sobota, 20 kwietnia 2013

Dwudziesty rozdział
    Obudziły mnie szepty dochodzące z drugiego końca pokoju. Przetarłam zaspane oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Gdy obraz już mi się wyostrzył zobaczyłam moich przyjaciół siedzących i cięgle szepczących między sobą.
- Ej, co wy tu robicie?- spytałam poprawiając się na łóżku.
- Tak sobie siedzimy.- odpowiedziała Dan.
- Ale wczoraj zaszaleliście.- zaśmiał się Zayn rozglądając się po pokoju, za co dostał w ramię od Pezz. W pokoju były porozwalane były ubrania moje i mojego chłopaka.
- Nic się wczoraj nie wydarzyło.- powiedziałam lekko się rumieniąc, ale nie mogli tego zauważyć, gdyż w pokoju było dość ciemno.
- Jak możesz tak okłamywać przyjaciół?- oburzył się sztucznie Lou.
- Nie okłamuje.- odrzekłam oburzona.
- Av? A Justin jest taki zły czy tak jakoś to robiliście, że nie krzyczałaś?- spytał ze złośliwym uśmieszkiem Hazza.
- Nie wiem, bo nic nie robiliśmy!! Możecie mi powiedzieć dlaczego tak Wam się wzięło na taki temat?!- spytałam krzycząc zirytowana.
- Uspokój się.- powiedziała El.
- Tak nam się wzięło, bo śpicie razem tylko w bieliźnie i po pokoju są porozwalane wasze rzeczy.- odpowiedział na moje pytanie Liam. Słysząc to lekko się zarumieniłam, już drugi raz, ale tego również nie zauważyli. Odwróciłam głowę w stronę Bieber'a i zobaczyłam wesołe brązowe oczy oraz wielki uśmiech.
- A ty nic nie powiesz ?!- spytałam oburzona.
- Niby co?- podniósł jedną brew.
- Cokolwiek.- burknęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ten się podniósł do pozycji siedzącej i przytulił mnie od tyłu, bo gdy zobaczyłam, że siada odwróciłam się do niego tyłem.
- Nie obrażaj się.- powiedział i cmoknął mnie w odkryte ramię. Nic się nie odezwałam za to Justin zwrócił się do naszych przyjaciół.- To nie jest jakaś tania komedia romantyczna.- powiedział, a oni podnieśli się z podłogi, na której dotychczas siedzieli i wyszli z pokoju.- Oj, kochanie. Nie obrażaj się już.- powiedział i zaczął składać drobne pocałunki na moim ramieniu, a potem szyi.
- Będę się obrażać kiedy mi się podoba.- powiedziałam powoli odwracając głowę w jego stronę, co wykorzystał i wpił się w moje usta. Na początku nie oddawałam pocałunku, ale potem uległam i wplotłam palce w jego włosy. Oderwaliśmy się od siebie po paru chwilach z wielkimi uśmiechami.
- Już się nie gniewasz?- spytał uspakajając swój oddech tak jak ja.
- No nie wiem, nie wiem...- odpowiedziałam drapiąc się po brodzie i udając, że myślę. Chłopak chwycił mój podbródek i złożył na moich ustach kilka następnych pocałunków.
- I?- podniósł jedną brew.
- Już nie.- zaśmiałam się wstając z łóżka. Zabrałam swoje spodnie z podłogi i naciągnęłam je na siebie. Zapinając guziki usłyszałam za sobą głośne westchnienie chyba spowodowane niezadowoleniem. Chwyciłam w rękę moją kurtkę i uśmiechając się przez ramię do mojego chłopaka otworzyłam drzwi. Zaraz po uczynieniu tego do pokoju dosłownie wpadli wszyscy. Popatrzałam na nich z podniesionymi brwiami i wyminęłam ich kierując się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i wybrałam z niej ubrania. Chwyciłam je w ręce i podążyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i pomalowałam jak zwykle, czyli pociągnęłam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Gotowa wyszłam z łazienki i wróciłam do swojego pokoju. Pościeliłam łóżko i położyłam na nim torbę, do której spakowałam ubrania oraz kosmetyki na weekend. Po sprawdzeniu, że wszystko mam, wzięłam mojego laptopa i poszłam do pokoju Biebs'a. Zapukałam do drzwi i usłyszałam cichutkie 'proszę'. Nacisnęłam na klamkę i popchnęłam drzwi wchodząc do środka. Ujrzałam tam pakującego do torby koszulkę Jus'a.
- Przyszłam spytać czy jesteś gotowy.- uśmiechnęłam się do niego.
- No już tak.- odwzajemnił mój uśmiech. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim po turecku. Na kolanach położyłam lapka.
- Mam już rezerwować bilety do Polski?- spytałam odwracając głowę w prawą stronę, by na niego spojrzeć.
