sobota, 11 maja 2013

Dwudziesty drugi rozdział
   Wypoczęta otworzyłam oczy i przeciągnęłam się siadając. Chwyciłam w rękę telefon i spojrzałam na godzinę. Była dokładnie 13:39. Nie powiem trochę się przeraziłam tak późną godziną. Wygrzebałam się z uścisku Biebs'a, na co cicho jęknął i podeszłam do walizki. Dzisiaj wyjeżdżamy, więc postanowiłam ubrać się ładnie, ponieważ po całym L.A chodzą paparazzi i mogą nam w każdej chwili zrobić zrobić zdjęcia, a nie chcę, żeby pisali, że dziewczyna Justin'a Bieber'a chodzi ubrana nie wiadomo jak.
   Chwyciłam w łapki ubrania i podreptałam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się, umalowałam, a na samym końcu się uczesałam. Gotowa, czysta i pachnąca wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Justin siedział na skraju łóżka. Było po nim widać, że przed chwilą wstał.
- Nie ładnie tak uciekać z łóżka.- powiedział trochę ochrypłym głosem.
- Oj, przepraszam. Musiałam iść się umyć i w ogóle ogarnąć.- uśmiechnęłam się słodko i cmoknęłam go w usta. Chłopak wstał, wziął czyste rzeczy i poszedł do łazienki. Wykorzystując moment, że się myję wzięłam znowu w dłonie mój telefon i wystukałam na nim numer Olivii.
- Halo?- usłyszałam po paru sygnałach głos przyjaciółki.
- No hej. Dom jeszcze stoi?- spytałam.
- Cześć, cześć. Stoi.-odpowiedziała.- Jeszcze.- dodała chwilę później, na co obie się zaśmiałyśmy. Potem rozmawialiśmy jeszcze chwilę, bo ona była umówiona z Flores'em do wesołego miasteczka, więc nie chciałam im przeszkadzać i się rozłączyłam. Po paru minutach z łazienki wyszedł mój kochany chłopak. Wstałam i poszliśmy zjeść śniadanie, a właściwie to już obiad, bo kto normalny będzie jadł śniadanie jak reszta je obiad ? No dobra ja może taka normalna nie jestem, ale najgorzej ze mną nie ma.
- Cześć.- powiedziałam, gdy weszliśmy do kuchni, a Jus się tylko uśmiechnął.
- Dzień dobry, śpiochy.- powiedziała moja babcia.- Siadajcie zaraz podam obiad.- uśmiechnęła się ciepło, co oczywiście odwzajemniliśmy. Po paru minutach przed nami stały parujące dania chińskie robione przez tę uroczą staruszkę. Wszyscy życzyliśmy sobie smacznego i wzięliśmy się za pałaszowanie.
    Około godziny 15 wzięliśmy wszystkie nasze rzeczy i poszliśmy się pożegnać. Po tym jakże czułym pożegnaniu, przy którym babcia uroniła parę łez mogliśmy spokojnie jechać na lotnisko. Wujek zamówił taksówkę, a ja jeszcze raz wszystkich uściskałam.
- Pozdrów mamę- powiedziała ciocia.
- Zadzwonię do niej i przekażę.- uśmiechnęłam się słabo.
- Jak to 'zadzwonię' ?- spytała robiąc zdziwioną minę.
- Nie mieszkam z nią. Na prawdę bym chętnie jeszcze pogadała, ale trochę nam się śpieszy.- powiedziałam, żeby ominąć następnych pytań.
- Tak, jasne. Kochamy Cię. Uważaj na siebie.- powiedziała mocno mnie do siebie tuląc.
- Ja Was też. Paaa.- przeciągnęłam zamykając za sobą drzwi. Schodząc po schodach spotkaliśmy Tomka, który właśnie po nich wchodził.
- Hej, Av. Wyjeżdżasz?- podniósł jedną brew.
- Hej. Tak. Muszę, bo jutro idę do pracy.-odpowiedziałam.
- W takim razie: Do zobaczenia ?- spytał.
- Mam nadzieję.- podeszłam do niego i przytuliłam.
- Av. Trochę na się śpieszy.- poganiał Justin.
- Chyba Twojemu chłopakowi się śpieszy.- powiedział Tomek odklejając się ode mnie.
- Bardziej jest zazdrosny.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Powiedz, że nie ma o co. Nie gustuje w dziewczynach.- puścił mi oczko.
- Ahhh... Przekaże mu, a teraz muszę lecieć.- powiedziałam.
- Jasne. Do zobaczenia.- powiedział i pomachał nam, gdy już schodziliśmy. 
        Jus nie odezwał się do mnie ani razu podczas naszej drogi na lotnisko. Jego zachowanie mnie rozśmieszało, a jeszcze bardziej śmiać mi się chciało, gdy przypomniało mi się, co powiedział mi Tomek kiedy powiedziałam mu, że Justin jest zazdrosny. Na lotnisku przeszliśmy przez te wszystkie odprawy itp. i pokierowaliśmy się do prywatnego samolotu Bieber'a.
