piątek, 24 maja 2013

Dwudziesty trzeci rozdział
     - Av... Av, wstawaj... Cholera, Av!! Wstawaj!!- usłyszałam krzyk nad moją głową.
- Co jest?- spytałam podnosząc się powoli do pozycji siedzącej.
- Jest 11:30, a na 14 mamy być w pracy, więc wypadało by wstać, co nie?- spytała krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Dziękuje, że mnie obudziłaś.- powiedziałam wstając z łóżka. Obróciłam się jeszcze w jego stronę i cmoknęłam Biebs'a w czoło, a potem podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej zestaw przygotowany specjalnie na ten dzień. Wychodząc do łazienki zamknęłam za sobą cicho drzwi i otworzyłam następne prowadzące do toalety. W środku zdjęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Umyłam się kokosowym żelem pod prysznic, a włosy szamponem o zapachu truskawek, po czym spłukałam pianę ze swojego ciała oraz włosów. Wytarłam się puszystym ręcznikiem i ubrałam się, pomalowałam, a na końcu się uczesałam.
     Gotowa, czysta i pachnąca zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedziała już moja przyjaciółka.
- Masz zjedz śniadanie.- powiedziała podsuwając mi pod nos talerzyk z 2 kanapkami.- Opowiadaj jak było w Polsce.- dodała poprawiając się podekscytowana na krześle. Połknęłam zawartość mojej buzi, po czym opowiedziałam jej wszystko co działo się w rodowitym kraju mojej 'matki'.
     Około 13:20 wzięłyśmy swoje rzeczy i żegnając się z chłopakami wyszłyśmy z domu. Cała droga minęła nam bardzo wesoło. Na miejscu dostałyśmy nasze uniformy restauracji, w której pracowałyśmy jako kelnerki. Przebrałyśmy się szybciutko i chwilę przed 14 byłyśmy gotowe do pracy. Michelle, która pracowała już tu jakiś czas, wytłumaczyła nam wszystko i mogłyśmy zacząć pracować. Chodziłam od stolika do stolika zbierając zamówienia, a potem znosiłam je osobą, które je zamówiły.
      Za 18:50 miałyśmy z Liv 15 minutową przerwę, na której poszłyśmy do najbliższej knajpki i kupiłyśmy sobie po kanapce i wodzie mineralnej w małej butelce. Zjadłyśmy szybko swój posiłek, po czym wróciłyśmy do pracy. Olivia poszła w lewo, a ja w prawo i podeszłam do pierwszego stolika, wyciągając swój notes.
- Co dla państwa ?- spytałam powoli podnosząc głowę do góry.
- Av ?- spytał brunet siedzący na przeciwko brunetki.
- Scooter? Carin? Co wy tu robicie?- spytałam.
- Przyszliśmy na kolacje, a ty?- tym razem pytanie zadała Car.
- Pracuje.- wyszczerzyłam się.
- Mhm.- odparli równo kiwając twierdząco głową.
- Ok. To co zamawiacie?- spytałam uśmiechając się do nich przyjaźnie. Oni podali mi swoje zamówienia, ja je zapisałam, po czym zaniosłam je do kuchni, gdzie przyczepiłam karteczkę na metalowym 'wieszaku'. Wróciłam na główną salę i dalej zbierałam zamówienia. Do godziny 21 chodziłam od stolika do stolika obsługując głównie staruszków.
     Wolnym krokiem podreptałam do jednego z największych stolików jakie były w tej restauracji. Znowu zadałam to samo pytanie, gdy podchodziłam do jakiegoś stolika i powtórzyła się ta sama sytuacja co z Braun'ami, tylko to nie byli oni. Przed swoimi oczami ujrzałam moich przyjaciół.
- Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony Harry. 
- Tak mi się wydaję, że pracuje.- powiedziałam oglądając swój strój, w którym pracowałam.
- Czemu?- tym razem pytanie zadał nasz blondasek.
- Bo nie mam co robić w domu.- odpowiedziałam.- Mogę już przyjąć pańskie zamówienia ?- spytałam po chwili robiąc poważną minę.
- Owszem.- odparł Niall, po czym zaczął zasypywać potrawami, które chce zamówić. Po Horanie zamówienia złożyła reszta. 
        - Proszę i życzę smacznego.- powiedziałam kładąc część całego ich zamówienia.- Resztę podam za chwilę.- dodałam.
- Ej, Av. O której kończysz.- spytała El.
- Razem z Liv kończymy o 22, a co ?- popatrzyłam na nią podejrzliwie.
- Nic.- wzruszyła ramionami.- Odprowadzimy Was.- dodała po chwili szeroko się uśmiechając. W ramach odpowiedzi uśmiechnęłam się do niej i całej reszty.
    Parę minut po 22 wyszliśmy w 10 z restauracji i pokierowaliśmy się w stronę domu, w którym mieszkamy z Oli. Całą drogę chłopaki się wygłupiali, a my z dziewczynami nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Oczywiście nie obyło się bez rannych, bo głodomór został popchnięty przez Zayn'a w krzaki i ma całe ręce podrapane, ale trzyma się dzielnie.