- Nie. Polecimy moim prywatnym samolotem.- odpowiedział.
- Ale w tedy na lotnisku nie odpędzisz się od fanek.
- Oj tam, oj tam.- zaśmiał się. Wzruszyłam ramionami, odłożyłam urządzenia na szafkę nocną i opadłam na poduszkę. Justin położyła się koło mnie. Leżeliśmy w ciszy i napawaliśmy się chwilą ciszy. 
   Zbliżała się godzina 12, a o 15 mieliśmy samolot. Podnieśliśmy się z łóżka i zeszliśmy na dół kierując się do kuchnie w celu zjedzenia śniadania. Wyciągnęłam z szafki dwie miseczki oraz płatki, a chłopak mleko z lodówki i łyżki z szuflady. Usiedliśmy przy stole i przyrządziliśmy sobie do końca posiłek. Po zjedzeniu go przeszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli. Usiedliśmy na podłodze opierając się o kanapę. Oglądaliśmy jakiś głupi serial, w którym nic nie rozumiałam. Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam, która godzina. 12:34. Trochę już minęło. Przekazałam szatynowi godzinę, a on pokiwał ze zrozumieniem głową i podniósł się podając mi rękę abym uczyniła to samo.
- A wy do kąt?- spytał podejrzliwie podnosząc jedną brew Malik.
- Na pewno nie tam gdzie Ci się wydaje.- odpowiedziałam wystawiając w jego stronę język. Podreptaliśmy po swoje torby, a potem zeszliśmy z nimi na dół.
- Proszę nie rozwalicie domu przez weekend.- uśmiechnęłam się prosząco do Liv i Flores'a.
- Spoko, a gdzie się wybieracie?- spytała patrząc to na mnie to na Jus'a.
- Do Polski.- uśmiechnęłam się szeroko. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i poszliśmy do taksówki, którą wcześniej zamówił chłopak.
     W samolocie cały czas rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. W pewnym momencie brązowooki włączył radio, w którym leciała akurat jego piosenka. Najpierw on zaczął śpiewać, a potem zmusił mnie, żebym ja zaczęła. Gdy zaczęłam wyć zamknęłam oczy by się lepiej wczuć. Po skończonym utworze otworzyłam z powrotem oczy i zobaczyłam Justin'a z wytrzeszczonymi paczadłami i szeroko otwartymi ustami.
- Aż tak źle było?- spytałam marszcząc czoło.
- Źle?! Proszę Cię!! Zaśpiewałaś to lepiej ode mnie!!!- wykrzyczał, a ja wybuchłam śmiechem. Gdy popatrzał na mnie jak na idiotkę trochę się uspokoiłam. Pocałowałam go w podzięce za takie miłe słowa. Teraz to siedzieliśmy i się całowaliśmy i dalej by to trwało gdyby nie głos stewardessy oznajmiający, że mamy zapiąć pasy, bo zaraz lądujemy. Oderwaliśmy się od siebie. Chłopak jęknął nie zadowolony i zapiął pasy. Zaśmiałam się i również uczyniłam to o co prosiła kobieta.
    Po wylądowaniu i wyjściu z samolotu założyliśmy okulary przeciw słoneczne i podążyliśmy w kierunku wyjścia z lotniska. Złapaliśmy jakąś taksówkę, do której wsiedliśmy i pojechaliśmy pod kamienice, w której mieszkała moja rodzina. Wstukałam kod otwierający drzwi wejściowe do budynku i lekko je pchnęłam. W środku można było wyczuć chłodniejsze powietrze niż na dworze. Weszliśmy na 2 piętro gdzie pomieszkiwali i zapukałam do odpowiednich drzwi, które po chwili się otworzyły i ukazała nam się blondynka z zielonymi oczami. Gdy mnie rzuciła mi się na szyję. Wyściskała mnie za 2 czy 3 lata i zaprosiła do środka gdzie od razu dopadła mnie ciocia, wujek i babcia. Po tym cudnym powitaniu przedstawiłam im mojego chłopaka, z którym i tak się za bardzo nie dogadają, no z wyjątkiem Natalii.
- Gdzie Max ?- spytałam gdy zorientowałam się, że go nie ma.
- Ze swoją dziewczyną.- szepnęła mi na ucho dziewczyna, a ja pokiwałam ze zrozumieniem głową.
- Dzieciaczki może chcecie coś zjeść? Obiad? Ciasto?- pytała babcia.
- Nie dzięki babciu.- uśmiechnęłam się do starszej kobiety. Wszyscy oprócz Jus'a popatrzeli na mnie jak na idiotkę.- No co ?- spytałam.
- Powiedziałaś, że nie chcesz jeść.- odpowiedział wujek jakby to była naj bardziej oczywista rzecz na świecie.
