ze sobą i wróciłam do chłopaka, żeby się pokazać. Gdy wyszłam był zajęty stukaniem w komórkę, więc chrząknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę. Powoli podniósł wzrok z nad swojego telefonu i 'zjechał' mnie swoim spojrzeniem od góry do dołu. Obróciłam się, żeby zobaczył mnie całą, po czym stanęłam i oparłam dłonie na biodrach.
- I jak?- spytałam. Chłopak wstał, podszedł do mnie bliżej i położył swoje ręce na moich, po czym delikatnie musnął moje wargi.
- Cudownie.- odpowiedział. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Cmoknęłam go w usta i wróciłam do przymierzalni, aby się przebrać. Gdy już miałam z siebie zsunąć sukienkę coś, a raczej ktoś mi przeszkodził.
- Av?- usłyszałam głos Jus'a zza zasłonki.
- Hmm?- wyjrzałam za kotary, żeby na niego spojrzeć.
- Masz przymierz jeszcze tą.- powiedział wyciągając rękę z sukienką. Chwyciłam ją i przebrałam się w nią, by po chwili znowu wrócić do chłopaka.
- Ślicznie.- wyszczerzył się, na co ja przewróciłam oczami.
    Gdy w końcu się przebrałam przeszłam jeszcze między regałami i zobaczyłam idealną sukienkę na tę imprezę. Złapałam ją w moje łapki i razem z tamtymi sukienkami podreptałam do kasy. Zapłaciłam za nie, po kilku kłótniach z Bieber'em udało mi się to. Złapałam naburmuszonego chłopaka za rękę i wyciągnęłam go ze sklepu kierując się do domu, bo zbliżała się już 18, a my nie wiemy, o której jest ta impreza. Tak wiem głupia ja nie spytała, o której mamy przyjść. No, ale mówi się trudno i idzie się dalej.
     Około 18:15 byliśmy już w domu. Pierwszy do łazienki poszedł szatyn, a ja w tym czasie wyszykowałam sobie zestaw ubrań do założenia. Gdy chłopak wyszedł weszłam po nim. W łazience pachniało męskimi żelami pod prysznic oraz jego cudnymi perfumami. Wzięłam szybciutki prysznic, ubrałam się, uczesałam i mocniej pomalowałam. Zajęło mi to około 1 h, ale co tam ? Gotowa wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju.
- Możemy iść ?- spytałam chłopaka jednocześnie sprawiając, że popatrzył na mnie.
- T-tak.- jąknął się, na co ja się zaśmiałam i cmoknęłam go w policzek. Oznajmiłam wszystkim, że idziemy do Wiki i Tomka na imprezę i wyszliśmy. Podeszliśmy do drzwi na przeciwko i zapukałam czekając aż ktoś otworzy. Po paru minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Tomek. Przywitaliśmy się grzecznie, a chłopak wpuścił nas do środka, gdzie było już parę osób, ale wszyscy podpierali ściany. Wywróciłam na ten widok oczami. Podeszłam do stolika z napojami i nalałam do dwóch kolorowych kubków trochę alkoholu pomieszanego z sokiem i jeden z nich podałam szatynowi. Uśmiechnięty odebrał ode mnie napój i pociągnął na 'parkiet'. Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki, a w nasze ślady poszło jeszcze parę osób. Cały czas czułam wzrok innych dziewczyn patrzących jak tańczę z moim chłopakiem. Trochę mnie to wkurzało, ale postanowiłam się nie odzywać.
      Po kilku kubkach alkoholu jak to ja zaczęłam się odważniej poruszać. Ocierałam się o krocze chłopaka, a on trzymał swoje dłonie na moich biodrach. W taki sposób poruszaliśmy się w rytm muzyki co jakiś czas popijając nasze napoje. Zmęczeni usiedliśmy na kanapie, a właściwie to Jus usiadł, a ja jemu na kolanach. Od razu po posadzeniu wygodnie swoich 4 liter zaczęliśmy się całować. Co nikomu nie przeszkadzało, bo wszyscy byli na parkiecie albo robili to co my teraz. Przynajmniej w tym pomieszczeniu co my, bo co robili w innych to nie wiem i nie chce wiedzieć.
      Po jakimś czasie przekazywania sobie śliny poszliśmy znowu na parkiet. Przetańczyliśmy tak może jeszcze z 1 h i wróciliśmy do domu. Ściągnęłam swoje buty, sukienkę, spinkę z włosów i wskoczyłam pod kołdrę, a zaraz po mnie szatyn. Tak jak po ostatniej imprezie nie miałam siły na ubranie się w piżamę, ale ani mi, ani Justin' owi to nie przeszkadzało, więc spałam w bieliźnie tak samo jak on.
    Chłopak znowu jeździł ręką po moim brzuchu. Cmoknęłam go w usta szpecąc 'dobranoc' i położyłam się na moim prawym boku, czyli tyłem do niego.
- Dobranoc.- cmoknął mnie w szyję, po czym przysunął się bliżej mnie i wtulił swoją głowę w zagłębienie między moim barkiem, a szyją. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usnęłam...
 
******************************************************************
Udało się dodałam nowy rozdział !!!! Mam nadzieję, że jest chociaż troszeczkę lepszy od poprzedniego :D
 
 
Nuta na dziś:
 

Ostatnio bardzo często jej słucham, więc nie mogłam się powstrzymać i dodałam ją <3 xoxo

2 komentarze:

  1. Uważam iż zasługujesz na miano wspaniałej bloggerki, poświęciłam na twoje opowiadanie sporo czasu i w sumie wcale tego nie żałuję, mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę ze swojej mocy w pisaniu C:
    Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie by wczytać się w moje opowiadanie tak jak ja w twoje, zapraszam do obserwowanych, komentowania bla, bla, pozdrawiam <3
    http://believeinlies.blogspot.be/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *http://die-in-love.blogspot.be/
      Blog został przeniesiony pod inny adres internetowy C:

      Usuń