     Zaprosiliśmy ich do domu, ale oni odmówili, mówiąc, że muszą jutro dość wcześnie wstać, więc pożegnałyśmy się z nimi i weszłyśmy do środka.
- Jesteśmy !!!- krzyknęłyśmy zamykając za sobą drzwi.
- No nareszcie.- usłyszałam westchnienie Justin'a z salonu, na co się zaśmiałam.
- Właśnie.- poparł go Alfredo.
- Co ? Stęskniliście się ?- spytałam wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdowali.
- Żebyś wiedziała.- powiedział Jus. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Podeszłam do niego bliżej i pocałowałam go delikatnie w usta. Chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, powodując tym, że usiadłam mu na kolana. Szatyn pogłębił pocałunek z ogromną namiętnością. Zamknęłam oczy i oddałam jego pocałunki. Oderwaliśmy się od siebie z przyśpieszonymi oddechami i uśmiechnięci. Rozejrzałam się do około i nigdzie nie mogłam znaleźć tamtej dwójki.
- Pewnie poszli do pokoju.- powiedział Biebs. Przytaknęłam głową i wstałam z jego kolan, obierając kierunek kuchni. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam z niej potrzebne produkty do kanapek. Zaczęłam kroić właśnie pomidora, gdy poczułam umięśnione ręce oplatające mój brzuch, a potem ciepłe pocałunki na mojej szyi.
- Co robisz?- spytał, opierając podbródek na moim ramieniu.
- Kanapki. Chcesz też?- spytałam, obracając głowę w jego stronę. Chłopak wykorzystał to i cmoknął mnie w usta.
- Mhm.- wymruczał, po czym oblizał swoje wargi. Dokończyliśmy kanapki razem, bo uparł się, że mi pomoże. Z naszą kolacją wróciliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i oglądając telewizor pochłanialiśmy nasz posiłek.
         Naszą miłą ciszę przerwały stłumione jęki dobiegające z góry. Popatrzeliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem. 
- Idę się umyć.- powiedziałam wstając z wcześniej zajmowanego przeze mnie miejsca.
- Pomóc Ci?- spytał zabawnie poruszając brwiami.
- A chcesz?- spytałam szeptem, przybliżając się do jego twarzy. Chłopak szeroko otworzył oczy i otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale je znów zamknął. Widząc jego reakcję wybuchłam śmiechem.- Żartowałam.- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Pobiegłam do góry. Przechodząc obok pokoju Flores'a, można było usłyszeć ciche jęknięcia. Pokręciłam z rozbawieniem głową i podreptałam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z mojej szafy koszulkę Kanadyjczyka i czystą bieliznę z szuflady, po czym poszłam do łazienki. Szybciutko się umyłam i wskoczyłam wcześniej przygotowane rzeczy. Wychodząc z zaparowanego pomieszczenia ujrzałam Biebs'a, który stał oparty o ścianę na przeciwko drzwi.
- Teraz ja.- oznajmił. Przytaknęłam i ruszyłam w stronę pokoju. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam się kołderką. Po paru minutach przyszedł Justin i położył się koło mnie. Położyłam głowę na jego nagim torsie, a chłopak cmoknął mnie w czubek głowy.
- Dobranoc.- szepnęłam i złożyłam pojedynczy pocałunek na jego brzuchu.
- Dobranoc.- również szepnął. Leżeliśmy w ciszy. Już zasypiałam.
- Kocham Cię.- to były ostatnie słowa jakie usłyszałam...
*******************************************************************************
Przepraszam, że tak długo, ale zaczęłam już jakiś czas temu ten rozdział, tylko, że nie miałam czasu go skończyć. Jednak dziś się udało... Może to dlatego, że jestem chora i muszę w łóżku leżeć ?? Może, nie wiem. Według mnie ten rozdział jest nudny jak cholera, ale postaram się aby następny był lepszy, ciekawszy i dłuższy ;))

Nuta na dziś:
Oh no... I've got Bieber Fever too... 
Wy też macie Bieber Fever ??

sobota, 11 maja 2013

Dwudziesty drugi rozdział
   Wypoczęta otworzyłam oczy i przeciągnęłam się siadając. Chwyciłam w rękę telefon i spojrzałam na godzinę. Była dokładnie 13:39. Nie powiem trochę się przeraziłam tak późną godziną. Wygrzebałam się z uścisku Biebs'a, na co cicho jęknął i podeszłam do walizki. Dzisiaj wyjeżdżamy, więc postanowiłam ubrać się ładnie, ponieważ po całym L.A chodzą paparazzi i mogą nam w każdej chwili zrobić zrobić zdjęcia, a nie chcę, żeby pisali, że dziewczyna Justin'a Bieber'a chodzi ubrana nie wiadomo jak.
   Chwyciłam w łapki ubrania i podreptałam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się, umalowałam, a na samym końcu się uczesałam. Gotowa, czysta i pachnąca wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Justin siedział na skraju łóżka. Było po nim widać, że przed chwilą wstał.