- Oj tam, oj tam.- wzruszyłam ramionami. Tala pociągnęła mnie za nadgarstek do swojego pokoju, a ja pociągnęłam za sobą Bieber'a, żeby moja rodzinka nie zasypywała go pytaniami, których i tak by nie zrozumiał.
   Usiadłyśmy z blondynką na kanapie, a Justin na fotelu. Dziewczyna od razu zaczęłam mnie zasypywać pytaniami jak go poznałam, jak to jest, że z nim jestem i jak się tu z nim znalazłam. Opowiedziałam jej wszystko od konkursu do momentu, w którym znaleźliśmy się u nich. Podczas mojej opowieści, gdy powiedziałam 'Justin' lub 'Jus' to chłopak odrywał się od swojej komórki i patrzał na nas, na co my się śmiałyśmy.
      Było ciemno, ale nam się jeszcze nie chciało spać, więc wyciągnęłam Biebs'a na spacer. Wyszliśmy z klatki zarzucając na siebie bluzy i chwytając się za ręce. Spacerowaliśmy pomiędzy blokami kierując się w stronę parku. Idąc tak i rozmawiając ktoś do mnie podbiegł i przytulił.
- Haj, kochana.- krzyknęła jakaś dziewczyna. Zdezorientowana patrzałam na mojego chłopaka, który również miał taką minę jak ja.
- Yyyy... Hej?- odpowiedziałam, ale nie za bardzo wiedziałam komu.
- Boże, Av. Jak my się dawno nie widziałyśmy!- krzyknęła szczęśliwa.
- Przepraszam, ale kim ty jesteś?- spytałam z podniesioną jedną brwią.
- Oh... Wiki tu jesteś. Czemu tak uciekłaś?- spytał dysząc jakiś chłopak.
- Jestem Wiktoria. Mieszkam na przeciwko Twojej rodziny.- wytłumaczyła.
- Aaaa... Teraz już Cię pamiętam.- uśmiechnęłam się szeroko.
- To jest Michał mój chłopak.- przedstawiła mi jej towarzysza.
- Av.- odpowiedziałam podając mu rękę. Czułam jak mój chłopak patrzy na mnie.- To jest Justin.- przedstawiłam go znajomym.
- Chłopak?- spytała Wiki zabawnie falując brwiami.
- Tak.- zaśmiałam się.
- A co wy tu ronicie tak późno?- spytał chłopak brunetki.
- Spacerujemy.- odpowiedziałam.
- Ohh... To my nie będziemy przeszkadzać.- powiedziała szczerząc się dziewczyna i odeszli. Szatyn złapał moją dłoń, a ja się uśmiechnęłam. Ruszyliśmy w dalszą drogę.
    W parku położyliśmy się na trawie i wpatrywaliśmy się w niebo podziwiając gwiazdy. Leżąc na jego umięśnionym brzuchu i oglądając gwiazdy znalazłam dużą niedźwiedzicę. Wskazałam ją Bieber'owi, ale ta sierotka nie umiała jej znaleźć, więc położyłam głowę koło jego głowy i jeszcze raz pokazałam w tamto miejsce.
- Widzisz?- spytałam.
- Mhm.- odpowiedział, chociaż wiedziałam, że nie patrzy w górę tylko na mnie. Obróciłam głowę w jego stronę, a on od razu wpił się w moje usta. Nie odrywając się od moich warg położył się na mnie podpierając się na łokciach, żeby nie obciążać mnie swoim ciężarem. Całowaliśmy się tak z dobre 15 minut, ale robiło się już dość późno. Niechętnie się od niego oderwałam, na co znowu jęknął z niezadowolenia.
- Powinniśmy już wracać.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Jeszcze chwila.- odpowiedział i znów zmniejszył odległość między naszymi twarzami do zera. Nie opierałam się, ale po kolejnych 10 minutach zrzuciłam go z siebie.
- Idziemy.- powiedziałam podnosząc się z trawy. Pokiwał głową i również się podniósł. Otrzepałam się z pojedynczych ździebeł i pokierowaliśmy się w stronę, z której przyszliśmy.
    Weszliśmy do mieszkania. Wszędzie były pogaszone świtała. Wyciągnęłam z torby za dużą koszulkę i czystą bieliznę, z którymi pokierowałam się do łazienki. Szybciutko się umyłam, przebrałam i wróciłam do pokoju, w którym mieliśmy spać. Po mnie do łazienki poszedł Jus. Gdy wrócił wskoczyłam pod kołdrę i przytulił się do mnie.
- Kocham Cię, Dobranoc.- wyszeptał do mojego nie zakrytego ucha.
- Ja Ciebie też. Dobranoc.- odpowiedziałam odwracając się i dając mu krótkiego całusa wróciłam do poprzedniej pozycji. Otulona szczelnie kołdrą i silnymi ramionami pozwoliłam aby Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy...