    Lecieliśmy w ciszy już chyba 30 minut i powoli przestawało to być śmieszne. Po kolejnych 10 nie wytrzymałam.
- Kurczę, Justin. Powiedz coś w końcu.- powiedziałam trochę podminowana.
- Coś.- odpowiedział.
- Nie rozumiem czemu ty jesteś taki zazdrosny.- pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Hmmm... Czekaj zastanówmy się... Może dlatego, że jesteś: ładna, mądra, zdolna... Mam wymieniać dalej?- spytał patrząc mi w oczy.
- Ty chyba nie rozumiesz, że mnie żaden inny chłopak nie obchodzi. Liczysz się tylko ty. A w ogóle to o Tomka nie masz być co zazdrosny. - powiedziałam, a przy ostatnim zdaniu ledwo hamowałam śmiech.
- Czemu ?- zmarszczył czoło. Podniosłam się z mojego miejsca i przeniosłam się na jego kolona.
- Po pierwsze: On nie dorasta Ci do pięt, a po drugie:...- schyliłam się do jego ucha.- On by się nie zainteresował mną, ani inną dziewczyną.- dokończyłam szeptem tuż przy jego uchu, a potem przygryzłam jego płatek.
- Czekaj... Co ?!- krzyknął, na co wywróciłam oczami.
- O n   j e s t   g e j e m.- przeliterowałam mu powoli zdanie.
- Czyli byłem zazdrosny o geja ?- spytał, a ja z rozbawieniem pokiwałam twierdząco głową.- O Matko.- powiedział i uderzył się z otwartej w czoło. Przybliżyłam twarz do jego i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak miał jednak inne plany i pogłębił pocałunek. Rękami jeździł po moich plecach, a swoje wplotłam w jego włosy, od czasu do czasu ciągnąc za ich końce, co sprawiało, że cicho mruczał w moje usta.
     Po tym jak stewardessa oznajmiła, że zaraz lądujemy i mamy zapiąć pasy, zeszłam z kolan szatyna i wróciłam na swoje miejsce. Oboje cały czas się uśmiechaliśmy. Po paru minutach byliśmy już na lotnisku i mogliśmy wracać do domu. Złapaliśmy jedną taksówkę i podaliśmy adres, już naszej posiadłości. Jechaliśmy w ciszy, bo jakoś nie chcieliśmy rozmawiać przy gościu, który kierował. Wydawał się być trochę dziwny. W pewnym momencie się odwróciłam i zobaczyłam, że za nami jedzie czarne duże auto z ciemnymi szybami. Nie było ciężko się domyśleć, że byli to paparazzi. Od razu powiedziałam to Justin'owi, który powiedział, że mam się tym nie przejmować. Tak więc zrobiłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło.
     Po 15 minutach jazdy byliśmy już przed naszym domem. Biebs zapłacił taksówkarzowi, wzięliśmy swoje torby i podreptaliśmy do środka trzymając się za ręce. Po zamknięciu za nami drzwi rozejrzałam się po całym wnętrzu. Było czysto i cicho co mnie bardzo zdziwiło, a zarazem ucieszyło. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam torbę na łóżko i położyłam się koło niej. Leżałam chwilę i wzięłam się za rozpakowywanie. Czyste ubrania powkładałam do szafy i bieliznę do szuflad, a brudne wrzuciłam do prali. Było w niej trochę miejsca, więc poszłam do Justin'a. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka.
- Masz jakieś rzeczy do prania ?- spytałam.
- Mam, a po co Ci ?- spytał, zdziwiony podniósł jedną brew.
- Bo jest jeszcze miejsce.- odpowiedziałam. Pokiwał głową i z małą kupką powędrował do łazienki. Wrzucił rzeczy do pralki i ją włączył. Zeszłam na dół i zajrzałam do lodówki, w której świeciło pustkami. Horan, pomyślałam.
- Justin! Trzeba iść na zakupy!- krzyknęłam stojąc dalej przed otwartą lodówką.
- Po co ?- spytał wchodząc do kuchni.
- Bo żona Niall'a jest pusta.- odpowiedziałam. Chłopak podszedł bliżej, a ja się odsunęłam, żeby miał lepszy widok.
- Masz racje. Trzeba iść na zakupy.- odpowiedział. Wzięłam moją torebkę i łapki i mogliśmy już iść. 
     Po drodze postanowiłam zadzwonić do Liv, żeby dowiedzieć się, o której wrócą.
- Halo?- usłyszałam wesoły głos przyjaciółki.
- Hej. Kiedy wrócicie ?- spytałam.
- Cześć. Chyba tak za jakieś 2 godzinki.- odpowiedziała.