- Nie ładnie tak uciekać z łóżka.- powiedział trochę ochrypłym głosem.
- Oj, przepraszam. Musiałam iść się umyć i w ogóle ogarnąć.- uśmiechnęłam się słodko i cmoknęłam go w usta. Chłopak wstał, wziął czyste rzeczy i poszedł do łazienki. Wykorzystując moment, że się myję wzięłam znowu w dłonie mój telefon i wystukałam na nim numer Olivii.
- Halo?- usłyszałam po paru sygnałach głos przyjaciółki.
- No hej. Dom jeszcze stoi?- spytałam.
- Cześć, cześć. Stoi.-odpowiedziała.- Jeszcze.- dodała chwilę później, na co obie się zaśmiałyśmy. Potem rozmawialiśmy jeszcze chwilę, bo ona była umówiona z Flores'em do wesołego miasteczka, więc nie chciałam im przeszkadzać i się rozłączyłam. Po paru minutach z łazienki wyszedł mój kochany chłopak. Wstałam i poszliśmy zjeść śniadanie, a właściwie to już obiad, bo kto normalny będzie jadł śniadanie jak reszta je obiad ? No dobra ja może taka normalna nie jestem, ale najgorzej ze mną nie ma.
- Cześć.- powiedziałam, gdy weszliśmy do kuchni, a Jus się tylko uśmiechnął.
- Dzień dobry, śpiochy.- powiedziała moja babcia.- Siadajcie zaraz podam obiad.- uśmiechnęła się ciepło, co oczywiście odwzajemniliśmy. Po paru minutach przed nami stały parujące dania chińskie robione przez tę uroczą staruszkę. Wszyscy życzyliśmy sobie smacznego i wzięliśmy się za pałaszowanie.
    Około godziny 15 wzięliśmy wszystkie nasze rzeczy i poszliśmy się pożegnać. Po tym jakże czułym pożegnaniu, przy którym babcia uroniła parę łez mogliśmy spokojnie jechać na lotnisko. Wujek zamówił taksówkę, a ja jeszcze raz wszystkich uściskałam.
- Pozdrów mamę- powiedziała ciocia.
- Zadzwonię do niej i przekażę.- uśmiechnęłam się słabo.
- Jak to 'zadzwonię' ?- spytała robiąc zdziwioną minę.
- Nie mieszkam z nią. Na prawdę bym chętnie jeszcze pogadała, ale trochę nam się śpieszy.- powiedziałam, żeby ominąć następnych pytań.
- Tak, jasne. Kochamy Cię. Uważaj na siebie.- powiedziała mocno mnie do siebie tuląc.
- Ja Was też. Paaa.- przeciągnęłam zamykając za sobą drzwi. Schodząc po schodach spotkaliśmy Tomka, który właśnie po nich wchodził.
- Hej, Av. Wyjeżdżasz?- podniósł jedną brew.
- Hej. Tak. Muszę, bo jutro idę do pracy.-odpowiedziałam.
- W takim razie: Do zobaczenia ?- spytał.
- Mam nadzieję.- podeszłam do niego i przytuliłam.
- Av. Trochę na się śpieszy.- poganiał Justin.
- Chyba Twojemu chłopakowi się śpieszy.- powiedział Tomek odklejając się ode mnie.
- Bardziej jest zazdrosny.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Powiedz, że nie ma o co. Nie gustuje w dziewczynach.- puścił mi oczko.
- Ahhh... Przekaże mu, a teraz muszę lecieć.- powiedziałam.
- Jasne. Do zobaczenia.- powiedział i pomachał nam, gdy już schodziliśmy. 
        Jus nie odezwał się do mnie ani razu podczas naszej drogi na lotnisko. Jego zachowanie mnie rozśmieszało, a jeszcze bardziej śmiać mi się chciało, gdy przypomniało mi się, co powiedział mi Tomek kiedy powiedziałam mu, że Justin jest zazdrosny. Na lotnisku przeszliśmy przez te wszystkie odprawy itp. i pokierowaliśmy się do prywatnego samolotu Bieber'a.
    Lecieliśmy w ciszy już chyba 30 minut i powoli przestawało to być śmieszne. Po kolejnych 10 nie wytrzymałam.
- Kurczę, Justin. Powiedz coś w końcu.- powiedziałam trochę podminowana.
- Coś.- odpowiedział.
- Nie rozumiem czemu ty jesteś taki zazdrosny.- pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Hmmm... Czekaj zastanówmy się... Może dlatego, że jesteś: ładna, mądra, zdolna... Mam wymieniać dalej?- spytał patrząc mi w oczy.
- Ty chyba nie rozumiesz, że mnie żaden inny chłopak nie obchodzi. Liczysz się tylko ty. A w ogóle to o Tomka nie masz być co zazdrosny. - powiedziałam, a przy ostatnim zdaniu ledwo hamowałam śmiech.