*********************************************************
Ta da...!!! Jest kolejny nudny rozdział... Nie mam ostatnio weny przepraszam...  Dziękuje za tyle odwiedzin !!!! Proszę komentujcie !!! Kocham Was !!!!! <3 xoxo

Nuta na dziś:

niedziela, 14 kwietnia 2013

Dziewiętnasty rozdział
     Obudziłam się przytulona do nagiego torsu mojego chłopaka. Przetarłam zaspane oczy i wygrzebałam się z jego objęć. Podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej po piętnastu minutach jakiś w miarę przyzwoity zestaw. Z ubraniami podreptałam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Gotowa zeszłam na dół i pokierowałam się do kuchni. O dziwo siedziała w niej już moja przyjaciółka.
- Hej.- uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Cześć.- odwzajemniła uśmiech.
- Czemu wstałaś tak wcześnie?- spytałam siadając przy stole na przeciwko niej.
- Tak sobie wczoraj myślałam nad poszukaniem pracy i miałam zamiar iść jej zaraz poszukać.- powiedziała ze słabym uśmiechem.
- Wiesz, że miałam dokładnie taki sam plan?- znów zadałam jej pytanie szczerząc się jak idiotka.
- Tak? To może pójdziemy poszukać jej razem?- tym razem ona spytała mnie.
- Jasne. Napiszę chłopakom, że poszłyśmy na miasto, a śniadanie zjemy w jakiejś restauracji, ok?-popatrzałam na nią. Ona w odpowiedzi przytaknęła głową. Wzięłam małą karteczkę i napisałam na niej: ' Poszłyśmy na miasto. Jakby co to dzwońcie.       Av i Liv xoxo'. Położyłam ją na stole i wyszłyśmy z domu. Szłyśmy cały czas rozmawiając, śmiejąc się i wygłupiając, przez co ludzie czasami patrzeli na nas jak na idiotki, ale byłyśmy do tego przyzwyczajone.
     Przechodziłyśmy koło różnych kawiarni, restauracji i barów. W końcu znalazłyśmy ulotkę, na której pisało, że szukają kelnerek. Weszłyśmy do środka i podeszłyśmy do jednej kelnerki, która po tym jak jej wytłumaczyłyśmy o co chodzi, zaprowadziła nas do szefa. Po 20 minutach uzgodniliśmy wszystko i dostałyśmy tę pracę. Bardzo szczęśliwe, że się udało poszłyśmy do MSC. Kupiłyśmy sobie po shake'u i usiadłyśmy przy stoliku. Trochę nas już nogi bolały, bo chodziłyśmy jakieś 3 godziny, ale warto było. Praca jest bardzo dobrze płatna, zaczynamy od przyszłego tygodnia.
      Dokończyłyśmy nasze napoje i udałyśmy się w kierunku domu. Weszłyśmy do środka i poczułam zapach omletów. Z wielkimi uśmiechami poszłyśmy do kuchni. Nic nie jadłyśmy od rana. Miałyśmy iść na śniadanie do jakiejś restauracji, ale tak bardzo pochłonęło nas to szukanie pracy, że o tym zapomniałyśmy. W pomieszczeniu przy kuchence stał Jus bez koszulki, a Fredo siedział przy stole i trzymał w ręce karteczkę, którą rano im zostawiłam.
- Cześć, chłopaki.- powiedziałyśmy równo.
- Cześć.- odpowiedzieli. Podeszłam do Bieber'a i pocałowałam go przelotnie w usta, ale jemu to nie wystarczyło, więc przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie, a on od razu się odwrócił i ściągnął z patelni jednego omleta. Uśmiechnięta usiadłam przy stole. Justin postawił przed każdym z nas talerz i zaczęliśmy naszą konsumpcje. Podczas posiłku śmialiśmy się i wygłupialiśmy omal się nie dusząc. Po śniadaniu poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na fb i tt. Na facebook'u jak zwykle nic ciekawego, a na twitterze mnóstwo hejtów i przykrych komentarzy zwróconych w moją stronę. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Wylogowałam się szybko z wszystkich portali i wyłączyłam laptopa. Ktoś zapukał do drzwi. Otarłam szybko twarz, żeby wyglądać w miarę normalnie i powiedziałam ciche: 'proszę' po czym drzwi się otworzyły. Stanął w nich nie kto inny kal cudowny Kanadyjczyk, którego darzę ogromnym uczuciem. Uśmiechnął się w moją stronę i podszedł do łóżka, na którym siedziałam. Usiadł na przeciwko mnie i pocałował mnie namiętnie. Wplotłam palce w jego włosy, a on jeździł swoimi rękami po moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza. Oparł swoje czoło o moje i jeszcze raz delikatnie musnął moje wargi.