- Chciałaś powiedzieć 3 godzinki, kochanie.- usłyszałam krzyk Flores'a gdzieś w tle.
- Dobra nie przeszkadzam Wam. Barcie się dobrze.- powiedziałam i rozłączyłam się.
    Szliśmy z Bieber'em za ręce kierując się w stronę TESCO. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W sklepie wzięliśmy wózek i jeździliśmy między regałami wrzucając do koszyka poszczególne rzeczy. Na przedziale ze słodyczami staliśmy najdłużej, ponieważ musiałam wziąć sobie żelki, więc trochę to potrwało. Zastanawiając się, które żelki misie wziąć usłyszałam głośne śmiechy. Bardzo dobrze znane mi śmiech. Popatrzałam na szatyna i się uśmiechnęłam. Wrzuciłam do wózka po 2 paczki obu rodzai miśków, 4 paczki kwaśnych żelek i 4 paczki żelek z nadzieniem. Gdy wrzucałam ostatnią paczkę czyjś wózek uderzył w nasz. Popatrzyłam na sprawcę i myślałam, że wybuchnę.
- Uważałbyś jak jeździsz.- powiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
- Przepraszam, ale Niall mnie gonił.- zaczął się bronił lokowaty.
- Po prostu następnym razem uważaj.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Wróciliście już?- spytał.
- Jak widać.- odpowiedziałam.- Jak chcecie możecie wpaść na wieczór filmowy. Co nie Jus ?- spytałam chłopaka.
- Jasne. -uśmiechnął się.
- Z wielką chęcią zawitamy.- zaczął suszyć ząbki Loczek. Pożegnaliśmy się z chłopakiem i poszliśmy do kasy. Wychodząc już ze sklepu usłyszałam jeszcze jak chłopaki krzyczą na Harry'ego, żeby przestał się wygłupiać na wózku.
    W domu znaleźliśmy się po jakiś 15 minutach. Od razu wypełniliśmy naszą lodówkę po brzegi oraz szafkę ze słodyczami, co bardzo mnie ucieszyło. Spojrzałam na zegarek. Była 18:56. Za niedługo powinni przyjść chłopaki. Napisałam do nich, że mają zabrać ze sobą dziewczyny. W końcu nie wiem, o której wrócą Liv i Fredo. Pobiegłam na górę do pokoju i wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę i piżamkę. Razem z tymi rzeczami poszłam do łazienki. Umyłam się szybciutko i ubrałam. Gotowa zesz łam na dół gdzie siedzieli już wszyscy oprócz mnie i Flores'ów.
- Hej, Wam.- powiedziałam na wstępie.
- Cześć.- odpowiedzieli chórem. Usiadłam na kolanach Biebs'a, a on oplótł swoje ręce wokół mojej talii. 
- Opowiadajcie jak było.- powiedziała Dan. Zaczęłam im opowiadać od momentu gdy znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania mojej rodziny aż do momentu pożegnania.
-... Gdy przytuliłam Tomka mój ukochany zrobił się zazdrosny i nas pośpieszał, więc jeszcze chwilę pogadaliśmy i razem z Jus'em poszliśmy przez całą drogę taksówką i pół lotu samolotem się do mnie nie odezwał. Wkurzyłam się i spytałam dlaczego jest o mnie tak bardzo zazdrosny, więc mi powiedział, ale nie będę Wam przynudzać. Potem powiedziałam mu, że nie musi być zazdrosny o Tomka, bo on by się mną nie zainteresował, ani inną dziewczyną...-w tym momencie mi przerwano.
- Coooo ?!- krzyknęli.
- Bądźcie cicho to dokończę.- powiedziałam, a oni umilkli.-... Justin zareagował dokładnie tak samo jak wy, więc mu przeliterowałam, że on jest gejem. Biebs nie mógł uwierzyć.- dokończyłam swój monolog. Rozległo się zbiorowe wypuszczenie powietrza i wzdychanie.
- Justin był zazdrosny o geja!- wydarł się Harry, za co oberwał ode mnie z poduszki. Odwróciłam się przodem do szatyna i wpiłam się w jego słodkie usta.
    Po jakiś paru minutach włączyliśmy pierwszy film, a po nim następny itd. Po chyba piątym filmie nie wytrzymałam i zasnęłam...

******************************************************************************
Mamy nowy rozdział... Ten dedykuje Confusing. , która sprawiła jednym komentarzem, że skakałam po łóżku i miałam wyszczerz na ryjcu przez cały dzień. Dziękuje za naprawdę miłe i motywujące słowa.

Nuta na dziś:

1 komentarz:

  1. Zapraszam na nowe opowiadanie o Justinie - http://thisisourdestination.blogspot.com/ :) x

    OdpowiedzUsuń