- Czemu ?- zmarszczył czoło. Podniosłam się z mojego miejsca i przeniosłam się na jego kolona.
- Po pierwsze: On nie dorasta Ci do pięt, a po drugie:...- schyliłam się do jego ucha.- On by się nie zainteresował mną, ani inną dziewczyną.- dokończyłam szeptem tuż przy jego uchu, a potem przygryzłam jego płatek.
- Czekaj... Co ?!- krzyknął, na co wywróciłam oczami.
- O n   j e s t   g e j e m.- przeliterowałam mu powoli zdanie.
- Czyli byłem zazdrosny o geja ?- spytał, a ja z rozbawieniem pokiwałam twierdząco głową.- O Matko.- powiedział i uderzył się z otwartej w czoło. Przybliżyłam twarz do jego i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak miał jednak inne plany i pogłębił pocałunek. Rękami jeździł po moich plecach, a swoje wplotłam w jego włosy, od czasu do czasu ciągnąc za ich końce, co sprawiało, że cicho mruczał w moje usta.
     Po tym jak stewardessa oznajmiła, że zaraz lądujemy i mamy zapiąć pasy, zeszłam z kolan szatyna i wróciłam na swoje miejsce. Oboje cały czas się uśmiechaliśmy. Po paru minutach byliśmy już na lotnisku i mogliśmy wracać do domu. Złapaliśmy jedną taksówkę i podaliśmy adres, już naszej posiadłości. Jechaliśmy w ciszy, bo jakoś nie chcieliśmy rozmawiać przy gościu, który kierował. Wydawał się być trochę dziwny. W pewnym momencie się odwróciłam i zobaczyłam, że za nami jedzie czarne duże auto z ciemnymi szybami. Nie było ciężko się domyśleć, że byli to paparazzi. Od razu powiedziałam to Justin'owi, który powiedział, że mam się tym nie przejmować. Tak więc zrobiłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło.
     Po 15 minutach jazdy byliśmy już przed naszym domem. Biebs zapłacił taksówkarzowi, wzięliśmy swoje torby i podreptaliśmy do środka trzymając się za ręce. Po zamknięciu za nami drzwi rozejrzałam się po całym wnętrzu. Było czysto i cicho co mnie bardzo zdziwiło, a zarazem ucieszyło. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam torbę na łóżko i położyłam się koło niej. Leżałam chwilę i wzięłam się za rozpakowywanie. Czyste ubrania powkładałam do szafy i bieliznę do szuflad, a brudne wrzuciłam do prali. Było w niej trochę miejsca, więc poszłam do Justin'a. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka.
- Masz jakieś rzeczy do prania ?- spytałam.
- Mam, a po co Ci ?- spytał, zdziwiony podniósł jedną brew.
- Bo jest jeszcze miejsce.- odpowiedziałam. Pokiwał głową i z małą kupką powędrował do łazienki. Wrzucił rzeczy do pralki i ją włączył. Zeszłam na dół i zajrzałam do lodówki, w której świeciło pustkami. Horan, pomyślałam.
- Justin! Trzeba iść na zakupy!- krzyknęłam stojąc dalej przed otwartą lodówką.
- Po co ?- spytał wchodząc do kuchni.
- Bo żona Niall'a jest pusta.- odpowiedziałam. Chłopak podszedł bliżej, a ja się odsunęłam, żeby miał lepszy widok.
- Masz racje. Trzeba iść na zakupy.- odpowiedział. Wzięłam moją torebkę i łapki i mogliśmy już iść. 
     Po drodze postanowiłam zadzwonić do Liv, żeby dowiedzieć się, o której wrócą.
- Halo?- usłyszałam wesoły głos przyjaciółki.
- Hej. Kiedy wrócicie ?- spytałam.
- Cześć. Chyba tak za jakieś 2 godzinki.- odpowiedziała.
- Chciałaś powiedzieć 3 godzinki, kochanie.- usłyszałam krzyk Flores'a gdzieś w tle.
- Dobra nie przeszkadzam Wam. Barcie się dobrze.- powiedziałam i rozłączyłam się.
    Szliśmy z Bieber'em za ręce kierując się w stronę TESCO. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W sklepie wzięliśmy wózek i jeździliśmy między regałami wrzucając do koszyka poszczególne rzeczy. Na przedziale ze słodyczami staliśmy najdłużej, ponieważ musiałam wziąć sobie żelki, więc trochę to potrwało. Zastanawiając się, które żelki misie wziąć usłyszałam głośne śmiechy. Bardzo dobrze znane mi śmiech. Popatrzałam na szatyna i się uśmiechnęłam. Wrzuciłam do wózka po 2 paczki obu rodzai miśków, 4 paczki kwaśnych żelek i 4 paczki żelek z nadzieniem. Gdy wrzucałam ostatnią paczkę czyjś wózek uderzył w nasz. Popatrzyłam na sprawcę i myślałam, że wybuchnę.
- Uważałbyś jak jeździsz.- powiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
- Przepraszam, ale Niall mnie gonił.- zaczął się bronił lokowaty.