- Co powiesz na spacer?- spytał po chwili ciszy i patrzenia sobie w oczy.
- Bardzo chętnie.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę zapominając o przykrych komentarzach, które czytałam chwilę temu. Chłopak złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach po czym wychodząc na dwór zamykając za sobą drzwi. Trzymaliśmy się za ręce i spacerowaliśmy po pięknym L.A. Postanowiłam mu powiedzieć o mojej pracy teraz, a nie w chwili, gdy będę wychodzić na swoją popołudniową zmianę.
- Justin...?-zaczęłam.
- Hmm...?- odwrócił się w moją stronę.
- Bo wiesz... Dziś z Liv byłyśmy na mieście szukać pracy i znalazłyśmy.- uśmiechnęłam się słodko.
- Ale po co Ci praca?- spytał marszcząc czoło.
- Po pierwsze: To jak pojedziesz w trasę to się nie będę nudzić w domu, a po drugie: Twoje fanki nie będą mówić, że jestem z Tobą tylko dla pieniędzy.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Po pierwsze: Jak pojadę w trasę to Ty i Oli jedziecie z nami, a po drugie: Co Cię obchodzi co mówią moje fanki? Kocham je, ale strasznie mnie ranią mówiąc takie rzeczy o Tobie.- powiedział spuszczając głowę przy drugiej połowie swojej wypowiedzi. Chwyciłam go za podbródek i wpiłam się w jego usta.
- Kocham Cię- szepnęłam między pocałunkami.
- Ja Ciebie też.- również odpowiedział mi w przerwach. Naszą jakże romantyczną chwilę przerwał blask flesza. Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy się rozglądać na boki. Popatrzyłam się na szatyna, a on na mnie i wybuchliśmy śmiechem. Przytuliłam się do niego i poszliśmy w stronę domu.
    Weszliśmy do domu trzymając się za ręce i z wielkimi uśmiechami, które przerodziły się w niepohamowany śmiech widząc goniących się 'Flores'ów'. Razem z Biebs'em turlaliśmy się ze śmiechu oglądając ich gonitwy. Po tym jak się opanowałam uspokoiłam mojego chłopaka, a potem goniące się towarzystwo.
- Czemu się gonicie?- spytałam patrząc to na nią, to na niego.
- Właśnie.- poprał nie Jus przytulając się do mnie od tyłu.
- Powiedziałam mu, że będę pracować, a on powiedział, że nie będę pracować,a ja zostałam przy swoim i tak zaczął mnie gonić po całym domu.- powiedziała Oli. Strzeliłam facepalm'a i pokręciłam z dezaprobatą głową powtarzając: 'Jak dzieci.' Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać nad małym wypadem do Polski. Nie byłam tam chyba z 3 lata. No może trochę przesadziłam. Nie było mnie tam przynajmniej 2 lata. Bardzo tęsknie za moją kuzynką, kuzynem, ciocią, babcią i wgl za rodziną stamtąd. Postanowiłam polecieć do nich na weekend. Zostałabym tam dłużej, ale w poniedziałek zaczynam pracę i nie mogę.
     Wyszłam z pokoju i pokierowałam się na dół do kuchni. Wyciągnęłam z szafki koło lodówki żelki, przeszłam przez salon by sprawdzić czy jest tam Jus, ale nikogo nie było, więc wraz z moim przysmakiem poszłam do jego pokoju. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu cichego 'proszę' nacisnęłam klamkę i popchnęłam drzwi. Ujrzałam Justin'a leżącego na łóżku. Podeszłam bliżej i położyłam się obok niego. On natychmiast się do mnie przytulił.
- Jus...?- zaczęłam.
- Tak...?- cmoknął mnie w czoło.
- Nie będziesz miał nic przeciwko jak pojadę na weekend do rodziny?- spytałam.
- Pod jednym warunkiem.- powiedział, a ja podniosłam się na łokciu.
- Jakim?- zmarszczyłam czoło.
- Weźmiesz mnie ze sobą.- wyszczerzył się.
- Ok.- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się jak jego serce bije w cudownym rytmie. Tkwiliśmy w ciszy, ale nam to nie przeszkadzało. Napawaliśmy się swoją obecnością.
    Tą ciszę przerwali nam wpadający do pokoju 1D, Flores, Liv, El, Dan i Pezz.
- Koniec leniuchowania dzieciaki!! Idziemy na imprezę!!- krzyczał Lou.
- Nie musisz tak krzyczeć.- powiedziałam odklejając się od Biebs'a. Wyszłam z jego pokoju i podreptałam do szafy. Zupełnie nie wiedziałam co mam na siebie ubrać.