- Po prostu następnym razem uważaj.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Wróciliście już?- spytał.
- Jak widać.- odpowiedziałam.- Jak chcecie możecie wpaść na wieczór filmowy. Co nie Jus ?- spytałam chłopaka.
- Jasne. -uśmiechnął się.
- Z wielką chęcią zawitamy.- zaczął suszyć ząbki Loczek. Pożegnaliśmy się z chłopakiem i poszliśmy do kasy. Wychodząc już ze sklepu usłyszałam jeszcze jak chłopaki krzyczą na Harry'ego, żeby przestał się wygłupiać na wózku.
    W domu znaleźliśmy się po jakiś 15 minutach. Od razu wypełniliśmy naszą lodówkę po brzegi oraz szafkę ze słodyczami, co bardzo mnie ucieszyło. Spojrzałam na zegarek. Była 18:56. Za niedługo powinni przyjść chłopaki. Napisałam do nich, że mają zabrać ze sobą dziewczyny. W końcu nie wiem, o której wrócą Liv i Fredo. Pobiegłam na górę do pokoju i wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę i piżamkę. Razem z tymi rzeczami poszłam do łazienki. Umyłam się szybciutko i ubrałam. Gotowa zesz łam na dół gdzie siedzieli już wszyscy oprócz mnie i Flores'ów.
- Hej, Wam.- powiedziałam na wstępie.
- Cześć.- odpowiedzieli chórem. Usiadłam na kolanach Biebs'a, a on oplótł swoje ręce wokół mojej talii. 
- Opowiadajcie jak było.- powiedziała Dan. Zaczęłam im opowiadać od momentu gdy znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania mojej rodziny aż do momentu pożegnania.
-... Gdy przytuliłam Tomka mój ukochany zrobił się zazdrosny i nas pośpieszał, więc jeszcze chwilę pogadaliśmy i razem z Jus'em poszliśmy przez całą drogę taksówką i pół lotu samolotem się do mnie nie odezwał. Wkurzyłam się i spytałam dlaczego jest o mnie tak bardzo zazdrosny, więc mi powiedział, ale nie będę Wam przynudzać. Potem powiedziałam mu, że nie musi być zazdrosny o Tomka, bo on by się mną nie zainteresował, ani inną dziewczyną...-w tym momencie mi przerwano.
- Coooo ?!- krzyknęli.
- Bądźcie cicho to dokończę.- powiedziałam, a oni umilkli.-... Justin zareagował dokładnie tak samo jak wy, więc mu przeliterowałam, że on jest gejem. Biebs nie mógł uwierzyć.- dokończyłam swój monolog. Rozległo się zbiorowe wypuszczenie powietrza i wzdychanie.
- Justin był zazdrosny o geja!- wydarł się Harry, za co oberwał ode mnie z poduszki. Odwróciłam się przodem do szatyna i wpiłam się w jego słodkie usta.
    Po jakiś paru minutach włączyliśmy pierwszy film, a po nim następny itd. Po chyba piątym filmie nie wytrzymałam i zasnęłam...

******************************************************************************
Mamy nowy rozdział... Ten dedykuje Confusing. , która sprawiła jednym komentarzem, że skakałam po łóżku i miałam wyszczerz na ryjcu przez cały dzień. Dziękuje za naprawdę miłe i motywujące słowa.

Nuta na dziś:

sobota, 4 maja 2013

Dwudziesty pierwszy rozdział
     Obudziłam się wypoczęta przyklejona do brzucha mojego chłopaka. Podniosłam się i chwyciłam do ręki telefon aby sprawdzić godzinę, 10:24. Po sprawdzeniu jej postanowiłam obudzić Jus'a i pójść zjeść śniadanie, po którym mieliśmy wybrać się na zwiedzanie miasta.
     Cmoknęłam go w policzek, na co poruszył tylko głową. Następny pocałunek złożyłam również na policzku, ale bliżej ust i nic. Każdy następny buziak kierowałam w stronę jego warg, a gdy byłam już naprawdę blisko wstałam z łóżka i podeszłam do mojej torby. 
- Ej, czemu przestałaś ? - spytał podnosząc się na łokciach.
- Bo osiągnęłam swój cel.- uśmiechnęłam się do niego i powróciłam do grzebania w moich ubraniach. Po jakichś 15 minutach znalazłam w miarę przyzwoity zestaw na zwiedzanie miasta. Złapałam go w łapki i podreptałam z nim do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i umalowałam. Gotowa wróciłam do pokoju gdzie czekał już gotowy Jus, który na mnie nawet nie spojrzał. Aha... Obrażony jest. Pomyślałam. Bez zastanowienia podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, po czym od razu wpiłam się w jego usta. Nie długo mu zajęło pojęcie sytuacji, bo już po chwili poczułam jego ręce na mich biodrach. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Już Ci lepiej ? - spytałam.
- Troszeczkę. - odpowiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko namiętnie go pocałowałam. Podczas tego pocałunku czułam jak się uśmiecha, więc zrobiłam to samo. W pewnym momencie drzwi w pokoju się otworzyły, a my oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni. Gdy zobaczyłam sprawcę, przez którego musiałam oderwać się od cudownych warg Bieber'a, chwyciłam poduszkę i wycelowałam w niego, a raczej w nią.
- Auuuuaaa...!!!- krzyknęła blondynka masując swoją głowę. Razem z Justin'em parsknęliśmy śmiechem.- Chodźcie na śniadanie.- powiedziała oburzona dalej pocierając obolałe miejsce. Wstałam z kolan chłopaka i chwyciłam go za rękę. Razem powędrowaliśmy do kuchni. W pomieszczeniu byli już wszyscy oprócz naszej trójki oczywiście.
- Av !!!- krzyknął mój młodszy kuzyn.
- Się masz, Max.- uśmiechnęłam się do niego, a on wstał od stołu, podbiegł do mnie i się przytulił, co oczywiście odwzajemniłam. Usiedliśmy do stołu. Ja siedziałam między Jus'em, a Natalią, na przeciwko nas Max razem z babcią, a po obu stronach siedzieli wujek i ciocia. Przez prawie cały posiłek siedzieliśmy gdy w pewnym momencie Tala szepnęła mi na ucho.
- Przepraszam, że Wam przeszkodziłam.- szepnęła, na co ja pokiwałam głową.- A dobrze całuje?- spytała szeptem na co się zakrztusiłam chlebem. Zaczęłam się klepać po klatce piersiowej, blondyna się śmiała, a cała reszta się pytała czy wszystko w porządku.
- Już jest ok.- odpowiedziałam, gdy się trochę uspokoiłam.- Żebyś wiedziała, że genialnie.- odszepnęłam jej na ucho, na co uśmiechnęła się szeroko. Na jej odpowiedź parsknęłam śmiechem.
- Kochanie ile jesteś z tym młodzieńcem.- babcia zaczęła przesłuchanie.
- Yyyy... No ja ... z Justin'em... jestem... no ... 2 tygodnie.- uśmiechnęłam się słodko.
- Tylko 2 tygodnie?- spytał wujek, na co przewróciłam teatralnie oczami.
- Długo się znacie?- kontynuowała ciąg pytań ciocia.
- Około 3-4 miesięcy.- odpowiedziałam. Cała trójka pokiwała głową, na co pokręciłam z dezaprobatą swoją.
   Po skończonym śniadaniu podczas, którego po przesłuchaniu już nikt się nie odezwał, zaproponowałam, że pozmywam naczynia. Wszyscy się zgodzili, a Jus zaoferował się pomóc. Wsadziłam naczynia do zlewu i nalałam tam ciepłej wody, potem dodałam tam płynu, przez co zrobiło się sporo piany. Wzięłam odrobinę na rękę i dmuchnęłam w nią kierując moją dłonią na Biebs'a.
- Osz Ty!!- krzyknął i zrobił, to co ja przed chwilką. W taki o to sposób zaczęła się nasza bitwa na pianę, która w pewnym momencie została przerwana.
- Hej!!!!- krzyknął blondyn wchodząc do kuchni.- Robicie bitwę beze mnie?- spytał udając urażonego i obrócił się na pięcie. Chwyciłam do ręki trochę puchu i podeszłam do niego od tyłu, a potem przytknęłam mu moją dłoń do twarzy. Gdy się obrócił razem z Bieber'em nie wytrzymaliśmy i wybuchliśmy nie pochamowanym śmiechem widząc twarz Max'a całą w pianie. Potem zaczęliśmy się wygłupiać w trójkę, w skutek czego cała kuchnia była w białym połyskującym puchu.
- Trzeba tu posprzątać.- powiedziałam patrząc na chłopaków, a potem na pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy.
- O nie. Wy zaczęliście, wy posprzątacie.- wytknął język w moją stronę.
- Za dużo czasu przebywasz z siostrą.- mruknęłam, na co on zareagował wielką falą śmiechu. Wystawiłam mu język i wzięłam się za sprzątanie. Jednak było za cicho jak na sprzątanie i włączyłam radio, w którym akurat leciała piosenka Flo Rida - I Cry. Zaczęłam sobie podśpiewywać jednocześnie sprzątając. Justin poszedł w moje ślady i również zaczął sprzątać.
    Po tym jak kuchnia świeciła czystością postanowiłam pójść się przebrać, bo nie pójdę oprowadzać mojego chłopaka po mieście w mokrych ciuchach, które przylegały mi do ciała. Poszłam do pokoju, w którym sapaliśmy i podeszłam do torby. Wygrzebałam z niej rzeczy i poszłam do łazienki. Szybciutko się przebrałam, poprawiłam swój makijaż oraz zaplotłam kłosa zarzucając go na moje prawe ramię. Wyszłam gotowa z pokoju i wróciłam do pokoju. Chwyciłam w nim moją torebkę, telefon oraz portfel. Justin leżał gotowy na łóżku i bawił się swoim telefonem, przez co nawet mnie nie zauważył. Podeszłam bliżej łóżeczka, usiadłam na nim bardzo blisko chłopaka, zabrałam mu z ręki telefon i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć pocałowałam go.