- Dan?!- krzyknęłam, a dziewczyna pojawiła się obok mnie i zaczęłam szperać po mojej szafie.
- Masz załóż to.- powiedziała i podałam mi fajny komplet. Wzięłam go od niej i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i ubrałam. Włosy rozczesałam i zarzuciłam na prawą stronę. Na oczach zrobiłam kreski eyeliner'em, rzęsy przejechałam tuszem, a usta jasno różową szminką. Gotowa wróciłam do przyjaciół. Z tego co zauważyłam szatyn nie mógł przestać na mnie patrzeć, ale udawałam, że tego nie widzę. Podeszłam do niego i się przytuliłam. 
- Możemy iść.- powiedziałam. Wszyscy się uśmiechnęli i wyszliśmy. Zamówione taksówki już czekały i mogliśmy jechać. Były 3, więc podzieliliśmy się. My z Jus'em jechaliśmy z ' Flores'ami', El z Lou jechali z 'Malik'ami', a Dan z Liam'em jechała z Harry'm i Niall'em. 
     Pod klub dojechaliśmy po 15 minutach. Justin nie odstępował mnie na krok. Dużo chłopaków zawieszało na mnie swój wzrok, ale ja dłużej niż 2 sekundy na nich nie patrzałam. Mam swojego przystojnego i cudownego chłopaka. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy sobie po drinku. Zaraz po jego wypiciu pociągnęłam Kanadyjczyka na parkiet. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek, a potem znów poszliśmy się napić. I tak z kilka razy. Już po 3 drinku zaczęliśmy się odważniej poruszać i całować. 
    Zmęczeni oklapliśmy na kanapie obok znajomych. Już byli nieźle wstawieni. Oprócz Payne'a, który nie pił. Niby wypiłam trochę i zrobiłam się trochę śmielsza to jeszcze potrafiłam trzeźwo myśleć i ustać na nogach. 
     Koło 4 nad ranem pozbieraliśmy zalane towarzystwo, które pozasypiało na stolikach i wróciliśmy do domu chłopaków. Razem z Biebs'em poszliśmy do jego pokoju, Dan z Li do mojego, Fredo z Oli do jego, Perrie z Zayn'em do pokoju Olivii, a Harry z Niall'em spali na rozłożonej kanapie w salonie.
     Byłam tak zmęczona, że nie chciało mi się przebierać, więc ściągnęłam kurtkę i spodnie i wskoczyłam pod kołdrę. Chwilę po mnie przyszedł Justin w samych bokserkach. Jeździł ręką po moim brzuchu powodując, że szybciutko zasnęłam...
********************************************************************
Oh yeah... Wreszcie dodaje rozdział... Przepraszam, że ostatnio nie dodaje, ale zapomniałam o tym. Postaram się dodać następny jak najszybciej <3 xoxo

Nuta na dziś:

czwartek, 4 kwietnia 2013

Osiemnasty rozdział
   Obudziły mnie śmiechy za drzwiami, więc niechętnie otworzyłam oczy, a zaraz po tym drzwi w moim pokoju się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty Tomlinson z szklanką wody.
- Nawet o tym nie myśl.- powiedziałam przymrużając oczy.
- Już wstałaś?- spytał.
- Wyobraź sobie, że tak.- odpowiedziałam i podniosłam się z łóżka.
- Fajna piżamka.- wyszczerzył się, a ja dopiero teraz zauważyłam, że jestem tylko w bieliźnie i za dużej koszulce.
- Wiem, a teraz sio, bo chcę się ubrać.- wypchnęłam chłopaka za drzwi. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zestaw na dziś. Poszłam z nim do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i ubrałam. Gotowa zeszłam na dół i najpierw poszłam do kuchni po śniadanie, które o dziwo leżało na stole, a potem podreptałam do salonu wraz z moim posiłkiem.
- Hej, Wam.- powiedziałam przekraczając próg.
- Hej.- odpowiedzieli.
- Lepiej było Ci w tej piżamce.- wyszczerzył się Tomlinson.
- Cicho bądź.- burknęłam stojąc przy drzwiach salonu i rozglądając się za wolnym miejscem.
- Chodź.- powiedział mój wybawiciel rozkładając ręce, abym mogła usiąść na jego kolanach. Wraz z talerzem pełnym gofrów poczłapałam do kanapy i usiadłam na kolankach Jus'a.
- O co chodzi z tą piżamą?- spytała Eleanor patrząc to na mnie to na Louis'a.
- Właśnie.- przymrużył oczy Bieber.
- No,  bo ja sobie spałam, potem usłyszałam śmiechy zza drzwi, które mnie obudziły, a potem wszedł on...- pokazałam palcem na Lou.-... z szklanką wody i chciał mnie ochlapać, ale mu powiedziałam, że ma nawet o tym nie myśleć, a potem wyszłam z łóżka i byłam tylko w za dużej koszulce.- skończyłam swój monolog.