- Idziemy.- powiedziałam oddając mu telefon i wstając z wcześniej zajmującego przeze mnie miejsca. Chłopak uśmiechnął się do mnie i również wstał. Złapałam go za rękę i poszliśmy do przedpokoju, gdzie ubraliśmy swoje buty.
- Wychodzimy!!- krzyknęłam w stronę pokoi i zamknęłam za nami drzwi.
    Przechodziliśmy uliczkami Warszawy trzymając się za ręce i zajadając lody, które kupiliśmy sobie w jakiejś budce. Gdy tak spacerowaliśmy moją uwagę zwrócił jeden plakat. Podeszłam bliżej i przeczytałam co tam pisze. Pisali, że dziś są przesłuchania do X-factor. Wywróciłam tylko oczami i wróciłam do chłopaka.
- Co jest?- spytał.
- A nic czytałam tylko tamten plakat.- wskazałam palcem w tamtym kierunku.
- X-factor? Masz zamiar się wybrać?- podniósł jedną brew.
- Nie.- odpowiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Dlaczego?- zmarszczyła czoło.- Przecież śpiewasz cudownie.- dodał podchodząc bliżej mnie i łapiąc mnie w pasie.
- Może i tak, ale jutro już lecimy, a ja nie mogę zostać w Polsce.- odpowiedziałam całując go w usta.
- Jaka ty jesteś uparta. - westchnął.- Przecież moglibyśmy zostać jeszcze.- uśmiechnął się.
- Juuuustin.- jęknęłam.- Ale to nie potrwa jakiś tydzień. Tylko troooochę więcej.
- Nie to nie. Nie będę Cię zmuszać.- pokręcił nie zadowolony głową, na co się zaśmiałam i znowu go pocałowałam, tylko tym razem dłużej.
- Kocham Cię.- cmoknął mnie w usta.
- Ja Ciebie też.- uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę.
     Chodziliśmy tak i chodziliśmy i w pewnym momencie zobaczyłam znajomą twarz brata mojej koleżanki z Polski.
- Tomek?- spytałam, żeby się upewnić. Chłopak się odwrócił szukając osoby, która go woła, a ja mu pomachałam. Chyba mnie rozpoznał, bo uśmiechnął się szeroko w moją stronę, przeprosił grzecznie, z którymi rozmawiał i podbiegł do mnie. Od razu mnie przytulił.
- Av? Matko... Jak dawno Cię tu nie było.- powiedział, na co nieśmiało się uśmiechnęłam.
- No trochę. To jest mój chłopak Justin, Jus to jest mój kolega Tomek.- przedstawiłam sobie chłopaków, na co podali sobie ręce.
- Zdradzasz mnie?- oburzył się sztucznie brunet.
- Ależ skądże.- odpowiedziałam kręcąc głową, na co oboje parsknęliśmy śmiechem. Gdy przyjeżdżałam do Polski to często się z Tomkiem wygłupialiśmy, że jesteśmy razem, żeby wkurzyć jego siostrę, ale bez całowania oczywiście.
   Zobaczyłam jak Jus patrzy to na mnie to na chłopaka stojącego na przeciwko mnie.
- Miło było Cię znowu widzieć, ale my musimy już iść.- powiedziałam uśmiechając się przepraszająco.
- Jasne. Ciebie też było miło wiedzieć. Dzisiaj robimy z Wiki imprezę u siebie. Wpadniecie?- spytał patrząc to na mnie to na mojego chłopaka.
- Postaramy się.- uśmiechnęłam się do nie i przytuliłam się na pożegnanie, potem chwyciłam Bieber'a za rękę i pociągnęłam w stronę sklepów.
- O czym wy rozmawialiście?- spytał Jus idąc obok mnie.
- Zaprosił nas na imprezę, a ja powiedziałam, że postaramy się przyjść.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- Ok. A gdzie mnie teraz ciągniesz?- ponownie skierował do mnie pytanie.
- Po jakąś sukienkę na imprezę, bo nie mam.- uśmiechnęłam się słodko, na co on wywrócił oczami, a potem parsknął śmiechem.
    Weszliśmy do pierwszego sklepu i poszłam szukać jakieś odpowiedniej kiecki. Przegrzebałam kilak regałów i w końcu wpadła mi i oko jedna z nich. posadziłam Justin'a na kanapie przy przymierzalniach, a sama weszłam do jednej. Szybciutko przymierzyłam sukienkę, którą wzięłam ze sobą i wróciłam do chłopaka, żeby się pokazać. Gdy wyszłam był zajęty stukaniem w komórkę, więc chrząknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę. Powoli podniósł wzrok z nad swojego telefonu i 'zjechał' mnie swoim spojrzeniem od góry do dołu. Obróciłam się, żeby zobaczył mnie całą, po czym stanęłam i oparłam dłonie na biodrach.
- I jak?- spytałam. Chłopak wstał, podszedł do mnie bliżej i położył swoje ręce na moich, po czym delikatnie musnął moje wargi.
- Cudownie.- odpowiedział. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Cmoknęłam go w usta i wróciłam do przymierzalni, aby się przebrać. Gdy już miałam z siebie zsunąć sukienkę coś, a raczej ktoś mi przeszkodził.
- Av?- usłyszałam głos Jus'a zza zasłonki.
- Hmm?- wyjrzałam za kotary, żeby na niego spojrzeć.
- Masz przymierz jeszcze tą.- powiedział wyciągając rękę z sukienką. Chwyciłam ją i przebrałam się w nią, by po chwili znowu wrócić do chłopaka.
- Ślicznie.- wyszczerzył się, na co ja przewróciłam oczami.
    Gdy w końcu się przebrałam przeszłam jeszcze między regałami i zobaczyłam idealną sukienkę na tę imprezę. Złapałam ją w moje łapki i razem z tamtymi sukienkami podreptałam do kasy. Zapłaciłam za nie, po kilku kłótniach z Bieber'em udało mi się to. Złapałam naburmuszonego chłopaka za rękę i wyciągnęłam go ze sklepu kierując się do domu, bo zbliżała się już 18, a my nie wiemy, o której jest ta impreza. Tak wiem głupia ja nie spytała, o której mamy przyjść. No, ale mówi się trudno i idzie się dalej.
     Około 18:15 byliśmy już w domu. Pierwszy do łazienki poszedł szatyn, a ja w tym czasie wyszykowałam sobie zestaw ubrań do założenia. Gdy chłopak wyszedł weszłam po nim. W łazience pachniało męskimi żelami pod prysznic oraz jego cudnymi perfumami. Wzięłam szybciutki prysznic, ubrałam się, uczesałam i mocniej pomalowałam. Zajęło mi to około 1 h, ale co tam ? Gotowa wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju.
- Możemy iść ?- spytałam chłopaka jednocześnie sprawiając, że popatrzył na mnie.
- T-tak.- jąknął się, na co ja się zaśmiałam i cmoknęłam go w policzek. Oznajmiłam wszystkim, że idziemy do Wiki i Tomka na imprezę i wyszliśmy. Podeszliśmy do drzwi na przeciwko i zapukałam czekając aż ktoś otworzy. Po paru minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Tomek. Przywitaliśmy się grzecznie, a chłopak wpuścił nas do środka, gdzie było już parę osób, ale wszyscy podpierali ściany. Wywróciłam na ten widok oczami. Podeszłam do stolika z napojami i nalałam do dwóch kolorowych kubków trochę alkoholu pomieszanego z sokiem i jeden z nich podałam szatynowi. Uśmiechnięty odebrał ode mnie napój i pociągnął na 'parkiet'. Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki, a w nasze ślady poszło jeszcze parę osób. Cały czas czułam wzrok innych dziewczyn patrzących jak tańczę z moim chłopakiem. Trochę mnie to wkurzało, ale postanowiłam się nie odzywać.
      Po kilku kubkach alkoholu jak to ja zaczęłam się odważniej poruszać. Ocierałam się o krocze chłopaka, a on trzymał swoje dłonie na moich biodrach. W taki sposób poruszaliśmy się w rytm muzyki co jakiś czas popijając nasze napoje. Zmęczeni usiedliśmy na kanapie, a właściwie to Jus usiadł, a ja jemu na kolanach. Od razu po posadzeniu wygodnie swoich 4 liter zaczęliśmy się całować. Co nikomu nie przeszkadzało, bo wszyscy byli na parkiecie albo robili to co my teraz. Przynajmniej w tym pomieszczeniu co my, bo co robili w innych to nie wiem i nie chce wiedzieć.
      Po jakimś czasie przekazywania sobie śliny poszliśmy znowu na parkiet. Przetańczyliśmy tak może jeszcze z 1 h i wróciliśmy do domu. Ściągnęłam swoje buty, sukienkę, spinkę z włosów i wskoczyłam pod kołdrę, a zaraz po mnie szatyn. Tak jak po ostatniej imprezie nie miałam siły na ubranie się w piżamę, ale ani mi, ani Justin' owi to nie przeszkadzało, więc spałam w bieliźnie tak samo jak on.
    Chłopak znowu jeździł ręką po moim brzuchu. Cmoknęłam go w usta szpecąc 'dobranoc' i położyłam się na moim prawym boku, czyli tyłem do niego.
- Dobranoc.- cmoknął mnie w szyję, po czym przysunął się bliżej mnie i wtulił swoją głowę w zagłębienie między moim barkiem, a szyją. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usnęłam...
 
******************************************************************
Udało się dodałam nowy rozdział !!!! Mam nadzieję, że jest chociaż troszeczkę lepszy od poprzedniego :D
 
 
Nuta na dziś:
 

Ostatnio bardzo często jej słucham, więc nie mogłam się powstrzymać i dodałam ją <3 xoxo