- Tylko?- spytał Zayn podnosząc jedną brew do góry.
- Zayn, zboczeńcu!- krzyknęłam i rzuciłam w niego kawałkiem gofra. Reszta się zaśmiała, a Niall popatrzył na mnie złym wzrokiem.
- Nie marnuj jedzenia.-powiedział poważnym tonem.
- Przepraszam. Chcesz trochę? Sama nie zjem.- uśmiechnęłam się słodko.
- Jeszcze pytasz?!- krzyknął i podbiegł do mnie z ogromnym bananem na ryjcu.
   Podzieliłam się moim śniadaniem z Horan'em, a potem siedzieliśmy i oglądaliśmy telewizor. Nie było nic ciekawego. Przynajmniej dla mnie, więc wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam dużą miskę popcorn'u i nasypałam całą miskę żelek. Z zapasami wróciłam do salonu. Musiałam przejść koło Liam'a i Dan, bo inaczej się nie dało.
- Av?-zaczepił mnie Li, więc się odwróciłam.- Ty masz tatuaż?- spytał.
- Aż dwa.- poprawił go mój chłopak.
- Mam dwa tatuaże.
- I ja nic o tym nie wiem?- spytali równocześnie Malik i Styles.
- Ludzie! Graliśmy na plaży w strojach kąpielowych i wy tego nie zauważyliście?-spytałam patrząc na nich z dziwną miną. Wszyscy spuścili głowy w dół jak małe dzieci, a ja wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce.
- Co to za tatuaże ?- spytał Hazza.
- Napisy.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Można wiedzieć co tam piszę?- ponownie zadał pytanie.
- Nie chce mi się mówić tego po raz kolejny na ręce mam tekst tego o tu...- powiedziałam i pokazałam na Biebs'a.
- A na plecach?- spytał Dan.
- Tego o tam.- powiedziałam i wskazałam na Malika. Ten gdy to zobaczył biedny zakrztusił się napojem, który pił.
- Mój?- spytał gdy się trochę uspokoił.
- Mhm.- pokiwałam twierdząco głową na potwierdzenie moich słów.
- Widzicie?- wypiął dumnie pierś, za co dostał w tył głowy od swojej dziewczyny, która siedziała mu na kolanach.
      Później rozmawialiśmy na przeróżne tematy, które nam się nie kończyły. Najmądrzejszemu z nas (czyt. Louis ) wpadł na genialny pomysł wrzucenia El do basenu i podzielił się tym pomysłem z wszystkimi tylko nie z Loczkiem i w oto to taki sposób wylądowaliśmy w wodzie, co nie za bardzo nam się spodobało, ale no trudno. Razem z dziewczynami wydostałyśmy się z tej lodowatej wody i poszłyśmy się przebrać. Ja miałam pożyczyć ciuchy Danielle i Pezz, a Liv El. Gdy dałam przyjaciółką suche rzeczy sama wygrzebałam coś dla siebie. Z wybranymi ubraniami powędrowałam do łazienki, która na szczęście była już wolna. Szybciutko się umyłam, żeby zmyć z siebie chlor, potem się ubrałam i od nowa umalowałam. Gotowa wróciłam do przyjaciół. Dziewczyny były już przebrane, z resztą Harry też, który był wrzucony przez Horan'a.
- Jeeesteeem głooooodnyyyyy.- zaczął jęczeć Niall.
- Przed chwilą pochłonąłeś połowę śniadania Av.- odpowiedział mu Liam.
- To co? Dalej jeeeesteeem głooodnyyy.- jęczał dalej.
- Ja też. Macie marchewki?- spytał Lou. Nic, tylko strzeliłam facepalm'a i poszłam poszukać tego pomarańczowego warzywa i czegoś co mógł by wciągnąć farbowany. W szufladzie w lodówce znalazłam marchewki, ale dla głodomora niestety nic nie znalazłam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zamówiłam dużą pizzę z podwójnym serem i wróciłam do reszty.
- Proszę.- powiedziałam i podałam Tomlinson'owi to o co pytał.
- Dziękuje.- odebrał ode mnie marchewki i zaczął je chrupać.
- A masz coś dla mnie?- spytał z nadzieją w głosie Niall.
- Zamówiłam pizzę.- odpowiedziałam.
- Kocham Cię!!- krzyknął i rzucił mi się na szyję.
- Tak, tak. Teraz mnie puść. Ja mam chłopaka, a ty masz jedzenie.- powiedziałam, ale chłopak dalej nie puszczał.- Jak mnie nie puścisz to porozmawiam z lodówką, żeby Ci już dzieci nie rodziła.- dodałam, a on jak oparzony ode mnie odskoczył. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Biedny Horan strzelił takiego buraka, że aż mi się go szkoda zrobiło.
     Po 10 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Podniosłam swoje 4 litery, żeby otworzyć. Zaraz po uczynieniu tego ukazał mi się chłopak koło 20 z pudełkiem pizzy w ręce.
- Witam.- uśmiechnął się. Próbował mnie poderwać, ale coś mu to nie wyszło.
- Cześć.- rzuciłam obojętnie w jego stronę, wysilając się na uśmiech.- Niall!! Pizza przyszła!!- krzyknęłam w stronę salonu, a po paru sekundach chłopak stanął koło mnie.
- Ile płacę?- spytał.
- 27, 50.- odpowiedział i dalej na mnie patrzał. Wkurzyłam się i poszłam do przyjaciół. Usiadłam na moim ulubionym miejscu, czyli na kolanach mojego CHŁOPAKA, który od razu się do mnie przytulił. Po chwili przyszedł blondynek z pudełkiem w jednej ręce i z kawałkiem pizzy w drugiej. Usiadł na podłodze przy stoliku i dalej się zajadał. My jak to my cały czas gadaliśmy. Chłopaki mają teraz wolne, Dan prowadzi w jakieś tam dni zajęcia taneczne, Perrie ma od czasu do czasu jakieś próby, a El na razie nie ma nic ciekawego do roboty. Tak sobie myślałam, że jak Justin pojedzie w trasę to ja nie będę miała co robić w domu sama z Liv, więc wymyśliłam, że znajdę pracę. To jest genialny pomysł. Może fanki nie będą mówiły, że chce tylko pieniędzy Jus'a itp.
    Około 22 zaczęli się zbierać. Ten dzień był chyba najspokojniejszy jak dotychczas spędzony w tak dużym gronie. Pożegnałam się z każdym za pomocą przytulaska i zamknęłam za nimi drzwi. Poszłam jeszcze do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Wypiłam jej zawartość i odłożyłam do zmywarki. Wzięłam paczuszkę mojego ulubionego przysmaku i wróciłam do salonu, w którym siedział tylko Jus. Pewnie nasza parka się ulotniła. Usiadłam koło niego na sofie i wtuliłam w jego tors. Zajadaliśmy się żelkami i oglądaliśmy jakiś film lecący w telewizji. Trochę mnie nudził ten film, więc poszłam się przebrać. Wyciągnęłam z szafki pierwszą lepszą za dużą koszulkę i czystą bieliznę, z którymi poszłam do łazienki. Szybciutko umyłam swoje ciało i włosy, których nie suszyłam. Przebrana w moją piżamkę zeszłam na dół i poszłam do salonu, w którym tak jak go zostawiłam siedział Jus.
- Idę spać. Dobranoc.- powiedziałam i musnęłam delikatnie jego usta.
- Dobranoc.- odpowiedział tuż przy moich ustach i znów się w nich zatopił. Odkleiłam się od niego i poszłam do pokoju. Wskoczyłam pod cieplutką kołdrę i położyłam głowę na mięciutkiej poduszce. Już zasypiałam, gdy drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Nie otwierałam oczu. Dobrze wiedziałam kto przyszedł. Cichutko je zamknął i położył się do łóżka obok mnie. Pocałował w czółko i wyszeptał dwa piękne słowa: 'Kocham Cię'. Gdy je usłyszałam na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który chyba nie umknął jego uwadze, bo już po chwili wpił się czulę w moje wargi. Oczywiście oddałam pocałunek, bo jakże by inaczej.
- Ja Ciebie też.- odpowiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy. Położyłam głowę na jego umięśnionym torsie i odpłynęłam do cudownej krainy czując się kochana i bezpieczna...
***************************************************************
Jak obiecałam dziś dodaje rozdział. Wiem, że jest bardzo nudny, ale naprawdę teraz za bardzo nie mam do tego głowy, bo przez ten cholerny test wszystkie pomysły wyleciały mi z głowy. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się to zrobić jak najszybciej :D

Nuta na dziś:

wtorek, 2 kwietnia 2013

Informacja + przeprosiny
  

    Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, że nie dodaje rozdziałów, ale w czwartek mam test po szóstej klasie i mam sporo nauki. Nowy rozdziałek postaram się dodać właśnie w czwartek, bo nie wiem czy jutro dam radę. Postaram się to zrobić jak najszybciej, ale nic nie obiecuje. Mam nadzieję, że wybaczycie mi te nieregularne dodawanie rozdziałów i to, że są one takie krótkie, ale niestety nie mam za bardzo czasu ostatnio, a wole dodać krótki i rzadko niż zawiesić bloga, więc jeszcze raz Was PRZEPRASZAM !!!!



Wybaczycie ??